Co wydarzyło się 2 marca 2019 roku na stacji kolejowej w Jaworzynie Śląskiej? Policja i prokuratura ustalają, jak doszło do upadku 16-letniego chłopca z nieczynnego wiaduktu. Na miejscu zdarzenia było kilkoro nastolatków.
Jak już informowaliśmy, wczoraj ok. 20.15 chłopiec spadł z nieczynnej kładki kolejowej, zahaczył o włączoną sieć trakcyjną i wpadł do wagonu towarowego. Nie udało się go uratować.
Sytuacja wywołała gorące komentarze, odezwały się osoby, które – jak twierdzą, były na miejscu. Nie zgadzają się z informacją, że pomoc wezwał pracownik kolei. Twierdzą także, że pracownik nie podjął reanimacji:
Policję powiadomił pracownik kolei, który był w trakcie inspekcji pociągu, na który składało się 25 wagonów – mówi Magdalena Ząbek z KPP w Świdnicy. Inne służby zostały wezwane wcześniej. Zanim na miejsce dotarli strażacy i lekarz, reanimację podjęła koleżanka nastolatka. – Trwają czynności, które mają doprowadzić do wyjaśnienia wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Na miejscu było więcej nastolatków – mówi rzeczniczka świdnickiej policji. Postępowanie ma również dać odpowiedź na pytanie, dlaczego młodzież znalazła się w tym miejscu.
Wejść na nieczynną kładkę jest kilka. Były zabezpieczone siatkami, ale widać, że ta „zapora” nie zdała egzaminu. Siatka została odsunięta ze schodów
Okoliczności zdarzenia i obecność osób postronnych na terenie kolejowym, na który nie wolno wchodzić, wyjaśnia policja i prokurator. PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. będą na bieżąco współpracowały z organami ustalającymi przyczyny i okoliczności zdarzenia – zapewnia Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK S.A. – Kładka nad torami jest wyłączona z użytku. Trzy wejścia na nią były zabezpieczone, w sposób, który jednoznacznie zakazuje wstępu. Obiekt nie łączył peronów oraz terenów miejskich.
/red./
[email protected]
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński