63 osoby wzięły udział w zorganizowanym po raz siódmy Dyktandzie Miejskim o Pióro Burmistrza Miasta Świebodzic. W zmaganiach wziął udział także sam burmistrz Paweł Ozga.
– Tegoroczne dyktando nie należało do prostych, tekst pisany był wierszem, stylizowany na fragment Pana Tadeusza, nawiązujący do setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości – mówią świebodziccy urzędnicy z wydziału promocji. Podkreślają przy tym, że z roku na rok impreza cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Gospodarzem wydarzenia była Magdalena Stąpor, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej Integracyjnej.
Wśród dorosłych uczestników dyktanda najlepszy okazał się Mieczysław Sowiński. 2 miejsce zajął Jarosław Graca, a 3 miejsce – Małgorzata Grudzińska. W przypadku młodzieży wyniki były następujące: I miejsce: Zuzanna Pytlak, II miejsce: Weronika Kobos, III miejsce: Adam Bydłowski.
Z tekstem tegorocznego dyktanda można się zapoznać poniżej.
Dla miłośników „Pana Tadeusza”
Wonczas to w Soplicowie, z nagła i znienacka,
Wychynął ów arcyspór: kto zbezcześcił Jacka
Pamięć. Byłżebyli to ten chłystek nad chłystki,
Urwipołeć, drapichrust, co kamienne listki
Obłupywał już ongiś z grobowca Sopliców,
Niecierpiący historii ani klechd rodziców
O- jak mówił- rzekomych zasługach praprzodków;
Zgniłozielony z zewnątrz, a nie lepszy w środku,
Słowem: hrabicz Onufry, nieopodal w domku
Jątrzący.
A nie byłbyż to któryś z potomków
Niedowarzonej pary zaprzańca i gąski,
Co pół służąc, pół wietrząc, w półlegalne związki
Weszli, zgrai najeźdźców, donosząc nie z rzadka,
Aż raz-dwa przyłapani, nie chcąc do ostatka
Wydać swych mocodawców, skończyli nie lepiej
Niż owe fajansowe figurynki w sklepie
Gdzieś w Azyi, gdzie słoń raz poruszył półkami,
Stąd i zowąd strącając, tak że skorupami
Stały się . Z tego czasu ten aforyzm znany
Że się ktoś rusza jak słoń w składzie porcelany.
A była też partyja takich, co z zarania
Sporu o czym haniebny oskarżała drania
Kiedy niekiedy z wolna, a czasem w pośpiechu
Miażdzącego prapuszczę, a wśród innych grzechów,
Mającego w sumieniu swym pożogę wioski
Nieodległej, gdzie tylko jakimś cudem Boskim
Nieszczęśliwi wieśniacy uszli wtedy w cale.
Tacy to nieszlachetni trzej byli rywale
Podejrzani.
Zwołano naprędce naradę,
która by osądziła tę haniebną zdradę
I znalazła winnego. Zeszli się pospołu
I zasiedli chcąc nie chcąc u wspólnego stołu
Horeszkowie, Soplice i cały zaścianek
Po półtrzeciej godziny, wyszedłszy na ganek,
Syn Tadeusza, Hiacynt, ozwał się w te słowa […]
[Tu rękopis się urywa].
/UM Świebodzice, opr. mn/