Od lat zmienia swoje najbliższe otoczenie i ratuje środowisko, porządkując pobocza, polne drogi oraz lasy. Waldemar Woźniak, który wytrwale likwiduje dzikie wysypiska na terenie powiatu świdnickiego, z przyczyn zdrowotnych musiał ostatnio zrobić sobie przerwę. Szybko jednak wrócił do społecznej pracy, w której pomaga mu Grzegorz Matuła.
Mieszkający w Pszennie emerytowany pracownik Poczty Polskiej i członek Polskiego Związku Łowieckiego od kilku lat cały swój wolny czas poświęca na sprzątanie śmieci. Z polnych dróg, lasów, przydrożnych rowów, rzek i stawów Waldemar Woźniak wyciąga systematycznie tysiące odpadów i skutecznie doprowadza do ich wywiezienia na legalne wysypiska. Jak wylicza społecznik, od 2019 roku udało mu się zebrać już ponad 308 ton śmieci.
Ostatnio Woźniak musiał zwolnić tempo i na pewien czas zostawić ratowanie środowiska innym. – Miałem zapalenie trzustki. Leżałem w szpitalu siedem dni i w tym czasie schudłem 16 kilogramów. Muszę przestrzegać diety i nie mogę dźwigać. Ale mogę trzymać worki, które śmieciami zapełnia Grzesiek! W ostatnim czasie zebraliśmy 1,5 tony śmieci. Lekarz pewnie się za głowę złapie, jak to usłyszy – mówi Waldemar Woźniak.
W ostatnim czasie społecznicy zajmowali się sprzątaniem Świdnicy w rejonie ulic Metalowców, Robotniczej, Rolniczej, Przemysłowej oraz Stalowej, gdzie udało im się zapełnić cały kontener na odpady. Porządki na terenie platformy widokowej pod Modliszowej zakończyły się zebraniem 5 worków. Trwają też prace związane ze sprzątaniem okolic pałacu w Gniechowicach oraz sąsiedztwa parkingu w Mirosławicach w powiecie wrocławskim. – Świdnicę oraz powiat świdnicki sprzątamy na bieżąco. Największym problemem jest to, że wszystko pozarastało i w niektóre miejsca trudno dotrzeć – wskazuje społecznik, który za dotychczasowe wsparcie dziękuje Cukrowni Świdnicy, firmie Igopak, Nadleśnictwu Świdnica, Służbie Drogowej Powiatu Świdnickiego, a także samorządowcom z całego powiatu świdnickiego.
/mn/
zdjęcia użyczone