Strona główna 0_Slider Wygrały w trzech setach, ale drugi był absolutnie szalony…(!)

Wygrały w trzech setach, ale drugi był absolutnie szalony…(!)

0

Na dobre rozkręcają się zawodniczki MKS-u IgnerHome Volley Świdnica rywalizujące o punkty w rozgrywkach grupy trzeciej II ligi siatkówki kobiet. Podopieczne Macieja Leńskiego i Wojciecha Ząbka zapomniały już o inauguracyjnej porażce i w sobotnie popołudnie sięgnęły po czwarte z rzędu zwycięstwo w sezonie 2021/2022.

W hali widowiskowo-sportowej im. Haliny Aszkiełowicz-Wojno piąte w tabeli gospodynie mierzyły się z trzecim Volley’em Chrząstowice. Przed rozpoczęciem tego spotkania obie ekipy legitymowały się bilansem trzech wygranych meczów i jednej porażki, a także dorobkiem ośmiu zdobytych punktów. Można było spodziewać się sporych emocji i zaciętej walki o końcowe zwycięstwo. Rzeczywistość okazała się jednak inna i ku uciesze miejscowych fanów, biało-zielone triumfowały w trzech setach. Wszystko działo się pod czujnym okiem Doroty Świeniewicz, byłej fantastycznej siatkarki Polonii Świdnica, dwukrotnej mistrzyni Europy (2003, 2005) i najlepszej zawodniczki Starego Kontynentu (2005), która była obecna podczas tej konfrontacji.

Pierwsza partia nie miała większej historii. Gospodynie rozpoczęły od mocnego uderzenia i serii punktowej przy zagrywce naszej rozgrywającej – Wiktorii Dynowskiej. Po chwili na tablicy wyników było już 10:0 i stało się jasne, że tylko kataklizm może przeszkodzić naszej ekipie w wygraniu premierowej odsłony. Rywalki miały spore problemy w przyjęciu, dobrze funkcjonował też nasz blok, a w ataku niemalże nie do zatrzymania była bardzo dobrze dysponowana Sandra Mielczarek. W efekcie świdniczanki wygrały pewnie 25:11.

Drugi set to istny horror. Jak się okazało na finiszu o wszystkim zadecydowały detale. W trakcie tej partii żadnej z drużyn nie udało się zbudować większej przewagi, a rezultat niemalże przez cały czas oscylował wokół remisu. W nasze szeregi wkradło się też sporo błędów, które napędzały przyjezdne i dawały im wiarę w końcowy sukces. W końcówce cały czas bliżej wygranej były podopieczne duetu trenerskiego Maciej Leński i Wojciech Ząbek. Nasze zawodniczki miały kilka piłek setowych przy jednopunktowym prowadzeniu, ale za każdym razem rywalki z Opolszczyzny doprowadzały do remisu. W pewnym momencie szale zwycięstwa zaczęły przechylać się na stronę Volley’a Chrząstowice. Drużyny zbliżały się do granicy 70 rozegranych punktów w tej odsłonie i wydawało się, że walka nie będzie miała końca. W końcu więcej zimnej krwi zachowały nasze dziewczyny, które zdobyły dwa punkty z rzędu i triumfowały 36:34!

Porażka po szalonej rywalizacji w drugiej odsłonie rozbiła zespół rywalek, który nie był w stanie podjąć walki w ostatnim jak się okazało trzecim secie. Znów dobrze na zagrywce spisała się Wiktoria Dynowska, dobrą zmianę dały Julia Krasoń, Zuzanna Rut, a przede wszystkim wracająca po kontuzji Ewa Woźniak, która bombardowała przeciwniczki silnymi atakami w pomalowane. Biało-zielone ani na moment nie zamierzały zwalniać tempa, nie pozwalając drużynie gości na przekroczenie bariery 10 zdobytych punktów. Finalnie skończyło się na wyniku 25:9 dla MKS-u IgnerHome Volley Świdnica, a w całym starciu 3:0 w setach.

Po tym triumfie świdniczanki z czterema zwycięstwami i jedną porażką (11 punktów) znajdują się na trzeciej pozycji w tabeli grupy trzeciej II ligi siatkówki kobiet. Przed nami tylko MKS II Kalisz (12) i Chełmiec Wodociągi Wałbrzych (12). W kolejną sobotę, 6 listopada gra znów toczyć się bardzie w hali na Zawiszowie w Świdnicy. Naszymi rywalkami będzie czwarty Sokół Katowice, który legitymuje się dorobkiem 9 „oczek” (trzy wygrane i dwie porażki).

MKS IgnerHome Volley Świdnica – Volley Chrząstowice 3:0 (25:11, 36:34, 25:9)

Świdnica: Krusiewicz, Dynowska, Kołodziejczak, Pietruszka, Mielczarek, Węgrzyn, Kwolek, Gałązka, Woźniak, Krasoń, Rut.

/MDvR/

Poprzedni artykułKolejny horror, tym razem bez happy endu
Następny artykułBezpieczny dzień Wszystkich Świętych. Policjanci przypominają o zasadach