Świdnicka Prokuratura Rejonowa odmówiła wszczęcia postępowania o zniesławienie świdnickiego Sądu Okręgowego i wyrządzenie szkody wizerunkowi Świdnicy. Zawiadomienie we wrześniu złożył jeden z mieszkańców, oburzony zawierającym kłamstwo billboardem z kampanii Polskiej Fundacji Narodowej.
Kampanię za 19 milionów złotych Polskiej Fundacji Narodowej, powołanej do promowania Polski za granicą, zlecił polski rząd, o czym mówili ówczesna premier Beata Szydło oraz Ryszard Terlecki, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS. Kampania reklamowa związana była z zawetowaniem ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym przez prezydenta RP i polegała na wykazywaniu nieprawidłowości w polskich sądach, co miało uwiarygadniać potrzebę promowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian. Za przykład miały posłużyć m in. billboardy, które zawierają informacje o tym, że Świdnicki Sąd Okręgowy wypuścił na wolność pedofila. – To jest kłamstwo i nie godzę się na jego rozpowszechnianie – podkreśla Krzysztof Szpilka. – Wiem, że w świetle polskiego prawa to ten, kto został pokrzywdzony może dochodzić swoich praw dotyczących dobrego imienia, ale uważam, że tutaj chodzi nie tylko o sam sąd, ale o interes społeczny. Nie zgadzam się, by kłamstwo rykoszetem odbijało się na moim mieście. Hasło z billboardu tworzy wrażenie, że po Świdnicy wolno biega pedofil! To niedopuszczalne – podkreśla Szpilka.
– Przeprowadziliśmy postępowanie sprawdzające, podczas którego ustaliliśmy, że na terenie kraju taka akcja była prowadzona przez Polską Fundację Narodową i billboardy takiej treści faktycznie były rozmieszczane, m.in. na terenie Piaseczna i Szczecina. W Świdnicy takich billboardów nie było – mówi prokurator rejonowy Marek Rusin. Prokuratura znała akta Tomasza Ł., mężczyzny skazanego za przestępstwa seksualne na dzieciach. – Informacja o tym, że to sąd w Świdnicy miał wypuścić pedofila na wolność była nieprawdziwa, ponieważ decyzje o przedterminowym warunkowym zwolnieniu mężczyzny podjął Sąd Okręgowy we Wrocławiu. To był fakt – dodaje Marek Rusin.
– Prokuratura zwróciła się do prezesa Sądu Okręgowego w Świdnicy o zajęcie stanowiska, czy chce, żeby prokurator objął ściganiem z urzędu ten występek. Przestępstwo pomówienia, stypizowane w artykule 212 par. 2, jest występkiem prywatno-skargowym, a nie występkiem ściganym z urzędu – wyjaśnia prokurator rejonowy. – Prokurator nie prowadzi takiego postępowania, leży to w gestii samego pokrzywdzonego, który może sam złożyć prywatne oskarżenie i być oskarżycielem w postępowaniu. Są pewne wyjątki: jeżeli ktoś zwróci się do prokuratora i poprosi go, żeby występek objął ściganiem z urzędu i uzasadni swoje stanowisko tym, że jest nieporadny, nie może samodzielnie dochodzić swoich praw, jest niemajętny, prokurator, jeśli tego wymaga interes społeczny, może objąć występek ściganiem z urzędu.
Prezes sądu w odpowiedzi na pismo podziękował za możliwość zajęcia stanowiska w tej sprawie. Nadmienił, że zawarta w zawiadomieniu informacja jakoby SO w Świdnicy wypuścił na wolność pedofila jest nieprawdziwa, co skutkowało zamieszczeniem 8 września na stronie sądu stosownego oświadczenia. – W mojej ocenie treść zamieszczona na wspomnianym billboardzie mogła doprowadzić do bezpodstawnego podważenia zaufania do funkcjonowania świdnickich sądów – napisał prezes Anatol Gul w piśmie do prokuratury, zacytowanym przez prokuratora Rusina. Decyzję co do wszczęcia postępowania z urzędu prezes pozostawił prokuraturze.
Świdnicka prokuratura początkowo miała zamiar przekazać sprawę prokuraturze właściwej ze względu na miejsce popełnienia przestępstwa, a więc do Warszawy, gdzie zapadła decyzja o prowadzeniu akcji billboardowej. Do tego jednak nie doszło. Nie udało się ustalić miejsca, gdzie zawarto umowę. Wówczas na mocy art 6. par. 2 kk zapadła decyzja, że sprawa jednak będzie rozpatrywana w Świdnicy. Ostatecznie prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania. – Jest to występek prywatno-skargowy, prezes nie zwrócił się do nas o to, byśmy objęli ściganiem z urzędu. W związku z tym uznaliśmy, że my nie możemy samodzielnie decydować w tak ważnej kwestii za pokrzywdzonego, tym bardziej, że pokrzywdzony jest podmiotem, który jest obsługiwany przez kancelarię prawną i nie jest nieporadny, niesamodzielny, niemajętny. Nasza decyzja w żaden sposób nie zamyka drogi do skierowania aktu oskarżenia o występek prywatno-skargowy, tylko samodzielnie musi zrobić to pokrzywdzony. Czyli – krótko mówiąc – stanowisko pokrzywdzonego zdecydowało o tym, że nie objęliśmy ściganiem z urzędu tego występku prywatno-skargowego – mówi prokurator Rusin.
Krzysztof Szpilka wskazywał w doniesieniu, że na działaniach Polskiej Fundacji Narodowej ucierpiał również wizerunek Świdnicy i świdniczan. – Tych elementów nie może objąć postępowanie karne – odpowiada prokurator. – To jest już naruszenie dóbr osobistych. W tym zakresie każdy obywatel, jeżeli poczuł się dotknięty, może wytoczyć powództwo cywilne o naruszenie dóbr osobistych.
Jak stwierdził prokurator, w tym przypadku nie może być również mowy o zastosowaniu art. 226 par. 3 o znieważeniu lub poniżeniu organu konstytucyjnego. Tłumaczy, że doszło do pomówienia, a nie znieważenia.
Krzysztof Szpilka jest rozczarowany decyzją. – Składając to zawiadomienie we wrześniu br. uważałem, że prowadzona przez PFN kampania stawia w złym świetle świdnickie sądownictwo i szkodzi interesowi społecznemu oraz dobremu wizerunkowi miasta Świdnica. Na podstawie tego, co dzieje się w kraju i jak zachodzą procesy uzależnienia prokuratury i odbierania niezależności sądom, mam nieodparte wrażenie, że ta decyzja jest motywowana politycznie bądź jest wyrazem zwykłego strachu. Żałuję, że prokuratura nie podzieliła mojego zdania, iż naruszony został w tej sprawie ważny interes społeczny. W trakcie mojego przesłuchania w charakterze świadka, zadałem świdnickiemu prokuratorowi pytanie: Ile ludzi zobaczy te billboardy w kraju, a ile przeczyta sprostowanie o ich nieprawdziwej treści? Polska Fundacja Narodowa nigdy nie dokona tego sprostowania, ponieważ nie zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Jest to dobra lekcja dla mnie i dla mojego środowiska, że niestety żyjemy w państwie, w którym przekazywanie nieprawdziwych informacji – do tego finansowane ze środków spółek skarbu państwa, a więc też naszych – jest chronione i posiada parasol bezpieczeństwa rozpostarty przez obóz władzy – pisze na portalu społecznościowym.
O komentarz zwróciliśmy się do prezesa Sądu Okręgowego w Świdnicy. Do tematu wrócimy.
Agnieszka Szymkiewicz