Odebrany 8 listopada z kojca przy gospodarstwie w Strzelcach Świdnickich pies nie przeżył. Marat był zaniedbany, a lekarz weterynarii wyciął zwierzęciu guz wielkości noworodka.
Marat był skrajnie wychudzony, a powodem skrajnego wyniszczenia organizmu był gigantyczny guz. Właściciele nie zawieźli swojego psa do weterynarza. – Pies z wystającymi żebrami i ogromnym wodobrzuszem trafił w trybie pilnym do przychodni weterynaryjnej, gdzie w badaniach stwierdzono nie tylko zagłodzenie, ale również ogromną zmianę nowotworową. Marat w trybie pilnym został zoperowany – podczas 5 godzinnej operacji udało się usunąć guza śledziony wielkości noworodka! Podczas operacji pies stracił bardzo dużo krwi – konieczne okazało się zamówienie kilku jednostek z banku krwi i przetoczenie jej psu – opisał na swoim profilu Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Mimo że pies odzyskał apetyt, jego organizm był zbyt wyniszczony. Marat nie przeżył.
Na tym sprawa się nie kończy. Jak informuje Konrad Kuźmiński z DIOZ, do prokuratury zostało skierowane zawiadomienie przeciwko właścicielom. – Zrobimy wszystko, by właściciele za skrajne zaniedbanie psa trafili do więzienia, ponieważ od miesięcy obserwowali konające zwierzę. Marat w chwili śmierci ważył nieco ponad 20 kg, powinien około 50 – piszą inspektorzy na swoim profilu. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności oraz nawiązka w wysokości od 1000 do 100 tysięcy złotych.
/asz/