Już niemal pół roku Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Świdnicy czeka na zakończenie prac oraz załatwienie wszystkich formalności związanych z doprowadzeniem zasilania do stacji ładowania autobusów elektrycznych, która wybudowana została przy ulicy Emilii Plater. Okoliczności powstania opóźnienia tłumaczy prezes miejskiego przewoźnika. Ma on nadzieję, że punkt ładowania „elektryków” zostanie ostatecznie oddany do użytku do końca roku.
Stacja ładowania przy ulicy Emilii Plater, służąca do doładowywania akumulatorów „elektryków” w przerwach między kursami, została wybudowana w ramach wartego 21 mln złotych zadania obejmującego również zakup sześciu nowych autobusów, montaż sześciu ładowarek na terenie bazy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego przy ulicy Inżynierskiej, a także budowę punktu ładowania przy ulicy Kolejowej. Ten ostatni został oddany do użytku we wrześniu. Miejski przewoźnik wciąż jednak nie może korzystać z ładowarki na Osiedlu Młodych, chociaż na pętli autobusowej przy Emilii Plater stanęła ona znacznie wcześniej.
– W maju oddawaliśmy do użytku nowe autobusy i wydawało się, że za chwilę oddamy również punkt ładowania. Byliśmy gotowi do jego uruchomienia, ale jakiekolwiek dalsze działania możemy podjąć dopiero wtedy, gdy zostanie do niego doprowadzone napięcie. Wszystko jest po stronie Tauronu, który musi zakończyć swoje czynności. Pierwotnie miało to nastąpić do 26 kwietnia bieżącego roku. Później aneksowaliśmy umowę do 26 maja. To miał być ostateczny termin. Tauron tłumaczył, że ich podwykonawca zawalił. Co nam do tego, skoro umowę mamy z Tauronem? Oczywiście są kary umowne, jednak wynoszą one ułamek procenta od wysokości opłaty przyłączeniowej. W uproszczeniu powiedzmy, że jest to złotówka kary dziennie – mówi Tomasz Kurzawa, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Świdnicy.
– Jako MPK wywiązaliśmy się z wykonania swojej części, co zresztą widać od dawna. Wszystko było przygotowane do tego, żeby ładowarkę przyłączyć i oddać do użytkowania. Jednak aby ona funkcjonowała, Tauron musi się wywiązać ze swojej części – zgodnie z warunkami przyłączeniowymi, które sam określił, a także zgodnie z umową, którą sam przygotował. A z tym były problemy. Podwykonawca Tauronu zaczął coś robić, ale później zaczęto wprowadzać kolejne zmiany w dokumentacji. Tym samym przez kilka miesięcy wyglądało to tak, że wykopali dziurę, ogrodzili ją taśmą i zostawili kupkę piasku. Zajęło to chwilę nim podwykonawca przystąpił do kolejnych prac – wskazuje prezes MPK.
Jak zaznacza Kurzawa, fizyczne zakończenie robót będzie jedynie pierwszym z kroków potrzebnych do uruchomienia stacji ładowania. – Ich podwykonawca będzie musiał przedstawić dokumentację powykonawczą, natomiast Tauron będzie musiał dokonać odbioru wykonanych prac. Dopiero po tym będziemy mogli rozpocząć kolejną procedurę związaną z odbiorem naszej części. Po podłączeniu napięcia otrzymamy kartę danych technicznych, z którą będziemy mogli wystąpić do Tauron Sprzedaż o zawarcie umowy na dostawę prądu, co zapewne też będzie trwało. Zakładam, że do końca listopada – a najpóźniej do końca roku – powinniśmy zakończyć ten temat, dzięki czemu ta ładowarka będzie „chodziła” – wyjaśnia.
/mn/