Choć nie była to łatwa przeprawa, to jednak piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica zapisali na swoim koncie pełną pulę punktów, pokonując na terenie Świdnickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji ekipę Górnika Wałbrzych. Biało-zieloni musieli gonić wynik, ale ostatecznie dopięli swego i grzechem byłoby po prostu mówić, że wygrali niezasłużenie!
Głównych aktorów widowiska na murawę eskortowali młodzi piłkarze IgnerHome Polonii-Stali Świdnica z roczników 2012-2015 (trenerzy: Szymon Majcherczyk, Patryk Paszkowski, Szymon Goździejewski i Andrii Kozachenko). Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek arbitra doszło również do miłej uroczystości. Świdnicki klub podziękował przechodzącemu na emeryturę Janowi Czałkiewiczowi, wielkiemu przyjacielowi sportu związanego przez lata ze Świdnickim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji. Pierwszy w tym sezonie mecz od mocnego uderzenia próbowali rozpocząć biało-zieloni, ale już w 9. minucie znaleźli się w trudnej sytuacji. Wojciech Sowa próbował przeciąć zagraną w pole karne piłkę, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że umieścił ją we własnej siatce. Gospodarze z minuty na minutę naciskali coraz mocniej, ale mocno cofnięty Górnik, grając momentami siódemką zawodników w obrębie własnego pola karnego bronił się bez zarzutów. Mimo braku miejsca w szesnastce przeciwnika, sytuacji na wyrównanie nie brakowało. W 16. minucie bardzo groźnie z linii 16. metra uderzył Sebastian Białasik, większość kibiców oczami wyobraźni widziała już futbolówkę w bramce, lecz fantastyczną robinsonadą popisał się Szymon Stec. Świdniczanie nie rezygnowali z kolejnych ataków. Bramkarz Górnika obronił uderzenie Białasika, a piłka po strzale głową Oskara Trzepacza minęła światło bramki. Wałbrzyszanie próbowali się odgryzać, jak choćby w 26. minucie, kiedy to futbolówka po uderzeniu Damiana Chajewskiego z dystansu minęła światło bramki. Cały czas zdecydowanie więcej z gry mieli jednak nasi zawodnicy. W pierwszej części gry stworzyliśmy sobie jeszcze dwie świetne okazje na doprowadzenie do remisu. W 36. minucie golkiper Górnika wybronił strzał Michała Orzechowskiego, a pod koniec otwierającej odsłony poradził sobie z próbą Kornela Traczyka. Nasz pomocnik jak slalomowe tyczki minął 5 zawodników Górnika, ale koniec końców przegrał starcie ze Stecem.
Skrót VIDEO (Mariusz Ordyniec)
Po zmianie stron ataki świdniczan przybierały na sile, a wałbrzyszanie cofali się do obrony coraz głębiej. Wydawało się, że gol wyrównujący jest tylko kwestią czasu i tak właśnie się stało. W 59. minucie Wojciech Sowa się zrehabilitował, zagrywając świetną piłkę z lewej strony boiska, a akcję głową zamknął nasz kapitan – Patryk Salamon. Cztery minuty później mogło, a w zasadzie powinno być 2:1 dla IgnerHome Polonii-Stali Świdnica. Z kilku metrów główkował Oskar Trzepacz, lecz uderzył wprost w bramkarza Górnika. Co nie udało się chwilę wcześniej, wyszło w 67. minucie. Groźnie prawą stroną przedarł się Kamil Moskwa, dorzucił piłkę na głowę Trzepacza i mieliśmy zasłużone 2:1 dla świdnickiego zespołu. Na około kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry nad Świdnickim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji przeszła potężna ulewa. Zawodnicy mieli spore problemy z widocznością i ta sytuacja nie ułatwiała gry. Goście próbowali wyrównać, ale brakowało argumentów w szeregach bardzo mocno zmęczonych „Górników”. Znacznie lepsze okazje były po drugiej stronie boiska, ale brakowało precyzji. W efekcie nie doszło do zmian wyniku. Zespół IgnerHome Polonii-Stali Świdnica w pełni zasłużenie zwyciężył 2:1, odwracając wynik spotkania i ogrywając Górnika po raz czwarty z rzędu w przeciągu dwóch lat (dwa razy w rozgrywkach Pucharu Polski, podczas lipcowego sparingu i sobotniego meczu o punkty).
IgnerHome Polonia-Stal Świdnica – Górnik Wałbrzych 2:1 (0:1)
Skład: Kot, Moskwa, Salamon, Kasprzak, Kozachenko, Sowa, Białasik (75′ Filipczak), Traczyk (86′ Migas), Kotyla (58′ Paszkowski), Orzechowski (90′ Dyś), Trzepacz (80′ Trzyna).