Na terenie parku w Rogoźnicy ma według źródeł historycznych znajdować się zbiorowa mogiła żołnierzy poległych w jednej z bitew epoki napoleońskiej. W czwartek po raz kolejny prowadzono tam badania archeologiczne. – Około 300 żołnierzy poległo tu ponad dwa wieki temu. Ich pochówek wciąż czeka na odkrycie – mówi regionalista Wojciech Bodnar.
– W 1813 roku w Rogoźnicy odbyła się dość duża bitwa armii napoleońskiej z wojskami sprzymierzonym prusko-austriackimi. Zginęło tu najwięcej żołnierzy. Źródła podają, że nakazem ówczesnych władz Strzegomia, mieszkańcy Rogoźnicy zostali zmuszeni do pochówku około 300 poległych. Właściciel majątku Carl Andreas Samuel von Richthofen zgodził się na pogrzebanie zmarłych na terenie swojej posiadłości. Informację tą potwierdził jego wnuk, Bolko von Richthofen – opisuje Wojciech Bodnar, regionalista i kronikarz Rogoźnicy, który już od kilku lat zajmuje się wydarzeniami sprzed ponad dwóch wieków. Pierwsze badania archeologiczne w rogoźnickim parku zostały przeprowadzone w 2020 roku. Wówczas nie udało się zlokalizować miejsca pochówku trzystu poległych żołnierzy. Badacze ponownie zawitali tam w październiku 2024 roku, a w wyniku ich prac odnaleziono garść odnalezionych monet i łusek po pociskach.
W czwartek, 24 lipca przeprowadzono kolejną turę badań archeologicznych, które mają na celu rozwikłanie tej wieloletniej zagadki. – Prowadzimy trzecią część badań archeologicznych, sondażowych. Mamy zgodę na sześć miejsc wytyczonych przez konserwatora zabytków. Jesteśmy na etapie drugiego wykopu i dokopaliśmy się do murku oporowego, drogi lub innej konstrukcji. Będzie to podlegało dalszej weryfikacji, będzie to zgłoszone do konserwatora. Będziemy się też starali o pozwolenie, aby odkryć cały ten murek. Wiemy już, że pięć metrów dalej też taki murek istnieje. Chcemy to zweryfikować. Sprawdziliśmy też teren georadarem i powstały dwa potencjalne miejsce, które chcemy złożyć w nowym wniosku. Zobaczymy, co będzie dalej – informuje Bodnar.
Na miejscu pracowali specjaliści z dziedziny archeologii, wśród nich Maciej Sadło z warszawskiej firmy specjalizującej się w pomiarach georadarowych, który opowiedział o przeprowadzonych badaniach. – Mamy kilka poligonów do weryfikacji. Aktualnie zweryfikowaliśmy część jednego poligonu. Na każdym poligonie robimy kilka wykopów sondażowych. Zbadaliśmy obszar górki, która hipotetycznie mogła stanowić miejsce pod mauzoleum. Zweryfikowaliśmy na głębokość do 180 cm, jednak w tym miejscu nic nie znaleźliśmy. Wcześniej za pomocą georadaru wytypowaliśmy to miejsce, a teraz badaliśmy to podczas kopania, a także za pomocą wykrywaczy metali. Nie odnaleźliśmy żadnych śladów zabytków innych, takich jak m.in. fragmenty ubrań. To miejsce zostało na chwilę obecną wykluczone z dalszych badań – mówi Sadło.
– Przeszukiwaliśmy również pozostały teren parku i wyszło trochę artefaktów metalowych. Najprawdopodobniej jednak są to materiały powojenne, nie będące zabytkami. W większości są to albo monety PRL-owskie, albo fragmenty złomu, narzędzi metalowych, które nie stanowią zabytków i nie są w sferze naszego zainteresowania – dodaje.
Badania wspomagali członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Księstwa Świdnicko–Jaworskiego z Lusiny oraz Dariusz Gwiazda, który wyznaczał obszary georadarem.
/mn/
fot. Anna Stefanko