Pilot bez uprawnień, usiłujący lecieć przerobionym, ponad 30-letnim śmigłowcem, który po przebudowie sprawiał wyraźne problemy w pilotażu – to wnioski płynące ze wstępnego raportu wydanego przez ekspertów Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych w sprawie katastrofy ultralekkiego śmigłowca, do której doszło pod koniec czerwca na obrzeżach Strzegomia. W wyniku wypadku zginęły dwie osoby.
Przypomnijmy, do tragedii doszło 30 czerwca w rejonie ulic Armii Krajowej i Winogronowej w Strzegomiu, niedaleko drogi krajowej nr 5. Na miejsce wypadku skierowano 7 zastępów straży, policję oraz pogotowie ratunkowe. – Był to dwuosobowy, ultralekki śmigłowiec. Z niewiadomych przyczyn w dość szybkim tempie spadł na ziemię. W wyniku zdarzenia śmierć poniosło dwóch mężczyzn w średnim wieku – mówił Paweł Szydłowski z PSP w Świdnicy. Zmarli mieli 46 i 48 lat.
1 lipca Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła śledztwo w sprawie lotniczego wypadku. – Ponieważ do zdarzenia doszło w granicach administracyjnych Strzegomia, w pobliżu drogi krajowej nr 5 i ulicy Armii Krajowej, wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, katastrofy zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób, w wyniku której śmierć poniosły dwie osoby – tłumaczył prokurator Marek Rusin. Wyjaśnianiem okoliczności tragedii zajęła się również Państwowa Komisja Badania Wypadów Lotniczych, która ostatnio przedstawiła wstępny raport dotyczący katastrofy.
– W dniu 30 czerwca 2020 r. o godz. 20:16 LMT [ang. Local Mean Time, pol. czasu miejscowego – red.] pilot-właściciel śmigłowca ultralekkiego Phoenix UH-22 o znakach rozpoznawczych SP-(…) wystartował do przelotu z miejsca stałego bazowania do oddalonego o ok. 7 km miejsca, gdzie miał umówione spotkanie. Na pokładzie śmigłowca znajdował się podróżny – znajomy pilota. W trakcie przelotu, w odległości ok. 5 km od miejsca startu wystąpiły trudności z zachowaniem równowagi śmigłowca w locie, poprzedzone, według świadków, nienormalnymi odgłosami pracy zespołu napędowo-wirnikowego. Pilot nie zdołał opanować śmigłowca, który o godz. 20:20 LMT zderzył się z ziemią ulegając całkowitemu zniszczeniu. Pilot i podróżny ponieśli śmierć na miejscu wypadku – stwierdzono w wydanym 24 lipca wstępnym raporcie PKBWL.
– W trakcie badania zdarzenia stwierdzono, że pilot-właściciel nie posiadał żadnych oficjalnych kwalifikacji do pilotowania śmigłowca, a wpisany do ewidencji ULC [Urzędu Lotnictwa Cywilnego – red.] w kategorii „K6E. Eksperymentalna, podkategorii UL-H” śmigłowiec Phoenix UH-22 o znakach rozpoznawczych SP-(…) to dokonana przez jego właściciela przeróbka certyfikowanego zużytego przeszło 30-letniego śmigłowca Robinson R-22 Beta w celu „przeklasyfikowania” do kategorii ultralekkiej, polegająca na wymianie tapicerki i foteli oraz wymianie oryginalnych łopat wirnika głównego o profilu NACA63-015 na lżejsze kompozytowe (węglowo-kewlarowe) o profilu NACA0012, pozbawione jakichkolwiek oznakowań wytwórcy i wyprodukowane przez firmę nie posiadającą certyfikatu producenta lotniczego – wskazano w raporcie.
– Stwierdzono również, że w opinii pilota-właściciela po wymianie łopat właściwości pilotażowe śmigłowca uległy znacznemu pogorszeniu, a latanie na nim stało się bardzo trudne. Pilot-właściciel śmigłowca był „przyuczany” do jego pilotowania przed wymianą łopat przez dwie różne osoby i w trakcie tego „przyuczania” wylatał ok. 50 godzin. Po wymianie łopat na śmigłowcu wylatano 3 godz. 13 minut (wliczając lot zakończony wypadkiem). W trakcie oględzin szczątków nie stwierdzono objawów żadnej możliwej do wykrycia niesprawności technicznej statku powietrznego, jaka mogła występować przed wypadkiem, poza wyraźnym nie doklejeniem krawędzi spływu jednej z łopat wirnika głównego w pobliżu nasady – zauważono w raporcie PKBWL
Michał Nadolski
[email protected]
fot. mn, MDvR, KP PSP Świdnica