W poniedziałek, 15 sierpnia, gdy większość z nas ma wolne, katolicy obchodzą święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, czyli inaczej Matki Boskiej Zielnej. To czas, gdy z pól zebrano już plony, ale lato jest jeszcze w całej pełni, mimo że dni są nieco krótsze, a ranki i wieczory bywają bardzo chłodne. Wianki, które przynoszono niegdyś do kościoła według pradawnej tradycji wiązano z 7 lub 77 ziół, ponieważ siódemka była w Starym Testamencie uważana za symbol doskonałości. Najczęściej, według pradawnych przekazów w bukiecie znajdowały się rumianek, mięta, melisa, bazylia, rozmaryn, lubczyk i nasturcja.
Na naszych terenach zwyczaj ten sięga jeszcze czasów pogańskich. Na ofiarnych ołtarzach składały je ludy germańskie i słowiańskie. Początkowo święcono całe snopki, w bogatszych domach do kościoła wnosił je parobek.
W bukiecie oprócz ziół były też często makówki, czerwone jabłka nabite na patyk, kłosy zbóż, gałązki leszczyny, a nawet kapusta i cebula. W niektórych rejonach wzdragano się od zbierania ziół z miedzy, bo te miejsca były zarezerwowane dla czarownic. Było to charakterystyczne dla wierzeń ludowych rozgraniczenie dobrego i złego, czyli znanego i nieznanego – miedza stanowiła kres własności i stanowiła wrota nie tylko do cudzej własności, ale również do obszarów niezbadanych i niepewnych. Uważano, że zioła rosnące na takich granicznych miejscach miały szczególnie dużą moc leczniczą. Ale tylko wówczas, gdy zostały zebrane ręką wiedźmy, czyli kobiety, która miała wiedzę – była mądra. W przeciwnym wypadku traciły swoją wyjątkową moc.
Dziś, wierni przynoszą do świątyni jedynie symboliczne, kwiatowe bukiety.
/red./