Doświadczeni himalaiści z Polski chcą dokonać niemożliwego i wejść na niezdobyty zimą, jeden z najwyższych szczytów świata – K2. W załodze historycznej wyprawy znajduje się także świdniczanin z urodzenia Piotr Snopczyński. Ekipa jest w tej chwili na wysokości ponad 5 tys. metrów.
– Jest to najbardziej prestiżowa wyprawa w historii polskiego i światowego himalaizmu. K2 jest ostatnią jeszcze niezdobytą i najtrudniejszą zimową górą. Polacy, którzy zapoczątkowali zimowy himalaizm i byli w nim najlepsi, do tej pory zdobyli 10 z 13 szczytów – mówił jeszcze przed wyjazdem Piotr Snopczyński. Świdnicki himalaista wszedł w skład zespołu narodowej, zimowej wyprawy na K2, m.in. jako kierownik bazy. – Na pewno nie będę wchodził na szczyt. Będę sprawował kilka funkcji w zespole.[…] Zajmę się chociażby metodycznym rozbiciem bazy i stworzeniem komfortowych warunków dla ekipy. Odpowiadam także za sprzęt wspinaczkowy, który otrzymają poszczególne obozy. Jeśli będzie taka potrzeba, mam również sprawować funkcję łącznika między pierwszym a drugim obozem – tłumaczył wówczas.
Ekipa 13 doświadczonych, polskich himalaistów, wśród których znajdują się – Krzysztof Wielicki, Janusz Gołąb, Adam Bielecki, Rafał Fronia, Marek Chmielarski, Dariusz Załuski, Mariusz Kaczkan, Artur Małek, Piotr Tomala, Jarosław Botor, Maciej Bedrejczuk, Denis Urubko i Piotr Snopczyński – do Pakistanu wyleciała 29 grudnia 2017 roku. W pierwszy dzień nowego roku, o czym informowano m.in. na fanpage’u wyprawy, załoga świętowała w Skardu oraz pakowała się na przejazd samochodami terenowymi do Askole, czyli ostatniej osady, do której można było dostać się środkami transportu drogowego.
Z Askole Polacy wyruszyli 3 stycznia. – Przed himalaistami ponad 100 km przeprawy, aby po wielodniowym trekkingu u podnóża K2 zbudować bazę – podawano w relacjach na oficjalnej stronie wyprawy. Karawana składająca się z około 100 tragarzy i himalaistów dotarła do podnóża góry, znajdującej się na wysokości ponad 5 tys. metrów, 9 stycznia. – Po 7 dniach przeprawy oraz biwakach w Bardumal II (3 305 m n.p.m.), następnie w Paiju (3 500 m n.p.m.), Khorbutse (4 000m n.p.m.), Urdukas (4130 m n.p.m.), Gore II (4 500 m n.p.m.) i Concordia (4 600m n.p.m.) wyprawa osiągnęła cel pierwszego etapu – dotarła do podnóża K2. Część ładunków jest nadal transportowana i dotrze do bazy w najbliższych dniach – relacjonowano. – Teraz przed nami długi i żmudny proces aklimatyzacji i przygotowania drogi. Trzeba być zdrowym, a niektórzy z nas chorują, nie jesteśmy nadludźmi, na zmianę to czujemy się dobrze, to gorzej – pisali himalaiści w swojej relacji z dnia 13 stycznia.
Kolejnymi zadaniami ekipy były chociażby zbudowanie bazy, rozstawienie mesy, przygotowanie sprzętu do pierwszych dni właściwej działalności górskiej czy zapewnienie łączności bazy ze światem. – Gdy dotarliśmy do bazy, gdy powstało kolorowe miasteczko namiotów i gdy każdy uczestnik i każdy przedmiot mają już swoje miejsce, zaczęła się wyprawa. A wyprawa… to długie, choć krótkie dni, którymi (więc i nami także) rządzi pogoda. Ta, choć sprzyja, to jednak wszystko to, co robimy utrudnione jest z powodu aury właśnie – relacjonuje Rafał Fronia 16 stycznia na oficjalnej stronie wyprawy. Dni upływają na przygotowaniach do wyjść w górę i poręczowaniu fragmentów drogi do obozu pierwszego. – W cieniu – 25, zza Broad Peaka o 8.31 wyjdzie słońce, o ile wyjdzie… i zrobi się -16 do południa. […] Śniadanie – niezmienny, żelazny zestaw: jaja, ciapati, naleśnik, owsianka. Złażą się uczestnicy, śniadanie kończymy kawą… i do roboty, beczki, wory, depozyty, liny, przepaki, poprawianie namiotów, suszenie zalodzonych śpiworów, karimat… […] Dzień szybko mija. Już o 15.31 za grań zachodzi słońce, i choć nie robi się ciemno, to nie da się już potrzymać książki bez grubej łapawicy, nagle robi się w namiocie -17, 19, 21…, w kilka minut. Trzeba nałożyć kilka dodatkowych warstw, chusta na usta i nos, bo oddychanie tak zimnym powietrzem może być groźne. Życie w bazie chowa się do namiotów, do mesy – opisuje swój dzień himalaista.
Narodowa, zimowa wyprawa na K2 może potrwać trzy miesiące. Polska ekipa wspina się południowo-wschodnim filarem, tzw. drogą Basków, nazywaną też drogą Cesena. Trasa prowadzić będzie teraz do obozu 1 (5900m), a następnie przez obóz 2 (6350m) i obóz 3 (7000m). aż do obozu IV, który został zaplanowany na 8000 m na tzw. „Ramieniu”, skąd ma nastąpić atak na szczyt. Postępy polskich himalaistów podejmujących się trudnego wyzwania można śledzić na fanpage’u i stronie internetowej.
Tekst: AN
/Materiały, relacje, zdjęcia ze strony www.polskihimalaizmzimowy.com/ i facebooka’a wyprawy/