Nie było niespodzianki w meczu 11. kolejki I ligi piłkarzy ręcznych, w którym ŚKPR Świdnica podejmował na własnym parkiecie lidera rozgrywek Śląska Wrocław. Podopieczni Krzysztofa Terebuna wyrównaną walkę byli w stanie nawiązać jedynie do 15. minuty, kiedy to prowadzili 7:6, później na boisku dominował faworyt wygrywając całe zawody 38:24.
Świdniczanie rozpoczęli pojedynek bez respektu dla faworyta konfrontacji, który w składzie posiadał wielu zawodników z przeszłością w Superlidze. W 14. minucie po bramce Piędziaka ŚKPR prowadził 7:5. Co poniektórzy kibice gospodarzy w tym momencie z pewnością po cichu liczyli na sensację, ale nic z tego. O czas poprosił białoruski szkoleniowiec Aleksander Malinowski, a jego Śląsk złapał właściwy rytm doprowadzając szybko do remisu 8:8, a następnie odjeżdżając na kilka bramek do przerwy (16:11). W drugiej części gry goście systematycznie budowali swoją przewagę wygrywając 38:24.
– Trzeba mierzyć siły na zamiary. Graliśmy z zespołem, w którym większość ludzi ma przeszłość w Superlidze, a niektórzy nawet w kadrach. Do tego Śląsk ma bardzo szeroką, doświadczoną ławkę. Przed meczem porażkę dychą brałbym w ciemno. Uważam nawet, że była szansa skończyć zawody z 5-7 bramkami straty. O naszej wysokiej porażce zadecydował początek drugiej połowy. Bardzo słabe dziesięć minut, poszły kontry, Śląsk odskoczył na dziesięć bramek i z chłopaków zeszło powietrze. Po dwóch dramatycznie słabych meczach, zagraliśmy niezłe spotkanie. To dobry prognostyk przed bardzo ważnymi dla nas meczami z Ostrovią i Anilaną – powiedział na oficjalnej stronie ŚKPR-u trener naszej drużyny Krzysztof Terebun.
ŚKPR Świdnica – Śląsk Wrocław 24:38 (11:16)
ŚKPR: Pawlak, Gątko, Bajkiewicz – S. Makowiejew (8), Piędziak (7), K. Rogaczewski (4), Misiejuk (2), P. Rogaczewski (2), Rzepecki (1), Węcek, W. Makowiejew, Motylewski, Brygier, Pułka
Śląsk: Schodowski, Philippe – Płonka (11), Miszka (7), Jarowicz (4), Kryński (4), Wróblewski (3), Ścigaj (3), Gałat (2), Koprowski (2), Herudziński (1), Baran (1), Nowak