Ślady po miejskich fortyfikacjach i licznych pomnikach, stojących dawniej na terenie parku im. Władysława Sikorskiego nie zostaną zburzone. Miłośnicy świdnickiej historii obawiali się, że stanie się tak podczas trwającej rewitalizacji tego terenu. Wciąż jednak pytają: czy w ramach odnowienia parku nie warto odtworzyć zniszczone pomniki?
Zainteresowanie historyków wynika z faktu, że to właśnie na terenie parku przy ulicy Sikorskiego zachowały się jedne z ostatnich pozostałości po twierdzy świdnickiej. Gdy w roku 1867 fortyfikacje Festung Schweidnitz wysadzono w powietrze, ich teren obsadzono zielenią. Stąd wziął się pierścień parków, okalający niemal całe centrum miasta. W przypadku parku im. Sikorskiego najbardziej zauważalne są pozostałości po stanowiącej element twierdzy, Fleszy Jawornickiej. W jej miejscu w latach siedemdziesiątych XX wieku zbudowano amfiteatr, zaś w przyszłości ma powstać górka saneczkowa.
Zagrożone dziedzictwo?
Rewitalizowany właśnie park to także miejsce kryjące wiele tajemnic pod powierzchnią ziemi. W czasach istnienia Twierdzy, w ramach tzw. „wojny minerskiej” kopano tunele pod fortyfikacjami i podkładano tam ładunki wybuchowe, niszcząc tym samym umocnienia. Dla obrony przed podłożeniem miny, pod fortyfikacjami wykonywano podziemne chodniki przeciwminowe, które umożliwiały niszczenie tuneli minowych. W 2011 roku specjalistyczna ekipa, w skład której wszedł m.in. himalaista Piotr Snopczyński, przeprowadziła próbę spenetrowania jednego z takich tuneli. Udało się do niego dostać i zbadać około 16-metrowy odcinek.
Dla miłośników świdnickiej historii był to jeden z wielu dowodów, wskazujących na konieczność przeprowadzenia szczegółowych badań na terenie parku, a także na konieczność zatroszczenia się o historycznie cenne elementy, znajdujące się w tym miejscu. Mowa tu chociażby o pomnikach stojących w parku przed II wojną światową. Upamiętniały one Fryderyka III Wielkiego, marszałka Helmutha von Moltke, czy też poetów Maxa Heinzla i Johanna Christiana Günthera.
Ostatnio zaistniała obawa, że wszelkie historyczne pozostałości zostaną zrównane z ziemią. Mieszkańcy zwrócili bowiem uwagę na jeden z zapisów, jaki znalazł się w dokumentacji przetargowej kolejnego etapu rewitalizacji parku Sikorskiego. Chodzi o kwestię rozbiórki wszystkich betonowych pozostałości po pomnikach i innych elementach znajdujących się na terenie parku.
Nie ma mowy o burzeniu. A o odbudowie?
Według rzecznik Urzędu Miasta, pozostałości po pomnikach pozostaną nietknięte. Wiadomo też, że nie odbędą się szczegółowe badania związane z przeszłością parkowego terenu. – Nie jest planowane przeprowadzenie analizy podziemnych elementów dawnej twierdzy. Niemniej jednak dodać należy, że przy pracach w Parku Sikorskiego jest prowadzony nadzór konserwatorski – mówi Magdalena Dzwonkowska. Jak dodaje, w najbliższym czasie miasto nie planuje utworzenia ścieżki edukacyjno-historycznej, opisującej elementy dawnej twierdzy świdnickiej.
Mieszkańcy brną jednak dalej. – W wąwozie wokół dawnego amfiteatru jest nadal pełno reliktów twierdzy świdnickiej, które należałoby odsłonić i uporządkować. Jeżeli park ma być tak piękny jak kiedyś, to dlaczego nie odtworzyć pomnika poety Maxa Heinzla, pomnika cesarskiego, pomnika żołnierzy – świdniczan poległych w I wojnie światowej? Dlaczego miasto nie odnowi monumentu poświęconego Richthofenowi? – pytają.
***
Trwająca właśnie rewitalizacja parku Sikorskiego została podzielona na etapy. Pierwszy z nich, związany z wycinką i pielęgnacją zieleni, ma pochłonąć około 2,1 mln złotych, natomiast etap II – przebudowa chodników i ścieżki rowerowej, montaż oświetlenia i monitoringu, utworzenie psiego placu zabaw oraz górki saneczkowej – szacowany jest na dalsze 2,3 mln złotych. Budżet całej inwestycji miał się zamknąć w kwocie 4,7 mln złotych.
/mn/