IgnerHome Polonia Świdnica nie zdołała pokonać zajmującego trzecią pozycję w ligowej tabeli Górnika Wałbrzych. Przyjezdni wygrali 79:71 Mimo walki o punkty zarówno na boisku, jak i na trybunach panowała atmosfera przyjaźni.
Świdniczanie od początku spisywani byli na straty. Przez długi czas jednak utrzymywali „kontakt” z silniejszymi rywalem z Wałbrzycha. Mimo to z każda minutą młode, wybiegane rezerwy pierwszoligowca zyskiwały przewagę. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 15:23 dla przyjezdnych.
Przerwa w grze wybiła naszych koszykarzy z rytmu. Drugą kwartę rozpoczęli oni od ogromnej nieskuteczności w ataku i dość słabej gry w defensywie. Skutkiem takich wydarzeń było powiększenie przewagi wałbrzyszan, którzy w pewnym momencie prowadzili aż 31:17. Na taki przebieg wydarzeń boiskowych musiał zareagować trener Polonii – Jacek Moczulski, który na boisko wprowadził m.in. Kamila Ozgę i Damiana Sieńko. Zmiany i większa mobilizacja zmieniły nieco obraz meczu. Świdniczanie poprawili defensywę, a w ataku szalał Ozga, który zarówno sam trafiał, jak i asystował kolegom. Na półmetku goście prowadzili 44:35.
Trójki receptą na biało-niebieskich
Po zmianie stron świdniccy koszykarze nie zwalniali tempa. Wiele razy trafiali za trzy i równie często wchodząc pod kosz, punktowali i dokładali kolejne punkty po faulach przeciwników. Wysoka skuteczność w ofensywie umożliwiła próbę odrobienia straty punktowej do Górnika. Pogoń za rywalem trwała w najlepsze, a trzecia kwarta zakończona wynikiem 57:59 była zdecydowanie najlepszą w wykonaniu świdnickich koszykarzy. Na koniec jednak zwycięzca mógłby tylko jeden i okazał się nim Górnik Wałbrzych. Przyjezdni w ostatniej kwarcie ponownie zdołali odskoczyć i utrzymać przewagę nad polonistami. Finalnie mecz zakończył się wynikiem 71:79 dla gości.
Tekst i foto: Artur Ciachowski