Strona główna 0_Slider Prezydentka wspiera sztandarowy projekt Zandberga, ale nie wie, ile Świdnica ma terenów...

Prezydentka wspiera sztandarowy projekt Zandberga, ale nie wie, ile Świdnica ma terenów pod budownictwo komunalne

0

Mieszkanie prawem nie towarem – pod takim hasłem ideę budownictwa komunalnego promowali Beata Moskal-Słaniewska z Nowej Lewicy i autor pomysłu szef partii Razem Adrian Zandberg podczas otwartej debaty w Świdnicy. Prezydentka Świdnicy wskazała na szereg problemów związanych z budowaniem miejskich mieszkań na wynajem, od pieniędzy zaczynając, na złych przepisach kończąc. Zdecydowanie jednak popiera forsowany przez Zandberga pomysł. Nie potrafiła jednak odpowiedzieć na pytanie, jakim zasobem gruntów miasto dysponuje, by ideę zrealizować.

Adrian Zandberg jest zdecydowanym krytykiem pomysłu Prawa i Sprawiedliwości oraz, niemal bliźniaczego, Platformy Obywatelskiej, by pomóc Polakom w uzyskiwaniu mieszkań poprzez dopłaty do kredytów na zakup własnego lokum. – Efekt ekonomiczny jest taki, że deweloperzy widząc, że będą dopłaty, mogą wprowadzać wyższe ceny – mówił Adrian Zandebrg. – My uważamy, że zamiast przeznaczać pieniądze na dopłatę do systemu bankowo-kredytowego zdecydowanie rozsądniej jest te pieniądze wykorzystać tak, jak robią to te miasta europejskie, które z kryzysem mieszkaniowym radzą sobie zdecydowanie lepiej niż nasze miasta. Dobrym przykładem jest tutaj Wiedeń, który od dziesięcioleci przeznacza pieniądze na budownictwo publiczne. Jeżeli ktoś chce, może zdecydować się na zakup i kredyt, ale nie skazany tylko na takie rozwiązanie, ma realnie dostępne na dużą skalę mieszkanie organizowane i administrowane przez samorząd.

Dodał, że w Polsce tylko teoretycznie jest podobnie, bo samorządy zostawione samym sobie nie są w stanie samodzielnie udźwignąć temat. – Stąd nasz postulat, by pieniądze publiczne przeznaczyć nie na kredyty, ale na budowę przez samorządy mieszkań czynszowych, po to żeby okiełznać ten szalony problem cen mieszkań budowanych przez developerów – stwierdził Zandberg. – W Warszawie w tym momencie przygniatająca większość pracowników najemnych, wchodzących na rynek pracy, nie może marzyć, by ze swojej płacy zrealizować zakup mieszkania w granicach miasta. Naszym zdaniem jedyna droga to budownictwo publiczne.

Niestety, wszyscy obserwujemy, że od kilku lat nie ma spójnej polityki społecznej. Jest polityka, że wdraża się projekty, programy, które doraźnie jakieś problemy rozwiązują. Nie patrzy się całościowo. Młodzi ludzie, kiedy zakładają rodziny, kiedy decydują się na posiadanie potomstwa, nie patrzą dzisiaj na 500 plus, tylko patrzą, gdzie będą mieszkać, czy będą mieli zapewnioną pracę – stwierdziła Beata Moskal-Słaniewska, dodając – Tworzy się programy niesprawdzone, nieskonsultowane z samorządami i wychodzą z tego duże pomyłki jak mieszkanie plus.

– Nie jest tak, że jesteśmy zostawieni sami sobie, bowiem Bank Gospodarstwa Krajowego także nas wspomaga przy budowie mieszkań, ale jest tych środków za mało, oprocentowanie może ulec zmianie i to zaburza proces inwestycyjny – dodała prezydentka Świdnicy. – Więcej pieniędzy, prostsze procedury, prostsze oprocentowanie lub jego brak – postulowała. – Mimo wszystko wybudowaliśmy w ostatnich latach 130 mieszkań, zwiększając o 1/3 zasoby, które mieliśmy.

W tej chwili dobiega końca budowa mieszkań komunalnych przy ul. Leśnej, miasto stara się także o pozyskanie środków na budowę kolejnego budynku w miejscu niedokończonego hospicjum. Obecnie Świdnica ma 106 własnych budynków i w zasobie 1 691 mieszkań komunalnych. 1 376  jest wynajmowanych na czas nieokreślony, 324 to mieszkania socjalne, z najniższym czynszem. Lista oczekujących na mieszkania komunalne i socjalne to 57 osób, 164 osoby czekają na lokale od miasta z powodu eksmisji. Zgodnie z prawem gmina musi, jeśli tak orzeknie sąd, zapewnić lokum osobom eksmitowanym z mieszkań własnościowych, spółdzielczych, należących do spółek skarbu państwa. Prezydent wskazała na dodatkowe ograniczenie prawne – gmina może wynająć mieszkanie tylko takiej osobie, która może udowodnić, że od co najmniej 5 lat mieszka w Świdnicy.

Podczas niemal godzinnej wymianie informacji między Beatą Moskal-Słaniewską a Adrianem Zandbergiem nie było mowy o innych cieniach najmu mieszkań komunalnych. Problemem są na przykład długi lokatorów. – Pani redaktor po raz kolejny zadaje takie populistyczne pytanie -ocenił obecny na sali Marek Suwalski, dyrektor Miejskiego Zarządu Nieruchomości. Pytanie brzmiało – czy projekt partii Razem, dotyczący mieszkań, przewiduje rozwiązanie problemu długów lokatorów? W Świdnicy w 2021 sięgały one 36,6 miliona złotych. Poproszony o aktualne dane, dyrektor podkreślił, że miasto ma obowiązek zapewnienia mieszkań osobom o najniższych dochodach. – Jakby z definicji ta osoba będzie miała problemy z regulowaniem bieżących zobowiązań – stwierdził i podał strukturę długu: 22 miliony złotych to jest kapitał, który się odłożył, 2 miliony złotych to koszty sądowe i windykacyjne, a około 15 milionów złotych to są odsetki. Dodał, że obecnie ściągalność czynszów wynosi około 90%. Tak więc 10% najemców ma problem z regularnym płaceniem lub płaceniem w ogóle. – Zadłużenie nie jest w stanie się zatrzymać – stwierdził. Miasto systematycznie dopłaca do potrzeb MZN w zakresie utrzymania budynków komunalnych.

Dług generuje kolejne problemy, a są nimi zadłużenie wobec wspólnot oraz brak środków na remonty. W budynkach komunalnych nie ma funduszu remontowego. W Świdnicy doszło już do opisywanej przez nas kuriozalnej sytuacji, gdy lokatorzy budynku przy ul. Ułańskiej wymiany włączników, naprawy skrzynek elektrycznych oraz drzwi doczekali się dopiero po nakazie Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ani Adrian Zandberg, ani prezydent Świdnicy nie wskazali  rozwiązań.

– To jest cywilizacyjny wybór, czy zgadzamy się, by ludzie lądowali pod mostem czy nie. I to jest cena, którą zapłacimy. Tak, będzie się zdarzało, że będą ludzie, którzy nie zapłacą, będą się zdarzały postępowania windykacyjne. Tak, będą się zdarzali ludzie, których trzeba będzie eksmitować z lokalu socjalnego do lokalu tymczasowego, bo zachowywali się skandalicznie. Tak, to będzie się zdarzało, bo nie żyjemy na świecie, który nie jest idealny, ale to jest cena, którą warto zapłacić za to, żeby Polska nie była krajem, którym kiedyś się stała, kiedy dopuściła eksmisje na bruk – stwierdził Adrian Zandberg.

Z wypowiedzi Beaty Moskal-Słaniewskiej wynika, że zdecydowanie optuje za budownictwem komunalnym. Podczas debaty wyraziła ubolewanie, że jej poprzednik na stanowisku prezydenta doprowadził do sprzedania za symboliczne kwoty ponad 10 tysięcy mieszkań komunalnych. Jak zaznaczyła, proces był nieprzemyślany i doprowadził do sytuacji, w których we wspólnotach mieszkaniowych pozostały mieszkania z zasobu gminnego, których lokatorzy sprawiali problemy, nie płacili, a to z kolei hamowało remonty.

Zarówno prezydentka, jak i przewodniczący partii Razem narzekali na działania spółek skarbu państwa, które są posiadaczami ogromnych terenów w miastach i gminach, a którymi nie chcą się podzielić. Beata Moskal-Słaniewska mówiła o takich terenach, pozostających we władaniu kolei. Zapytaliśmy, jakimi własnymi terenami dysponuje miasto, by myśleć o rozwijaniu budownictwa mieszkań komunalnych. – Są zasoby miejskie, które są oczywiście policzalne, jeśli chodzi o ilość hektarów, natomiast podejmując decyzję o budowie, dopiero wówczas się kalkuluje, jaki powstanie budynek, ile ma mieć kondygnacji, jakie mieszkania chcemy tam wybudować, czy mają to być mieszkania większe czy mniejsze, dwupokojowe, czy trzypokojowe, nie ma więc odpowiedzi na pytanie, jesteśmy w stanie zmieścić w mieście tyle i tyle mieszkań – mówiła Beata Moskal-Słaniewska. Zadaliśmy pytanie inaczej: To ile hektarów ma Świdnica pod budownictwo mieszkaniowe? – Poproszę o pytanie mejlem, bo oczywiście nie pamiętam tej ilości, bo nikt tego nie pamięta – odpowiedziała prezydentka. W tym momencie włączył się jeden z niewielu uczestników debaty. – To jednak podstawowa pamięć. Cały czas mówimy o budownictwie, a prezydent miasta nie wie, ile ma hektarów pod budownictwo – dziwił się.

Zgodnie z życzeniem pani prezydent przesłaliśmy pytanie o liczbę hektarów, a przy okazji o to, czy miasto wnioskowało na przykład do wymienianej kolei o przekazanie terenów pod domy komunalne. Odczekaliśmy dobę z publikacją relacji z debaty, licząc na odpowiedź. Jeszcze nie nadeszła.

Debata cieszyła się nikłym zainteresowaniem. Nie było osób młodych, dominowali urzędnicy i członkowie świdnickiej Lewicy.

Agnieszka Szymkiewicz
[email protected]

Poprzedni artykułCzy warto impregnować kostkę?
Następny artykuł5 pomysłów na niezapomniane wesele