Do Burkatowa koło Świdnicy przyjechała Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Wrak śmigłowca, który spadł na ziemię nieopodal remizy, jest zabezpieczony i pilnują go policjanci. Pilot i załogant trafili do szpitala w Wałbrzychu.
Z pierwszych obserwacji świadków wynika, że śmigłowiec, który wykonywał loty pomiarowe nad sieciami energetycznymi, mógł ulec awarii i pilot podjął próbę lądowania. Nie powiodła się, śmigło zahaczyło o kable nad drogą i maszyna spadła na drzewo. Pilot wyszedł o własnych siłach i wyciągnął z wnętrza załoganta. W pierwszej chwili wydawało się, że obaj nie odnieśli poważnych obrażeń. Okazało się jednak, że 39-letni pilot z Mielca ma poważne obrażenia kręgosłupa. Po badaniach w świdnickim szpitalu Latawiec został przewieziony do Wałbrzycha. Już wcześniej, wprost z miejsca wypadku, do Wałbrzycha trafił członek załogi, 31-latek w Olsztyna. Ma obrażenia kręgosłupa i mostka.
O wypadku pisaliśmy tu: Śmigłowiec rozbił się w Burkatowie
Postępowanie, które ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wypadku, pozostaje w gestii Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
/asz/
zdjęcia MDvR