Chciał samemu popełnić samobójstwo, a zamiast tego postanowił w okrutny sposób wyżyć się na adoptowanym miesiąc wcześniej psie. Należący do 39-latka z Zebrzydowa roczny husky skonał w niewyobrażalnych męczarniach. Prokuratura właśnie skierowała do sądu akt oskarżenia.
W lutym 2019 roku 39-latek, mieszkający w Zebrzydowie z partnerką i 5-letnim synem, adoptował ze schroniska (spoza powiatu świdnickiego) roczną suczkę rasy husky. Mężczyzna wcześniej trzykrotnie podejmował próby samobójcze, po raz kolejny chciał się zabić 18 marca 2019 roku. Poszedł na strych i wziął ze sobą Keti. Nie powiesił się, a zamiast tego zrzucił psa przez dziurę w stropie do mieszkania piętro niżej. – Pies spadł do remontowanej łazienki, uderzając głowa o rant kafli. Uderzenie było tak mocne, że oczy wypadły z oczodołu – opisuje prokurator rejonowy w Świdnicy Marek Rusin.
Właściciel psa nie podjął próby pomocy zwierzęciu. Obwiązał sobie nogi taśmą, zawiązał sznur na szyi i zadzwonił do partnerki. Ta wezwała pomoc. Gdy na miejsce przyjechali policjanci i ratownicy, mężczyzna zaczął uciekać po dachu. Został zatrzymany i osadzony w policyjnym areszcie. Okazało się, że był pod wpływem alkoholu. – Nikt nie miał pojęcia, że pies potwornie cierpi. Mieszkanie, do którego został wrzucony, stało puste. Właściciel przeprowadzał remont i pojawiał się tam od czasu do czasu. Tego dnia go nie było – opisuje Marek Rusin.
Właściciel Keti po powrocie z policyjnej izby zatrzymań poszedł na strych i zobaczył, ze pies nadal lezy w łazience piętro niżej i oddycha. Dostał się do mieszkania, zawinął psu głowę workiem foliowym i obwiązał taśmą klejącą. – Pies skonał w męczarniach – mówi prokurator.
Kilka dni później zwłoki ps zostały odnalezione. 39-latek decyzją sądu został aresztowany na 3 miesiące. Nadal pozostaje w areszcie. W akcie oskarżenia znalazły się dwa zarzuty – znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem i zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. Piotrowi W. grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.