Kara do trzech lat pozbawienia wolności grozi mieszkańcowi Strzegomia, który zranił kota sąsiadów. Mężczyzna tłumaczył, że do sięgnięcia po wiatrówkę doprowadził go upór zwierzaka, który wyjadał mu rybki z oczka wodnego w ogrodzie. – Kot w tym nieszczęściu miał wielkie szczęście, bowiem śrut utkwił w mięśniach międzyżebrowych i nie uszkodził żadnego narządu – wskazuje prokurator Marek Rusin. Teraz 67-letni sprawca odpowie za swój czyn przed sądem.
Do zdarzenia doszło 3 stycznia w Strzegomiu. Policja została wówczas powiadomiona o kocie, który został postrzelony z broni pneumatycznej. Badanie lekarskie potwierdziło, że śrut utknął w jamie brzusznej, ale zwierzę przeżyło. Policjanci ustalili, że do kota strzelał jeden z mieszkańców Strzegomia.
– 67-latek posiada oczko wodne w ogrodzie, do którego od pewnego czasu chodziły koty i podjadały mu rybki, które miał w tym oczku. Mężczyzna założył siatkę, która okazał się względnie skuteczna, jednak jeden kot – należący do sąsiada – mimo wszystko dalej chodził po ogrodzie, radził sobie z tą siatką i dostawał się do oczka wodnego – zdaniem mężczyzny w dalszym ciągu wyjadając rybki – opisuje prokurator rejonowy Marek Rusin. Nie mogąc sobie poradzić z kłopotliwym gościem, mężczyzna zdecydował się skorzystać z posiadanej broni pneumatycznej. Widząc po raz kolejny, że kot zbliża się do oczka wodnego, postanowił do niego strzelić.
– Kot został trafiony śrutem i uciekł. Właściciel zorientował się, że jego podopieczny został postrzelony i udał się z nim do weterynarza, który potwierdził, że w ciele kota znajduje się śrut. Kot miał w tym przypadku wiele szczęścia, bo śrut utkwił w mięśniach międzyżebrowych, przechodząc przez jamę brzuszną, nerki, kręgosłup i inne narządy wewnętrzne, jednak nie uszkodził tych narządów. Uzyskaliśmy w tym zakresie opinię weterynaryjną – przywołuje Rusin. Wynika z niej, że niewiele brakowało, aby zwierzak doznał uszkodzenia kręgosłupa lub nerek, przerwania ciągłości klatki piersiowej, co w efekcie mogłoby doprowadzić do jego uduszenia, lub też przerwania ciągłości jelit, również mogąc prowadzić do jego śmierci.
– Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabicia kota. Przyznał się do tego czynu i złożył wyjaśnienia. Jak stwierdził, nie chciał on zabić tego kota a jedynie wystraszyć. Myślał, że śrut go co najwyżej ukłuje. Mężczyzna nie był karany sądownie – dodaje prokurator.
11 kwietnia Prokuratura Rejonowa w Świdnicy skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 67-latkowi. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Michał Nadolski
[email protected]