Z czterotygodniowym dzieckiem na rękach najpierw została odesłana, bo nie miała skierowania, a później lekarka odmówiła przyjęcia dziecka mimo stwierdzonej ostrej infekcji dróg oddechowych, wydając skierowanie do wałbrzyskiego szpitala. Młoda matka poskarżyła się na świdnicki szpital Rzecznikowi Praw Pacjenta i zawiadomiła prokuraturę. „W wyniku przeprowadzonej wewnętrznej procedury mającej na celu ustalenie stanu faktycznego oraz weryfikację, czy przy udzielaniu świadczeń 19.08.2020 r. małoletniemu (…) mogło dojść do zarzucanych nieprawidłowości, dyrekcja szpitala nie stwierdziła, aby ze strony personelu medycznego doszło do naruszenia prawa do świadczeń zdrowotnych o którym mowa w art. 8 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.” – odpowiada Rzecznikowi Praw Pacjenta dyrektor świdnickiego szpitala Grzegorz Kloc.
19 sierpnia tego roku około godziny 18.00 roku matka czworga małych dzieci z najmłodszym, zaledwie 28-dniowym synkiem (wcześniakiem) zgłosiła się na Szpitalny Oddział Ratunkowy szpitala w Świdnicy. Dziecko miało poważne problemy z oddechem, który naprzemiennie był płytki i bardzo głęboki. Chłopcu zapadała się klatka piersiowa. Pracownik SOR-u odmówił wpuszczenia młodej kobiety bez skierowania. Kilkanaście minut pani Annie* zajęło przekonanie lekarza pobliskiej stacji pogotowia, gdzie udzielana jest nocna i świąteczna pomoc, by przyjął dziecko i takie skierowanie wystawił. Kiedy już udało się je uzyskać, lekarka ze szpitala w rozmowie prowadzonej przez telefon odmówiła przyjęcia dziecka. Dopiero na prośbę matki przyszła na SOR. Mimo że podczas badania stwierdziła u maluszka ostrą infekcję dróg oddechowych, podtrzymała odmowę przyjęcia. Jak twierdzi matka dziecka, decyzję uzasadniła tym, że chłopiec na oddział dziecięcy jest za mały, a na noworodkowy zbyt chory. Przygotowała skierowanie do szpitala w Wałbrzychu i skonsultowała przyjęcie dziecka z tamtejszym lekarzem.
Pani Anna do szpitala w Świdnicy z synkiem przyjechała taksówką. Kobieta ani jej rodzina nie dysponuje samochodem. Mimo że informowała lekarkę o tym, że nie ma jak dostać się do Wałbrzycha (do momentu przekazania skierowania i pisemnej odmowy przyjęcia upłynęły blisko 2 godziny), szpital nie zaoferował pomocy. Młoda matka z trudem znalazła osobę, która pomogła zawieźć dziecko do szpitala. Chłopiec prze dwa tygodnie przebywał na Oddziale Neonatologii-Patologii Noworodka Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu, gdzie przeszedł kurację antybiotykową. Lekarze rozpoznali ostre zapalenie górnych dróg oddechowych, niedokrwistść wcześniaków i ubytek przegrody międzyprzedsionkowej serca.
Pani Anna jest przekonana, że takie postępowanie personelu medycznego w Świdnicy naraziło życie i zdrowie jej dziecka. Złożyła skargę do Rzecznika Praw Pacjenta i zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
– Wszczęliśmy śledztwo w sprawie narażenia w dniu 19 sierpnia 2020 roku na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia małoletniego chłopca przez ustalone osoby personelu medycznego szpitala Latawiec w Świdnicy w związku z odmową przyjęcia do placówki – mówi Beata Piekarska-Kaleta, zastępca prokuratora rejonowego w Świdnicy.
Dyrektor świdnickiego szpitala odniósł się do skargi, skierowanej przez matkę dziecka do Rzecznika Praw Pacjenta. Pani Anna udostępniła dokument redakcji Swidnica24.pl.
„W wyniku przeprowadzonej wewnętrznej procedury mającej na celu ustalenie stanu faktycznego oraz weryfikację, czy przy udzielaniu świadczeń 19.08.2020 r. małoletniemu (…) mogło dojść do zarzucanych nieprawidłowości, dyrekcja szpitala nie stwierdziła, aby ze strony personelu medycznego doszło do naruszenia prawa do świadczeń zdrowotnych o którym mowa w art. 8 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.
Jak ustalono Pani (…) zgłosiła się z noworodkiem samodzielnie do tutejszego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego 19 sierpnia br. przed godziną osiemnastą. Po przedstawieniu pracownikowi opisu dolegliwości, przekierowano ją do gabinetu Poradni Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej. Przyjęcie nastąpiło o godzinie osiemnastej. Po osłuchaniu pacjenta lekarz Poradni nie potwierdził stanu zagrażającego tyciu lub zdrowiu; z uwagi na wiek dziecka, nie będąc neontologiem, uznał zasadność skonsultowania go przez lekarza z właściwą specjalizacją. W związku z późną godziną (zamknięcie przychodni POZ) skierował matkę do szpitala. Po przybyciu do oddziału ratunkowego, pracownik telefonicznie skontaktował się z lekarzem pełniącym dyżur w oddziale noworodkowym. Jak wynika z wyjaśnień złożonych przez lekarza udzielającego świadczenia małoletniemu (…) — panią (…) (oświadczenie lekarza załączone do niniejszego pisma) oraz co potwierdzają zapisy dokumentacji medycznej, niezwłocznie po zabezpieczeniu oddziału noworodkowego i przygotowaniu się do badania, wraz z pielęgniarką udała się na Izbę Przyjęć (około godziny 18.30). Po zebraniu wywiadu oraz zbadaniu dziecka stwierdziła prawidłowość parametrów życiowych. Rozpoznano zakażenie górnych dróg oddechowych. Wyniki dokonanych ustaleń oraz badań szczegółowo odnotowano w dokumentacji medycznej. Dowodzą one dołożenie należytej staranności przy przeprowadzaniu badania przedmiotowego. Stan dziecka nie wymagał bezwzględnej hospitalizacji, z uwagi jednak na wątpliwości i lęk o jego zdrowie prezentowane ze strony matki, wcześniactwo oraz przebywanie w domu innych przeziębionych dzieci, lekarka wydała skierowanie do właściwego szpitala. Matce udzielono szczegółowych informacji dotyczących stanu zdrowia dziecka oraz celu hospitalizacji —obserwacji — oraz wskazano przyczynę braku możliwości przyjęcia go do szpitala w Świdnicy.
Lekarka uspokoiła opiekuna, te stan dziecka jest dobry, jednak w związku z tym że to noworodek, do tego urodzony przedwcześnie, należy pamiętać że proces chorobowy bywa dynamiczny i należy pozostawać bardzo uważnym i reagować niezwłocznie w przypadku pojawienia się niepokojących lub nasilenia objawów. Pani (…) skontaktowała się także z lekarzem dyżurnym szpitala w Wałbrzychu, uzyskując informację o możliwości przyjęcia. Matka mogła zadawać pytania i jak wynika z opisu przedstawionego przez lekarza — na wszystkie uzyskała odpowiedź.
Według oświadczania personelu nie zgłaszała ona braku możliwości zorganizowania we własnym zakresie transportu. W tej kwestii twierdzenia Pani (…) i personelu są rozbieżne. Niebędąc bezpośrednim świadkiem rozmowy nie ma możliwości ustalenia stanu faktycznego. Tym niemniej obowiązujące przepisy i procedury w takiej sytuacji niestety i tak nie przewidują transportu. Obowiązek przewiezienia realizowany jest przez podmiot leczniczy w przypadku konieczności zachowania ciągłości leczenia, którego w tym przypadku neonatolog nie stwierdził. Dziecko nie kwalifikowało się tym bardziej do transportu medycznego — Zespołem sanitarnym neonatologicznym typu „N” (nie stwierdzono u niego niewydolności oddechowej wymagającej sztucznej wentylacji, niewydolności układu krążenia czy drgawek, nie wymagało wykonania niezwłocznie zabiegu u innego świadczeniodawcy lub transfuzji). Oczywiście szpital ma całodobowy dostęp do środka transportu sanitarnego i gdyby zaistniała taka konieczność, zorganizowano by przewiezienie dziecka do Wałbrzycha. Jeżeli lekarz neonatolog miałby jakiekolwiek wątpliwości, pozostałoby ono w szpitalu w Świdnicy i zostało przewiezione do właściwego oddziału po ustabilizowaniu stanu, w stopniu umożliwiającym bezpieczny transport. W tym miejscu pragniemy napomknąć, iż niejednokrotnie zdarza się, iż w wyniku przeprowadzonego podstawowego badania w ramach SOR czy Izby przyjęć nie stwierdza się stanów wymagających natychmiastowego leczenia. Osoby takie otrzymują skierowanie do konkretnego oddziału i jeżeli nie znajduje się on w strukturach SPZOZ w Świdnicy, wybór szpitala i ustalenie terminu leży po stronie pacjenta/ opiekuna prawnego. Wówczas jest on co do zasady zobowiązany dotrzeć do wybranej placówki we własnym zakresie, poza wyjątkowymi przypadkami wskazanymi w przepisach ustawowych i poszczególnych rozporządzeń, które jednak nie przewidują uprawnień do refundowanego przez NFZ transportu noworodków i dzieci. Wyjaśniając przyczynę odmowy przyjęcia (…) do SPZOZ w Świdnicy, pragniemy również poinformować, iż tutejszy Oddział Fizjologii i Patologii Noworodka z Pododdziałem Intensywnej Terapii Noworodka jest dedykowany noworodkom bezpośrednio po porodzie, urodzonym w tutejszym szpitalu; do oddziału nie są przyjmowane dzieci „z zewnątrz” z objawami infekcji ze względu na brak możliwości wymaganej izolacji. Z kolei w Oddziale Dziecięcym z Pododdziałem Intensywnej Terapii Dziecięcej leczone są niemowlęta i dzieci. W dniu zgłoszenia, jak podała matka, pacjent miał 27 dni i urodził się w 34 tygodniu ciąży. Najbliżej położonym, właściwym do jego obserwacji i ewentualnego leczenia był Oddział Neonatologii i Patologii Noworodka i Niemowlęcia Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu. Przeprowadzone przez dyrekcję szpitala postępowanie nie wykazało uchybień w zakresie udzielonej pomocy medycznej małoletniemu (…). Nie stwierdzono również, aby w jakimkolwiek zakresie doszło do naruszenia praw pacjenta. Z udzielonego świadczenia została sporządzona stosowna dokumentacja, którą wydano Pani (…) niezwłocznie po jej sporządzeniu — około godziny 19.50. Jak potwierdzają jej zapisy czas pobytu w szpitalu — szczegółowego badania noworodka, udzielania informacji i wyjaśnień, sporządzenia wymaganej karty porady i skierowania, dokonania uzgodnienia telefonicznego przyjęcia — wyniósł niespełna półtorej godziny. W związku z negatywnymi subiektywnymi odczuciami Pani (…) co do postawy pracowników szpitala, pragniemy wyrazić ubolewanie. W naszej ocenie jednak w tym przypadku wykazali się oni profesjonalizmem oraz postępowali zgodnie z procedurami, które niestety nie zawsze spełniają oczekiwania pacjentów, ich bliskich jak również samego personelu medycznego. Przykro nam, że pobyt w SPZOZ w Świdnicy został oceniony tak negatywnie i stał się powodem interwencji u Rzecznika Praw Pacjenta.”
– Nie mogę zgodzić się z tym, co ustalił pan dyrektor. Byłam odsyłana, biegałam z 4-tygodniowym synkiem na rękach pomiędzy szpitalem i pogotowiem, musiałam wszędzie prosić i przekonywać, że moje dziecko potrzebuje natychmiastowej pomocy. Lekarka w szpitalu zgodziła się zejść z oddziału i zbadać synka dopiero na moją wyraźną prośbę. Nie jest prawdą, że dziecko było w stanie dobrym, bo lekarze w Wałbrzychu w chwili przyjęcia ocenili ten stan na średni. Zresztą później się pogorszył, co jest opisane w karcie informacyjnej ze szpitala – mówi matka chłopca. – O tym, że nie mam pojęcia, jak zawiozę dziecko do szpitala w Wałbrzychu informowałam kilka razy zarówno lekarkę, jak i pracownika w recepcji SOR-u. To, co mnie spotkało, nie miało nic wspólnego z profesjonalizmem.
Stan chłopca pogorszył się dzień po wypisie ze szpitala w Wałbrzychu. – Sytuacja z sierpnia nauczyła mnie, że nie ma co liczyć na nasz szpital. Wezwałam karetkę pogotowia i natychmiast uzyskałam pomoc. Dziecko zostało przewiezione do Wałbrzycha, gdzie musiało w szpitalu pozostać kolejne 5 dni – opisuje pani Anna.
Agnieszka Szymkiewicz
*imię matki zostało zmienione