– A może by tak budżet obywatelski w każdym roku był dedykowany jednemu wybranemu tematowi? Na przykład w 2017 chodnikom? – pyta przewodniczący Rady Miejskiej w Świdnicy Jan Dzięcielski i dodaje, że szuka sposobu na pogodzenie zwolenników i przeciwników finansowania z miejskiej kasy pomysłów przegłosowanych przez mieszkańców.
Po trzech edycjach budżetu obywatelskiego ostatnia sesja Rady Miejskiej pokazała, że ma tyle samo przeciwników co zwolenników. Jak już informowaliśmy, wniosek o przeznaczeniu całej puli budżetu obywatelskiego w 2017 roku na chodniki poparło 9 radnych, tylu też było przeciw. Część samorządowców wskazywała na kilka nietrafionych inwestycji (wymieniali hospicjum, bosmanat i schronisko dla zwierząt) i niewielką frekwencje przy głosowaniu, a obrońcy wskazywali na to, że lwia część budżetu była przeznaczana na wygrane projekty związane z drogami. Inicjatorzy i orędownicy przeznaczania 3,6 miliona złotych, czyli 1,3% budżetu miasta, do dyspozycji mieszkańców oskarżali przeciwników o demagogię i próbę odebrania świdniczanom prawa do bezpośredniego wskazywania tego, co jest im potrzebne.
Ostatecznie wniosek nie został przyjęty, ale temat ma swoja kontynuację, na razie w luźnej, jak zaznacza autor, propozycji pogodzenia zwolenników i przeciwników opublikowanej na oficjalnym profili Jana Dzięcielskiego:
„Na XXV Sesji Rady Miejskiej w Świdnicy rozgorzała dyskusja, podparta wnioskiem grupy Radnych, by w roku 2017 całość kwoty przeznaczonej w projekcie budżetu (na tenże rok) na tzw. budżet obywatelski, przeznaczyć na modernizacje i powstawanie nowych chodników czy miejsc parkingowych (w domyśle, by zawiesić przez jeden rok procedowanie w ramach budżetu partycypacyjnego). Zarówno przeciwnikom jak i zwolennikom takiego posunięcia nie brak argumentów. Wszyscy widzimy, że w naszym mieście mamy ogromne zaległości w tych tematach. Zatem czy nie rozsądnym rozwiązaniem było by nie likwidować BO, a skierowanie go na stricte określone zadania tematyczne w danym roku (np. rok 2017 rokiem na chodniki)? Niech Mieszkańcy, Organizacje Pozarządowe, Radni itp. wskażą, w których rejonach miasta są największe potrzeby i głosujmy. Czy to spowoduje większe zaangażowanie w głosowaniu? Nie wiem, ale skoro są kolejne głosy sygnalizujące określone potrzeby to dlaczego nie szukać kompromisu bez likwidacji czy zawieszania?- „Wilk syty i owca cała”.
Przewodniczący podkreśla, że to luźna refleksja, ale dodaje, że będzie na ten temat rozmawiał z radnymi i prezydentem miasta.
– Koronnym argumentem przeciwników BO jest tzw. „niska frekwencja” (choć nie wiadomo, czy satysfakcjonująca dla nich będzie frekwencja 20, 30, 40 a może 80 procentowa?). Skoro mamy dążyć do zachęcenia mieszkańców do aktywnego wzięcia udziału w całym procesie, to czy możliwość oddania głosu na jakiś konkretny chodnik (a w następnym roku np na konkretny parking) spowoduje, że lawinowo ona wzrośnie ? Myślę, że odwrotnie – jeszcze bardziej spadnie. Każdy mieszkaniec wie, że remonty chodników należą do podstawowych zadań gminy, więc nie będzie dla nich żadnego bodźca, aby w czymś takim uczestniczyć. Będzie to de facto koniec całej idei angażowania mieszkańców w decydowanie o swoim mieście. Pamiętajmy, że spora grupa osób która angażowała się w budżet obywatelski do tej pory (ok 10 procent świdniczan)- jest to najbardziej świadoma i aktywna grupa, która tworzy to miasto, interesuje się nim. Powinniśmy robić wszystko, aby tą grupę powiększać, a nie zniechęcać jeszcze bardziej do uczestniczenia tych ludzi w życiu miasta. Cały czas proponuję, aby przeanalizować cały proces od początku, poszukać słabych stron i znaleźć sposób ich eliminacji. Na chwilę obecną niestety dla bolącego palca wciąż proponuje się amputację całej ręki…Przy takim sposobie myślenia najprawdopodobniej BO będzie musiał poczekać na lepsze czasy, mam nadzieję, że za kilka lat one nadejdą – komentuje pomysł jeden z inicjatorów i orędowników budżetu obywatelskiego, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Marcin Paluszek.
/asz/