Świdnicki Oddział Ratunkowy ma być bardziej funkcjonalny i lepiej wyposażony w urządzenia diagnostyczne, w tym tomograf komputerowy. Z ponad 4-miesięczną zwłoką ministerstwo zdrowia ogłosiło listę rankingową w konkursie na wsparcie szpitalnych oddziałów ratunkowych. Do powiatowej lecznicy trafi 14 646 879,00 zł, a projekt ma być zrealizowany do 2025 roku. Ale – jak podkreśla dyrektor, do radykalnej zmiany potrzebni są ludzie, a chętnych na dyżury w SOR-ze nie jest wielu.
Zarządzany przez powiat szpital Latawiec aplikował o dotację z budżetu państwa już w kwietniu. Wyniki miały być ogłoszone w maju, potem podano kolejny termin – sierpień, ostatecznie stało się to dzisiaj. Zanim informacja dotarła do dyrektorów szpitali, w całej Polsce działacze PiS ogłaszali równolegle do ministerki zdrowia kształt listy rankingowej. Dyrektor Latawca nie krył zaskoczenia, mówi jednak: Cieszę się.
– Jeżeli chodzi o ten projekt, ma on na celu poprawę bezpieczeństwa i jakości świadczonych usług oraz podniesienie komfortu pobytu pacjenta, głównie poprzez skrócenie procesów diagnostycznych – tłumaczy dyrektor Grzegorz Kloc. – Planujemy modernizację infrastruktury oddziału ratunkowego, wymianę sprzętu medycznego, a przede wszystkim uruchomienie drugiej pracowni tomograficznej, tak, żeby mogła być dedykowana stricte pacjentom SOR-u, by pacjent, który jest w pilnej potrzebę trafiał od razu do pracowni, nie zakłócając procesów diagnostycznych i leczniczych pozostałych oddziałów szpitalnych.
Czy to oznacza koniec wielogodzinnego oczekiwania? – Oczywiście ten projekt jest tylko jednym filarem tego, co może się dziać w szpitalu, bowiem to jest technika i infrastruktura, natomiast ważniejszym filarem są ludzie i tu trzeba zrobić wszystko, by pozyskać specjalistów na ten oddział. Jak powszechnie wiadomo, nie jest to tylko problem Świdnicy, lekarze na SOR-ze nie chcą dyżurować, a największy problem mamy w weekendy i święta. Ostatnia informacja jest taka, że przekształcany jest oddział ratunkowy w izbę przyjęć w szpitalu w Ząbkowicach Śląskich, co też niestety może się odbić na liczbie pacjentów w naszym SOR-ze.
Ilu lekarzy trzeba by zatrudnić, żeby pacjenci nie czekali na przykład dłużej niż godzinę? – Przy tych warunkach finansowania stać nas na jednego lekarza po stronie internistycznej i jednego po stronie chirurgicznej, ale to nie tylko liczba lekarzy determinuje czas oczekiwania, ale właśnie proces diagnostyczny. Jeśli pacjent jest po TK i czeka na opis, to musi czekać. Stąd nowa pracownia TK jest naszą nadzieją na zmianę.
Czy w ostatnich ośmiu latach było dużo programów rządowych dedykowanych szpitalom? – Nie, nie było. W ostatnich latach otrzymaliśmy 1,5 miliona złotych na dofinansowanie pracowni TK. Reszta była robiona z naszych środków.
Ubiegły rok szpital kończył ze stratą finansową, pierwszą od wielu lat. Czy sytuacja się poprawia? – Wydaje się, że tak, choć od lipca zmieniły się warunki finansowania, ale kierunek wydaje się dobry. Jesteśmy na stracie, jednak ona nie zagraża naszej płynności finansowej, ponieważ nie przekroczyła nigdy poziomu amortyzacji, w związku z tym stać nas na normalne finansowanie.
– Poziom finansowania absolutnie nie jest wystarczający – mówi dyrektor. – My jako szpitale powiatowe podnosimy to od lat, że właściwa wycena procedur jest tym elementem, który faktycznie może wpłynąć na właściwe funkcjonowanie szpitala.
Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]
fot. Michał Nadolski