32 miliony złotych pochłonęła przebudowa 11-kilometrowego odcinka drogi wojewódzkiej nr 379, łączącego Świdnicę z Wałbrzychem. W środę dolnośląscy drogowcy, przedstawiciele urzędu marszałkowskiego oraz lokalni samorządowcy podsumowali realizację drogowej inwestycji, którą udało się zakończyć pod koniec września. – Otworzyliśmy drogę, jak tylko otrzymaliśmy zgodę na użytkowanie – podkreślał Leszek Loch, dyrektor Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei.
Przypomnijmy, przebudowa drogi wojewódzkiej nr 379 ruszyła w maju 2019 roku. Pierwotnie planowano, że prace przy „modliszówce” potrwają do końca grudnia 2020 roku. Termin ten kilkukrotnie ulegał jednak zmianie. Na powstanie opóźnienia wpłynęło kilka czynników. Na początkowym etapie miało to związek z długotrwałą analizą dokumentacji inwestycji prowadzoną przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki i Ministerstwo Infrastruktury, a także przewlekle prowadzone przez DUW postępowanie w sprawie wydania zgody na realizację inwestycji drogowej. – Mieliśmy też niewielki poślizg, który wynikał z ilości wyciętego lasu. Nie mogliśmy pewnych działań wykonywać wtedy, kiedy lęgi ptaków następują, dlatego musieliśmy nieco poczekać. Naturalnie zaburzyło to całość prac, bo jak wiadomo najpierw musi zostać wykonana wycinka, a dopiero później ruszają roboty ziemne, których zimą w tych terenach prowadzić się nie da. Z tego powodu konieczne było przesunięcie terminu – tłumaczył Leszek Loch, dyrektor DSDiK.
Ostatecznie drogowa inwestycja została oddana do użytku pod koniec września 2021 roku. – Nie czekaliśmy z otwarciem na specjalne uroczystości. Otworzyliśmy drogę, jak tylko otrzymaliśmy zgodę na użytkowanie – wskazywał Loch. Realizacja przebudowy pochłonęła 32 mln złotych, z czego 85% pochodziło ze środków unijnych, natomiast 15% wyniósł wkład województwa dolnośląskiego.
W środę drogowcy oraz samorządowcy przejechali ukończonym fragmentem wojewódzkiej trasy, a także podsumowali zrealizowaną inwestycję. – Trwało to prawie cztery lata od momentu podjęcia decyzji, przez projektowanie, po etap wykonawczy. W mojej ocenie droga wygląda świetnie. Mam nadzieję, że mieszkańcom ona również się podoba. Na pewno podniósł się standard, komfort i bezpieczeństwo na tej drodze – mówił Tymoteusz Myrda, członek zarządu województwa dolnośląskiego. – Można powiedzieć, że 11 kilometrów to niewiele. Ten odcinek jest jednak ważnym odcinkiem łączącym Świdnicę z Wałbrzychem. Cieszę się, że udało się nie tylko podnieść standard tej drogi, ale również zbudować wzdłuż niej drogę rowerową, która na pewno służy mieszkańcom nie tylko do komunikowania się ze Świdnicą, ale również do popołudniowych i weekendowych spacerów oraz innych form aktywnego wypoczynku – podkreślał Myrda.
Jak wskazywała prezydent Świdnicy, wyremontowana trasa jest bardzo ważna jeśli chodzi o komunikację pomiędzy Świdnicą a miejscowościami gminy Świdnica oraz Wałbrzychem. – Droga ta była uznawana za bardzo niebezpieczną. Ten wąski przebieg i duża liczba drzew rosnących przy drodze powodowały, że bardzo często dochodziło tam do kolizji, do poważnych wypadków. Dzisiaj ta trasa wygląda zupełnie inaczej – podkreślała Beata Moskal-Słaniewska. – Jest to bardzo ważny trakt łączący strefę ekonomiczną ze Świdnicą, będący skrótem lub też alternatywą dla drogi krajowej nr 35, która też pozostawia wiele do życzenia. Stąd też świdniczanie, wałbrzyszanie i mieszkańcy gminy Świdnicy, którzy zawsze bardzo chętnie tę trasę wybierali, dzisiaj będą to czynić jeszcze chętniej – mówiła prezydent.
Z apelem do zmotoryzowanych zwrócił się z kolei dyrektor DSDiK. – Kierowcy patrząc na tak dobry standard drogi mogą przestać zachowywać pewną ostrożność. Namawiam do tego, żeby jednak na tej drodze tę ostrożność zachować, ponieważ niestety nie pozbyliśmy się tych serpentyn, które są konieczne w tych terenach. Różnica wysokości między Świdnicą a Wałbrzychem wynosi ponad 100 metrów, a pokonać ją trzeba na bardzo niewielkim odcinku między Modliszowem a Świdnicą. Nie było więc możliwości, żeby pozbyć się tych łuków – tłumaczył i apelował Leszek Loch.
Szef DSDiK przypominał też o problemach związanych ze ścieżką rowerową, jakie kilkukrotnie miały miejsce podczas realizacji inwestycji. – Niestety niezrozumienie ze strony rolników spowodowało, że ona została zniszczona tuż po wybudowaniu. Tak naprawdę wykonawca musiał drugi raz tą ścieżkę odtwarzać przed oddaniem nam do użytku, ponieważ rolnicy wykorzystywali ją jako drogę serwisową. Nie chce im się korzystać z istniejących wyjazdów z pól, wykorzystują ścieżkę i ją niszczą, bowiem nie jest przygotowana na obciążenia ze strony maszyn rolniczych. To już nie są traktorki, tylko to są potężne maszyny, które ważą kilkadziesiąt ton. Apelujemy o to, żeby to poszanować i nie niszczyć tego, co zostało zrobione za ciężkie pieniądze – wskazywał Loch.
Odniósł się również do wątpliwości zgłaszanych przez część mieszkańców, którzy wskazywali, że rowerowa trasa „urywa się” pośrodku niczego. – Ścieżka biegnie do lasu po to, żeby móc wykorzystywać ścieżki leśne, a w przyszłości stworzyć tam single tracki. Nie jest to jednak zadanie województwa, dlatego myślę, że tutaj lokalnej samorządy na pewno to wykorzystają i takie atrakcje turystyczne zafundują – tłumaczył dyrektor. – Nie ma tam możliwości realizacji tak funkcjonalnej ścieżki, jaka została wybudowana wzdłuż drogi wojewódzkiej – na prostym i płaskim odcinku. Na dalszym odcinku występują mocne spadki i duże przewyższenia, dlatego budowa ścieżki asfaltowej powodowałaby wielkie zagrożenie dla użytkowników – zaznaczał.
Michał Nadolski
[email protected]