Żaden wiodący ani też niszowy producent farb do wnętrz już nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Ściany w salonie mam w kolorze karmelowego zamszu, za to w kuchni mam mury Alhambry. W murach Alhambry nawet zwykła jajecznica przestaje być taka zwykła. Do sypialni słoneczny pocałunek dobrał się chyba przypadkiem, za to w łazience dominuje morelowy nektar.
Inwencji producentom farb pozazdrościli najwyraźniej ostatnio producenci papierów toaletowych. Przy ostatnim jego zakupie spostrzegłam, że od tej pory w toalecie będziemy używać papieru o słodko brzmiącej nazwie papaya lub mglisty poranek. O ile na to drugie jestem w stanie przymknąć oko, to to pierwsze w kontekście papierowego przeznaczenia budzi we mnie jakieś mgliste skojarzenia.
Idąc jednak tym śladem, dostałam ostatnio zlecenie na uszycie patchworku, w którym dominować będą mech, paprocie i flet z mandragory. Gdyby ich jednak nie wystarczyło, zestaw miałam uzupełnić o podeszwy sandałów Demeter lub o mury sanktuarium w Radecznicy (zwłaszcza o jego północną stronę i to jeszcze w deszczu). A groszki, paski, serduszka?
Beata Norbert
Po piękne drobiazgi zapraszamy do sklepu Beaty Norbert: www.zapachydoszafy.na.allegro.pl