Jest w moim ulubionym sklepie z tkaninami materiałów świątecznych szeroki wachlarz. Są wszelakie wesołe mikołajki i skrzaty, renifery, szyszki i gwiazdki. Są skandynawskie motywy – choinki, niedźwiedzie oraz chatki, w których bez specjalnych aranżacji mógłby natychmiast zamieszkać święty Mikołaj. Tu i ówdzie odnajdziemy ze smakiem wplecione norweskie ornamenty z ciągotami do niezawodnej geometrii.
Wśród tych wszystkich pięknych tkanin są i prawdziwe strojnisie, przetykane metalicznymi nitkami żakardy, na których srebrno, złoto i czerwono skrzą się misternie utkane śniegowe gwiazdeczki. To moje tegoroczne faworytki.
Na końcu tego pochodu kroczy, trochę ze spuszczoną głową, niepozorna, a przecież najbardziej tradycyjna, czerwono-zielona krateczka. Nie ma szerokich pleców, nie krzyczy głośno, nie wykłóca się, nie jazgocze. Kariery w modelingu to ona zapewne nie zrobi. Z góry skazana na to, aby robić za tło dla innych, bardziej przebojowych tkaninowych panien.
I to pewnie z tego względu dostrzegłam ją dopiero przy którejś tam wizycie. Od razu pomyślałam: „oho, cicha woda…”. Bo gdyby tak jej dać wsparcie, jakieś silne ramię, szepnąć jakiś komplement na zachętę, jestem pewna, że panna jeszcze pokaże nam, co potrafi.
No i pokazała… Od razu w wyobraźni widziałam ją w towarzystwie sweterkowej dzianiny, najlepiej takiej plecionej w warkocze, mięciutkich sztucznych futerek, technicznych filców, w ostateczności szarego lnu, ale to już byłoby pójście na łatwiznę. A przecież nie chodzi o cepeliadę… Nie chodzi o to, aby panna kratka tańczyła nam tu kujawiaki, skoro ma ambicje wytupywać flamenco.
Z braku wszystkiego, co wymieniłam powyżej, zdecydowałam się połączyć ją ze sztywnym dekoracyjnym sztruksem. Ciężka i niewdzięczna to była praca, bo tkanina jest dość wymagająca. Maszyna nie chciała współpracować tak lekko, jak się tego spodziewałam. Wykonanie aplikacji to była droga przez mękę. Ręcznego zamykania serduszek nawet nie chcę już pamiętać. W sumie to cieszę się, że mam to już za sobą i uśmiecham się na myśl, że łączenie z dzianiną poszłoby jeszcze trudniej.
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi Beaty zapraszamy do sklepu na atrillo.pl
Jako przyprawę w tym kociołku potraktowałam kupione okazyjnie drewniane guziorki oraz meblarskie kołki konstrukcyjne. Mam nadzieję, że dzięki tym zabiegom niepozorna kratka zyskała na charakterze i już bez kompleksów zajmie honorowe miejsce w świątecznie ubranych domach.