Strona główna 0_Slider Tłumnie, z odkrytymi twarzami. Świdniczanom koronawirus niestraszny…

Tłumnie, z odkrytymi twarzami. Świdniczanom koronawirus niestraszny…

24

Do wczoraj z powodu COVID-19 w Polsce zmarło 800 osób, w tym trzy w Świdnicy. Na całym świecie, mimo restrykcyjnych obostrzeń, odnotowano zgon ponad 252 tysięcy ludzi zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2. Część krajów, m.in. Polska, poluzowały ograniczenia. Efekt to tłumy w lasach, parkach, na ulicach. Wiele osób nie stosuje się do żadnych nakazów.

Od 4 maja Polacy mogą swobodnie wychodzić z domu także w celach rekreacyjnych, otwarte zostały galerie handlowe i muzea. Nadal jednak nie można iść do fryzjera, na siłownię, czy do kosmetyczki, zamknięte są szkoły. Wciąż obowiązuje rozporządzenie Rady Ministrów z 16 kwietnia, nakazujące zasłanianie ust i nosa w przestrzeni publicznej oraz zachowanie dystansu. – Ogromna rzesza ludzi na ulicy albo nie ma maski w ogóle, albo ma zsuniętą maskę na brodę. To jest objaw egoizmu. Bardzo proszę, w przestrzeni publicznej zakładajmy te maski – powiedział 30 kwietnia minister zdrowia Łukasz Szumowski, zapowiadając poluzowanie restrykcji.

Jak wskazują wirusolodzy i epidemiolodzy, koronawirus wędruje między ludźmi na kropelkach pary z wydychanego powietrza i na ślinie z ust. Chustka, maseczka, apaszka czy szalik ograniczają emisję wirusa. – Osoby zakażone koronawirusem, które przechodzą chorobę bezobjawowo, nie będą nieświadomie zarażać innych – podkreśla Główny Inspektor Sanitarny w Polsce, zachęcając do zasłaniania ust i nosa. Jak bardzo do serca ostrzeżenia, zalecenia i przepisy biorą sobie świdniczanie, można było zobaczyć m.in. w niedzielne popołudnie nad zalewem Witoszówka.

W ulubionym miejscu spacerów mieszkańców miasta mimo pochmurnej pogody był tłum spacerowiczów i rowerzystów. Część osób zasłaniała usta i nos maseczkami, większość maski miał je pod brodą, w rękach lub wcale.

Luzowanie rygorów powoduje nie tylko brak czujności, ale coraz większy posłuch dla teorii głoszących albo – że koronawirusa w ogóle nie ma, albo że każdy musi go przechorować. Brakuje refleksji, że taka postawa skazuje na śmierć wielu ludzi – mówi Edward Świątkowski, szef prewencji świdnickiej Straży Miejskiej. – Kontrole prowadzimy cały czas, przypominamy o obowiązku zasłaniania twarzy i trzymania dystansu poprzez pouczenia i komunikaty nadawane z głośników. Niestety, coraz więcej osób wykorzystuje furtkę, jaką dają przepisy.

Rozporządzenie Rady Ministrów wskazuje wyjątek, który pozwala na przebywanie w przestrzeni publicznej z odsłoniętą twarzą. – Przepis zasłaniania ust i nosa nie dotyczy osób, dla których jest to niewskazane z powodów medycznych. Nie trzeba mieć na dowód żadnego zaświadczenia. Ludzie nagminnie to wykorzystują. Kompletny brak wyobraźni nie dotyczy tylko Polaków. Ostatnio podejmowaliśmy interwencje w sprawie przebywających na terenie Świdnicy obcokrajowców, którzy grupami i bez żadnych zabezpieczeń na twarzach szli do pracy – mówi Edward Świątkowski. Straż Miejska koncentruje się na pouczeniach. – Do minimum ograniczamy legitymowanie, by kontakt bezpośredni był jak najmniejszy. Strażnicy starają się tłumaczyć, a po kary sięgają w ostateczności – dodaje kierownik prewencji. W kwietniu za brak ochrony ust i nosa nałożono w Świdnicy pięć mandatów w wysokości od 400 do 500 złotych.

Rzecznik rządu Piotr Müller w rozmowie z TVN24 stwierdził, że rząd analizuje zachowania Polaków dotyczące przestrzegania obecnych przepisów i od postaw ludzi uzależni dalsze decyzje w sprawie poluźnienia restrykcji.

/asz/
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński

Poprzedni artykułŚmieciarka zaczepiła o auto osobowe [FOTO]
Następny artykułStrzegom: nowa siłownia zewnętrzna gotowa [FOTO]