„Jako młodzi ludzie poświęciliśmy bardzo dużo, a Pani Prezes bezprawnie odebrała Nam Nasze plany i marzenia” – skarży się w liście przesłanym do redakcji dwoje młodych mieszkańców Świebodzic. Są oburzeni decyzją prezes Spółdzielni Mieszkaniowej, która najpierw wydała zgodę na sprzedaż alkoholu, a po trzech miesiącach ją odwołała. – Lokatorzy tak chcieli – tłumaczy Elżbieta Krzan.
Magdalena Wróblewska przeprowadziła się do Świebodzic z Wielkopolski, by wspólnie z narzeczonym (i prawnym pełnomocnikiem) Jarosławem Kuracińskim otworzyć na Osiedlu Piastowskim sklep monopolowy. Jak piszą oboje, przeprowadzili badanie rynku i stwierdzili, ze taki profil działalności w lokalu przy ul. księcia Bolka 6 ma szanse powodzenia. Tak opisują swoje starania: W związku z pomysłem przystąpiliśmy do programu PUP (Powiatowy Urząd Pracy) o dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Przedstawiliśmy do urzędu pracy wszystkie niezbędne dokumenty, aby móc otrzymać dotację (umowa najmu lokalu, meldunek, biznesplan, oświadczenia poręczycieli, wstępną pozytywną zgodę inspektoratu sanitarnego oraz POZWOLENIE OD SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ na sprzedaż detaliczną alkoholu zał. Nr 1) Zgoda spółdzielni była niezbędna, gdyż wg przepisów gminnych Gminy Świebodzice Spółdzielnia jako zarządca budynku w którym znajduje się lokal musi wydać pozwolenie na sprzedaż alkoholu, aby przedsiębiorca uzyskał od gminy koncesję alkoholową. Po rozpatrzeniu Naszego wniosku przez PUP otrzymaliśmy 25 tys zł dotacji. Po otrzymaniu dotacji w dn. 21.10.2017 otworzyliśmy działalność i zaczęliśmy przystępować do uzyskania niezbędnych pozwoleń na prowadzenie tej działalności (sanepid oraz koncesja alkoholowa). W dn. 13.11.2017 inspektor sanepidu zatwierdził i wydał pozytywną decyzję na prowadzenie działalności gospodarczej o profilu sklep monopolowy. W dn. 14.11.2017 złożyliśmy wszystkie niezbędne dokumenty potrzebne do koncesji alkoholowej (umowa najmu lokalu, zgoda sanepidu, zgoda SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ wydana 11.08.2017). 15.11.2017 w godzinach popołudniowych miała zebrać się komisja, aby przyznać Nam koncesję (wszelkie prawa oraz regulacje prawne mówią o tym, iż nie ma żadnych przeciwwskazań do wydania tej koncesji).
Do posiedzenia komisji jednak nie doszło, bowiem tego samego dnia do Urzędu Miejskiego wpłynęło nowe pismo ze Spółdzielni, tym razem odmawiające zgody i anulujące decyzję z sierpnia. Prezes Elżbieta Krzan stwierdziła, że realizuje wolę większości właścicieli lokali w budynku przy ul. księcia Bolka 4-14, a sklep może funkcjonować, tyle że bez alkoholu. – Dotacja, którą pobraliśmy z urzędu pracy jasno określała profil naszej działalności i na tej podstawie tę dotację otrzymaliśmy. Głównym naszym PKD (Polska Klasyfikacja Działalności) jest wpuszczanie w obrót napojów alkoholowych i bezalkoholowych. Na tym opieraliśmy wiarę w powodzenie naszego biznesu. Sklep w tym miejscu przez 22 lata funkcjonował jako sklep monopolowy, aż do września tego roku – mówi Jarosław Kuraciński. – I pani prezes doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że sklep z żywnością lub jakikolwiek inny w tym miejscu nie ma racji bytu. W promieniu kilkuset metrów są trzy duże sklepy z żywnością i taki sklepik osiedlowy utrzymuje się przede wszystkim z klientów, którzy są zainteresowani kupnem alkoholu. Chcę podkreślić, że to co zrobiła wobec nas pani prezes jest bezprawne. Pani prezes pierwszej decyzji nie skonsultowała z nikim, ani z Radą Nadzorczą, ani z mieszkańcami. Pani prezes osobiście podbiła ten dokument i podpisała, natomiast w decyzji odmownej z 15 listopada, stwierdziła, że ten pierwszy dokument był bezprawny. Takie działanie nie może zostać bezkarne!
Dlaczego po trzech miesiącach od wydania zgody prezes zmieniła zdanie? – Lokal handlowy w tym miejscu funkcjonował ponad 20 lat, właścicielka tego lokalu prowadziła działalność do 1 października. W międzyczasie postanowiła podnająć ten lokal pani Wróblewskiej, wobec powyższego pani Wróblewska wystąpiła do nas o zgodę na sprzedaż alkoholu. Ponieważ zostałam przez pracownika poinformowana, że od dłuższego czasu w tym miejscu nie było interwencji, podjęliśmy decyzję o przedłużeniu tego terminu dla nowego najemcy – mówi prezes Elżbieta Krzan. – Z chwilą, kiedy zakończyła działalność dotychczasowa właścicielka, nowa najemczyni wystąpiła z zawiadomieniem do ludzi, że przedłuża termin funkcjonowania sklepu, wobec czego lokatorzy natychmiast zorganizowali się i przynieśli decyzję swoją, że kategorycznie nie zezwalają na prowadzenie handlu alkoholem w tym lokalu. Było to pierwsze 6 podpisów. Przyjęłam je, ale powiedziałam, że to za mało, żeby rozmawiać o decyzji ws. nieruchomości, gdzie jest 60 właścicieli i dodałam, że musi być większość, żeby wycofać naszą zgodę. W ciągu paru dni uzyskaliśmy większość zdecydowaną. Pani najemczyni też przeszła się po lokalach i przyniosła zgodę części lokatorów, pięcioro z nich podpisało się na obu listach i te głosy zaliczyliśmy do tej bez sprzedaży alkoholu. Skoro uzyskali większość, zarząd podjął decyzję o wycofaniu zgody na sprzedaż alkoholu. – Tutaj sklep funkcjonował przez 22 lata. Tutaj jest jedna pani, mieszkająca wprost nad nim, która usilnie starła się wykończyć tą działalność. W momencie, kiedy pani prezes przekazała nam decyzję odmowną, pokazała nam pismo przeciwko z podpisami 6 lokatorów. Tego samego dnia my zebraliśmy 27 podpisów na tak – wylicza Kuraciński. – To ludzie, którzy nie mają nic przeciwko, a wręcz tęsknią za tym sklepem, byli przyzwyczajeni. Na przestrzeni ostatnich 6 lat nie było ani jednej interwencji policji czy straży miejskiej związanej ze spożywaniem alkoholu wokół sklepu. Po to jest założona kamera na zewnątrz, która monitoruje teren przez 24 godziny na dobę, żeby reagować na takie sytuacje, ale ich nie było. Idąc dalej – jeżeli sama pani prezes albo mieszkańcy twierdzą, ze ludzie kupujący alkohol w tym sklepie wypijali go na sąsiednich klatkach schodowych, to na jakiej podstawie, skoro w promieniu kilkuset metrów jest kilka innych sklepów sprzedających alkohol, a większość klatek schodowych ma wejścia od podwórza, które są kompletnie niezabezpieczone. Przecież za to osoba prowadząca sklep nie może odpowiadać, to spoczywa na wspólnocie. A wracając do podpisów. Pół godziny po nas, pani, która usilnie stara się zablokować ten sklep, dostarczyła kolejne podpisy, których zebrała podobno 30. Po weryfikacji naszej listy uznano nam tylko 15 podpisów. Między jedną listą a drugą jest pół godziny różnicy. Pani prezes nie pokazała nam żadnej listy, a do tego dodała, że ona bardzo chętnie pokryje wszelkie koszty, odda dotacje, żebyśmy tylko tego sklepu nie otworzyli.
– Zgodnie, trzydzieści kilka rodzin, nie wyraża zgody na sprzedaż alkoholu w tym miejscu, ze względu na ogromną uciążliwość tego sklepu. My nie możemy tam spokojnie żyć. Zresztą wszyscy wiedzą, że tam gdzie jest alkohol, tam nie ma spokojnego życia – mówi jedna z lokatorek. Pytana, czy wcześniej ten sklep nie przeszkadzał odpowiada: Oczywiście, że przeszkadzał, ale wtedy nie było jeszcze takiej uciążliwości, a teraz wiele więcej osób się pod tym podpisało i sprawa jest ewidentnie po naszej stronie – przekonuje, a dopytywana twierdzi, że wcześniej były składane petycje, ale nie było tak wiele podpisów. O takich petycjach z ostatnich lat nie wspomina prezes spółdzielni. Lokatorka zawiadomiła policję o wulgaryzmach i groźbach, jakie pełnomocnik nowej najemczyni miał kierować w jej stronę. – Facet zachował się jak bandzior – zapewnia. Jarosław Kuraciński kategorycznie zaprzecza i dodaje, że chętnie wyjaśni wszystko w komisariacie.
Są i tacy lokatorzy, którzy chętnie widzieliby sklep monopolowy w tym miejscu. – To zawsze wygoda – mówi jeden z mężczyzn. – Poza tym przecież nie samym alkoholem będą handlowali, a dobrze jest mieć tak blisko sklep, jak czegoś zabraknie. Poprzedni sklep zupełnie mi nie przeszkadzał, nie było też żadnych awantur.
Elżbieta Krzan na zarzut, że naraziła nowych najemców na starty odpowiada: – Sprawdziliśmy w rejestrze przedsiębiorców, jaką działalność może prowadzić ta pani wraz z pełnomocnikiem, więc w spisie oprócz sprzedaży alkoholu są i artykuły spożywcze i komputery i wiele innych. Wobec powyższego działalność handlowa może się toczyć i udzielona dotacja przez urząd pracy nie będzie im cofnięta. Muszą przepracować rok, płacąc ubezpieczenia, co będzie podstawą do umorzenia im 25 tysięcy złotych dotacji. Na pewno jej nie stracą. Na terenie Świebodzic jest ponad 30 jednostek handlujących alkoholem i żadna z nich nie mieści się w budynku mieszkalnym. Jest kilkanaście punktów całodobowych. Dostępność alkoholu jest bardzo duża. Mieszkańcy (przy ul. księcia Bolka, przyp red.) od wielu lat walczyli z tym sklepem i nie chcą jego powrotu.
Nowi najemcy sklepu nie zmierzają się poddać. – Od pani prezes będziemy domagać się zwrotu dotacji i kosztów, jakie ponieśliśmy albo przywrócenia zgody – dodaje Jarosław Kuraciński. – Nie obawiam się jakiejkolwiek kary z tego tytułu, bowiem koszty dla tych ludzi będą zdecydowanie większe niż utrata zysków dla tych państwa – odpowiada prezes Krzan.
/asz/
Zdjęcia Dariusz Nowaczyński