Strona główna 0_Slider Nie wykorzystali ogromnej szansy…

Nie wykorzystali ogromnej szansy…

0

Piłkarze ręczni ŚKPR-u Świdnica mieli wszystko we własny rękach. Wygrana Szarych Wilków w ostatnim spotkaniu sezonu 2020/2021 z niżej notowanym Orlikiem Brzeg dawała upragnione trzecie miejsce na podium i prawdopodobnie awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Tak się jednak nie stało i dość niespodziewanie w Świdnicy triumfowali nasi rywale!

Początek spotkania nie zwiastował kłopotów. Podopieczni Krzysztofa Terebuna odskoczyli na kilka trafień, a do przerwy prowadzili 17:15. Po zmianie stron trwała zażarta walka o każdego gola, a rezultat oscylował w okolicy remisu. Na 24 sekundy przed końcową syreną rywale zdołali wyrównać na 28:28. Szare Wilki mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale nie zdołali trafić do sieci i ostatecznie triumfatora musiała wyłonić seria rzutów karnych. W niej lepsi okazali się znacznie niżej notowani przeciwnicy, wygrywając 7:6. Porażka okazała się bolesna w skutkach. Gospodarze nie wykorzystali swojej szansy i spadli w tabeli na czwarte miejsce. Trzecia lokata oprócz samego miejsca na podium mogła dać szansę na awans do wyższej klasy rozgrywkowej – do I ligi.

W teorii to miała być formalność, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej. W ostatnim meczu w tym sezonie ŚKPR Świdnica sensacyjnie przegrał po rzutach karnych z Orlikiem Brzeg i ostatecznie zameldował się na czwartym miejscu w tabeli. Ten mecz miał duże znaczenie, bowiem świdniczanom zależało na wdrapaniu się na trzeci stopień podium. Do celu potrzebne były dwa punkty w domowym starciu z ligowym średniakiem. Zdobyć udało się tylko jeden, a samo spotkaniu na długo pozostanie w pamięci jego uczestników i widzów…

Rozpoczęło się zgodnie z planem, bo od prowadzenia 10:4 w 10. minucie. Szare Wilki zdawały się mieć wszystko pod kontrolą. To co stało się potem trudno racjonalnie wytłumaczyć. Coraz bardziej zaczęła szwankować skuteczność, a koncert gry między słupkami Orlika rozpoczął Michał Lellek, który na długie minuty dosłownie zamurował bramkę. Kolejnym elementem, który wyraźnie zbił z tropu świdniczan była sytuacja z 28. minuty, gdy bezpośrednią czerwoną kartką ukarany został Michał Rzepecki. Decyzja arbitrów była dyskusyjna. Od polującego na faul ofensywny Rzepeckiego odbił się jeden z rywali, a że gabaryty i masa obu graczy były zgoła inna, to zawodnik Orlika padł po tym starciu jak rażony piorunem. Opuszczenie boiska przez doświadczonego „Rzepę” wielce skomplikowała sytuację zespołu. Wobec nieobecności pauzującego za czerwoną kartkę w Środzie Wielkopolskiej Olgierda Etela, w odwodzie pozostał już tylko jeden nominalny kołowy – Norbert Bal.

Do przerwy przewaga świdniczan stopniała do dwóch trafień (17:15), ale prawdziwy horror dopiero nastąpił. Po zmianie stron trener Orlika dość niespodziewanie wycofał z gry bohatera pierwszej połowy – Lellka i wstawił między słupki Konrada Sobczyka. Ten okazał się jeszcze trudniejszą do pokonania zaporą. Przez pierwsze czternaście minut drugiej połowy świdniczanie pokonali go tylko raz (!) i Orlik wyszedł na prowadzenie 21:18. Młodej drużynie trenerów Krzysztofa Terebuna i Patryka Dębowczyka grunt wymykał się spod nóg. W oczach zawodników widać było coraz większy lęk, trzęsły się ręce. I nie zmieniło tego nawet błyskawiczne odrobienie strat i ponowne wyjście na prowadzenie 24:22 w 48. minucie. W ostatnich fragmentach ŚKPR miał kilka szans by definitywnie „zamknąć mecz”, to jednak po 60 minutach na tablicy wyników pojawił się remis 28:28. Obie ekipy zgarnęły po punkcie, a o tym kto zdobędzie kolejny – szczególnie cenny dla świdniczan, miał zadecydować konkurs rzutów karnych. W nim emocje sięgnęły zenitu. Po pierwszej serii był remis 3:3, potem przez kilka kolejek rzucający byli bezbłędni. W końcu pomylili się gospodarze i… stało się.

Po meczu w obozie świdniczan panowały minorowe nastroje. Zakończenie sezonu na trzecim miejscu było ważnym celem. Okoliczności, w jakich do tego nie doszło były wyjątkowo bolesne. Fatalna skuteczność w całym meczu sprawiła, że zamiast efektownej wygranej trzeba było przełknąć gorycz porażki. Dokładnie każdy z graczy mógł pluć sobie w brodę, że chociaż przy jednej próbie rzutu nie zachował się spokojniej, dokładniej nie przymierzył…

ŚKPR Świdnica – Orlik Brzeg 28:28, k. 6:7 (17:15)

Przebieg meczu: 5 3:1, 10 7:4, 15 10:6, 20 13:10, 25 14:12, 30 17:15, 35 18:16, 40 18:20, 45 20:21, 50 24:23, 55 26:27, 60 28:28, Karne: 6:7

ŚKPR: Jabłoński, Mirga, Wiszniowski – Jankowski 8, Chmiel 5, Pęczar 4, Wołodkiewicz 3, Wojtala 3, Rzepecki 2, Redko 2, Starosta 1, Ingram, Bal, Jaroszewicz, K. Stadnik

Kary: ŚKPR 12 minut, Orlik 8 minut

Karne: ŚKPR 6/3, Orlik 5:5

26. kolejka (15–16.05)
ŚKPR Świdnica – Orlik Brzeg 28:28, k. 6:7 (17:15)
Zew Świebodzin – EUCO UKS Dziewiątka Legnica 29:28 (15:11)
Tęcza Kościan – Polonia Środa Wlkp. 29:26 (13:13)
SPR Oleśnica – Wolsztyniak 30:31 (14:14)
Sparta Oborniki Wlkp. – Żagiew Dzierżoniów 27:23 (12:10)
Trójka Nowa Sól pauzuje
OSiR Komprachcice – Spartakus Buk 33:30 (11:14)

/ŚKPR/

Poprzedni artykułŚwidnica wczoraj i dziś. Ul. Komunardów
Następny artykuł„Notatki z prowincji. Część 2”. Wystawa w świdnickiej wieży ratuszowej