Ludzie zawiedli go wiele razy. Trafiał z rąk do rąk, dwukrotnie był adoptowany. Ostatni dom miał być tym szczęśliwym. Grom został znaleziony przy autostradzie chudy, chory i bezgranicznie smutny.
-Ufny, posłuszny i grzeczny. Dodatkowo radosny i energiczny, kiedy wie, że nadchodzi czas spaceru. To cudowny pies o charakterze idealnym. Nie niszczy pozostawiony sam, zachowuje czystość. Jego temperament można określić na typ wesołka wpatrzonego w człowieka – tak o Gromie w anonsie adopcyjnym pisali pracownicy świdnickiego schroniska dla zwierząt w 2017 roku. Pies trafił do placówki na prośbę prokuratury, która prowadziła postępowanie przeciwko właścicielowi o znęcanie się nad zwierzęciem. Prawa do psa zostały ostatecznie odebrane i rozpoczęły się poszukiwania nowego domu.
Grom przed adopcją, fot. ze strony schroniska w Świdnicy:
Podczas oczekiwania na adopcję pies skradł serce wolontariuszki. – Wyszłam z nim na jego pierwszy spacer zaraz po przyjęciu. Zadziałała chemia. Był moim ulubieńcem. Uwielbiałam z nim chodzić na spacery. Mądry. Kochany. Długo czekał, aż skończy się sprawa jego byłego właściciela. Po jakimś czasie poszedł do adopcji. Skakałam ze szczęścia – opisuje Dorota Socha.
W miniony czwartek pies wrócił do schroniska. – Moje serce znów pękło na milion kawałków. Od piątku siedzi w budzie. Widać tylko nos. Dziś wzięłam go na spacer. Zabiedzony, wychudzony. Wrak psychiczny – pisze wolontariuszka i zapewnia, że zrobi wszystko, by Grom odzyskał wiarę w człowieka i znalazł prawdziwy, kochający dom.
Pies został odnaleziony niedaleko Kostomłotów przy autostradzie. Dzięki czipowi udało się ustalić, że to właśnie dawny podopieczny świdnickiego schroniska. – Grom jest w bardzo złym stanie. Pani, która go zabrała z drogi, zawiozła do weterynarza i zaopiekowała się przez kilka dni, dzięki danym z czipa nawiązała również kontakt z właścicielem adopcyjnym. Mężczyzna stwierdził, że Grom uciekł już w lutym, a on go nie może zabrać z powrotem, bo dziecko ma alergię. Zresztą kilka miesięcy temu próbował oddać nam psa, twierdząc, że ten ma poważne problemy z pęcherzem. Weterynarz tego nie potwierdził. Pies został przez nowego właściciela zabrany – mówi Adriana Kaszuba, zastępca kierownika schroniska.
Jak dodaje kierowniczka, adopcja zawsze musi być bardzo gruntownie przemyślana. – Zdarzają się sytuacje, w których opieka staje się niemożliwa. Jeśli właściciel adopcyjny ciężko zachoruje czy znajdzie się w trudnej sytuacji życiowej, powrót psa do schroniska jest możliwy. Nie wiemy, czy Grom został porzucony, czy faktycznie uciekł. Właściciel nie odbiera telefonu. Sprawę kierujemy do prokuratury.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, „porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje”, jest jedną z form znęcania się nad zwierzętami. Za znęcanie się nad zwierzęciem grozi kara pozbawienia wolności do trzech lat.
Grom miał bardzo trudne życie. Od początku przechodził z rąk do rąk. Trafił do schroniska w Uciechowie, skąd został adoptowany. Nowy „dom” okazał się budą z krótkim łańcuchem, a właściciel psa bił, co zostało uwiecznione na nagraniu. Na mocy wyroku pies został odebrany i znów znalazł się w schronisku, tym razem w Świdnicy. – Czy ma jeszcze szansę na adopcję i prawdziwy, dobry dom? Nie wiem. Cała ta tułaczka zajęła większość życia Groma. Pies ma już około 10 lat, obawiam się, że po tylu przejściach i tak schorowany jak teraz nie ma większych szans – z żalem przyznaje Adriana Kaszuba. Na pewno można pomóc w leczeniu Groma, adoptując go wirtualnie. Szczegóły na stronie schroniska.
Agnieszka Szymkiewicz