Drogowcy nie są winni największego na terenie powiatu świdnickiego karambolu, do którego doszło 3 lutego 2017 roku na tzw. łączniku autostradowym. Zderzyło się 25 samochodów, obrażenia odniosło 5 osób.
Jak informuje Tomasz Orepuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, ze względu na brak znamion czynu zabronionego postępowanie zostało umorzone.
Biegła stwierdziła, że tego dnia panowały bardzo trudne warunki. Około 7.00 drogę od Świdnicy do Żarowa sprawdzał operator pługo-piaskarki i w tym czasie nie było oblodzenia w miejscu, gdzie później doszło do karambolu. Jezdnię posypał bliżej Żarowa. Tymczasem 20 minut później opadła gęsta mgła i błyskawicznie przymarzła do jezdni, zamieniając ją w lodowisko. Ciąg zdarzeń zapoczątkowało zderzenie Volkswagena Golfa z samochodem ciężarowym, na które zaczęły wpadać inne pojazdy. Biegła oceniła, że kierowcy nie dostosowali prędkości do panujących na drodze warunków. Punktem odniesienia był samochód ciężarowy, który zdołała uniknąć zderzenia, bo jechał z prędkością tylko 40 km/h (co zarejestrował tachograf). Wielu kierowców wykonywało również gwałtowne manewry, które doprowadzały do blokowania kół i utraty panowania nad samochodami.
Prokuratura wykluczyła winę Służby Drogowej Powiatu Świdnickiego. – Nie ma możliwości, by pług jeździł w tę i z powrotem bez przerwy – mówi prokurator Orepuk.
Postanowienie o umorzeniu jest prawomocne, natomiast nieprawomocne pozostaje uzasadnienie, na które zażalenie złożył jeden z kierowców. Nie zgadza się z opinią, że to on doprowadził do zderzenia z innym pojazdem, uczestniczącym w karambolu. Ocena jest istotna z powodu odpowiedzialności za szkody.
/asz/