Nie wiadomo, jak długo kotka sparaliżowana po postrzale z wiatrówki siedziała przy krawężniku na ulicy Wolności w Żarowie. Jak twierdzą mieszkańcy, którzy nie przeszli obojętnie obok, zwierzęciu nie chciała pomóc policja. Jeden z mężczyzn zaniósł ranną kotkę do lekarza weterynarii.
Historię opisuje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 22 stycznia w środku dnia. O zdarzeniu inspektorzy zostali poinformowani przez mężczyznę, któremu pomagają w utrzymaniu psa. Po rozmowie telefonicznej właśnie ten mężczyzna zaniósł kotkę do lecznicy. – Lekarz weterynarii stwierdził u kota uraz kręgosłupa i rdzenia kręgowego, paraliż tylnych kończyn oraz porażenie pęcherza moczowego. Najbliższe dni będą dla zwierzęcia decydujące. Misza znajduje się pod opieką Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt – czytamy na fanepage’u Inspektoratu. Jak informuje Konrad Kuźmiński, kotka obecnie przebywa w klinice dla zwierząt we Wrocławiu.
– To zdumiewające, że policja nie tylko nie pomogła zwierzęciu, ale także nie zareagowała na informację, że ktoś strzelał z wiatrówki w centrum Żarowa. Nie zostawimy tak tej sprawy. Jutro zostanie złożone zawiadomienie w prokuraturze w Świdnicy, a także złożymy skargę w Komendzie Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu na bezczynność żarowskich policjantów – dodaje. Robert Topolski, zastępujący rzecznika prasowego KPP w Świdnicy stwierdził, że nie zna sprawy i odpowiedzi na pytania o działania funkcjonariuszy udzieli jutro.
Kotka ma około 5 lat, jest zadbana. Niewykluczone, że ma właściciela. Inspektorat apeluje do wszystkich, którzy mogliby pomóc zarówno w ujęciu sprawcy, jak i w odnalezieniu właściciela. Kontakt na numer 534 776 981.
/asz/
Zdjęcia DIOZ