Strona główna 0_Slider Głodowe pensje w świdnickim MOPS-ie. Prezydent milczy w sprawie podwyżek

Głodowe pensje w świdnickim MOPS-ie. Prezydent milczy w sprawie podwyżek

50

Gdyby nie „bucikowe”, zarabiałyby niewiele więcej ponad minimalną pensję krajową. Pracownice z kilkunasto, a nawet kilkudziesięcioletnim stażem razem z dodatkiem na buty miesięcznie dostają około 2,4 tysiąca złotych. Od lat proszą o podwyżkę. Na odpowiedź w sprawie ostatniej petycji czekają od sierpnia.

Frustracja rośnie z każdym dniem. – Przybywa nam obowiązków, stale musimy podnosić kwalifikacje, a coraz trudniej utrzymać nam własne rodziny – mówią zmęczone pracownice świdnickiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Coraz częściej chorujemy, nie dajemy sobie rady z rosnącą presją i nawałem pracy – dodają z żalem. Zawód pracownika socjalnego zaliczany jest do kategorii trudnych i niebezpiecznych. Wchodzą do środowisk nie tylko ubogich, ale także dotkniętych przemocą, uzależnieniami, schorzeniami psychicznymi. – Codziennie znajdujemy się w ogromnie stresujących sytuacjach, to na nas kumuluje się złość i rozżalenie osób, którym z powodu niezależnych od nas uwarunkowań musimy odmawiać zasiłków. To my jesteśmy na „pierwszej linii”, gdy natychmiast trzeba zabezpieczyć dzieci, odbierane rodzicom. Nasza praca to nie tylko wywiady środowiskowe, ale także mnóstwo codziennych problemów, w których pomagamy naszym podopiecznym. Nigdy nie wiemy, co nas spotka, czy nie zostaniemy zaatakowane, obrzucone inwektywami, ale nie to jest najtrudniejsze. Jesteśmy coraz bardziej obciążane pracą, pracowników jest po prostu za mało. Do tego dochodzą ciągłe zmiany i niemal permanentny stan kontroli, jaki od wielu tygodni trwa w MOPS-ie – wyliczają. Dodatkową frustrację wywołują decyzje, które przychodzą z Urzędu Miejskiego. – Wystarczy, że ktoś poskarży się w urzędzie, my musimy wszystko rzucać i zajmować się właśnie tą sprawą. To kompletnie reorganizuje nasz dzień, a przy tym podważa nasz autorytet. Działamy w granicach prawa i finansowych możliwości. Jeśli środki na jakiś cel są ograniczane lub zabierane, nie możemy przyznać decyzji na takie świadczenie. Tymczasem odgórnie przychodzi polecenie i my musimy je wykonać. Co myślą o nas podopieczni? Nietrudno sobie wyobrazić.

Pensje pracowników socjalnych regulowane są rozporządzeniem Rady Ministrów z 2009 roku. Wynagrodzenie w najniższej grupie zaszeregowania to minimum 1100 zł, w najwyższej grupie – minimum 1700 zł, co nie oznacza, że kwoty te nie mogą być podnoszone. – Obietnice podniesienia płac o 20% usłyszałyśmy jeszcze od byłego wiceprezydenta Waldemara Skórskiego, ale nie poszły za tym czyny – mówią pracownice MOPS-u. W 2015 roku o podwyżki w wysokości 15% apelowała radna Ewa Wawrzyniak. O podniesienie płac o 500 zł i wzrost ekwiwalentu na buty i odzież z 300 do 500 złotych postulował w maju 2016 roku Związek Zawodowy „Świdniczanie”. O swoich oczekiwaniach przedstawicielki pracowników rozmawiały także bezpośrednio z władzami miasta. Ostatnie pismo do dyrektora MOPS-u skierowały same pracownice, wnosząc o podwyżkę w wysokości 800 złotych. Pod wnioskiem, przekazanym również do wiadomości prezydenta Świdnicy Beaty Moskal-Słaniewskiej podpisało się 18 osób.

Jedyną odpowiedzią na wszystkie prośby było włączenie w 2016 roku pracowników MOPS-u do planu podniesienia płac we wszystkich jednostkach podległych miastu o 5%. Nietrudno policzyć, że w przypadku minimalnej stawki zaszeregowania w ośrodku pomocy dało to 55 zł. W 2015 roku płace w Urzędzie Miejskim wzrosły od 150 do 500 zł (przed podwyżkami najniższa płaca wynosiła w UM 2099 zł, najwyższa 5764 zł brutto).

Dyrektorka MOPS-u Violetta Kalin od wielu tygodni jest na zwolnieniu lekarskim. O losach petycji i sytuacji w świdnickim MOPS-ie chcieliśmy porozmawiać z jej zastępcą Wojciechem Burdkiem. Niestety, na pół godziny przed umówionym spotkaniem wicedyrektor odwołał rozmowę i skierował nas do Urzędu Miejskiego w Świdnicy. Dzisiaj mijają dokładnie 2 tygodnie od dnia wysłania pytań ws. zarobków i petycji dotyczącej podwyżek płac w świdnickim MOPS-ie do rzecznika prasowego magistratu Magdaleny Dzwonkowskiej. Zgodnie z prawem prasowym i ustawą o dostępie do informacji publicznej to graniczny termin na udzielenie odpowiedzi.

W tej chwili do prac w komisjach Rady Miejskiej został skierowany budżet Świdnicy na 2018 rok. To ostatni moment, by zabezpieczyć środki na ewentualny wzrost płac w jednostkach podległych miastu. Niestety, nie wiadomo, czy takie działania zostaną podjęte.  Osoby odpowiedzialne za udzielanie odpowiedzi pracownikom i dziennikarzom milczą.

Niewykluczone, że w MOPS-ie dojdzie do sporu zbiorowego. – Brak odpowiedzi na pismo Pracowników Socjalnych z dnia 23 sierpnia 2017 oceniamy jako unikanie odpowiedzi na trudne pytania, które znane są Dyrekcji od wielu lat. Zgodnie z obowiązującymi przepisami Prawa Pracy związek może na wniosek pracowników  wejść w Spór Zbiorowy z pracodawcą , którego celem będą żądania wzrostu wynagrodzeń. (Art 1 Ustawy z dnia 23 maj 1991 o rozwiązywaniu sporów zbiorowych) – informuje Jacek Wolszczak, przewodniczący MOZ Związku Zawodowego „Świdniczanie”.

Dzisiaj obchodzony jest Dzień Pracownika Służb Społecznych. Prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Dziennego Domu „Senior-Wigor” oraz obu miejskich żłobków zaprosiła na uroczystość do Muzeum Dawnego Kupiectwa. Zamierza dziękować za trud i wręczać nagrody.

Agnieszka Szymkiewicz

Aktualizacja: Po publikacji odpowiedź dotyczący pac i planów podwyżek dla pracowników MOPS-u przysłała rzeczniczka UM w Świdnicy Magdalena Dzwonkowska: Wniosek pracowników MOPS nie trafił do Biura Prezydenta Miasta. Zaznaczyć należy, że we wszystkich miejskich jednostkach przez kilkanaście lat płace były zamrożone. Od 2015 roku wprowadzono system polityki płac – ustalono stały procent corocznych podwyżek, czyli 5%. Przewyższa on ewentualną inflację (przypomnę, ze przez dwa lata z rzędu w Polsce nie było inflacji, tylko deflacja). Pozwala to na systematyczny wzrost realnych wynagrodzeń, zgodny z możliwościami budżetu miasta.

Sprostowanie

W związku z artykułem, jaki ukazał się na portalu, dotyczącym płac pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej informuje, że od 2015 roku średnia zmiana wynagrodzenia dotycząca pracowników MOPS wynosiło ok. 5%, co oznacza, że w ciągu trzech lat średni wzrost płac wyniósł około 16,5%.

Pod petycją skierowaną do dyrektora MOPS w sierpniu 2017 roku podpisało się 18 osób. To osoby o różnym przygotowaniu merytorycznym, kompetencjach, stażu pracy, zatrudnione na różnych stanowiskach. Osoby te także objęte były systematyczną podwyżką płac. Płace brutto w grupie autorów petycji wynosiły od 2.399,20 zł do 3.638,00 zł w roku 2014 roku. Dziś wynoszą od 2.880,88 zł do 4.487,03 zł., łącznie z dodatkami specjalnymi. Rozliczenie dokonane wobec stanu obecnego a lat minionych ukazuje, że zmiana wynagrodzeń kształtuje się w przedziale od 481,68 zł do 849,03 zł. Skala podwyżek w ostatnich 3 latach jest najwyższa. Projekt budżetu na 2018 rok zawiera wartości środków, które na etapie jego realizacji powinny posłużyć również zwiększeniu płac. Stwierdzenie zatem „głodowe pensje” zawarte już w tytule artykułu jest nieadekwatne. Postulaty dotyczące podwyżek płac są od 3 lat realizowane zarówno przez Prezydent Miasta, jak i Dyrektor MOPS.

Zarzuty pod adresem Pani Violetty Kalin o braku odpowiedzi na wspomniane pismo o unikaniu odpowiedzi na trudne pytania jest w mojej ocenie niestosowne. Pani Dyrektor od kilku miesięcy przebywa na zwolnieniu lekarskim.

Wspomniane w artykule kontrole, są prowadzone przede wszystkim przez jednostki zewnętrzne m.in. NIK, DUW i PIP. Ich obecności w naszym ośrodku wynika z decyzji tych organów kontrolnych. Prawdą jest, że przebywanie na terenie ośrodka inspektorów prowadzących czynności kontrolne utrudnia wykonywanie bieżącej pracy, a nawet ją dezorganizuje.

Myślę, że mimo różnego spojrzenia na sprawę jedno jest pewne, a mianowicie to, że intencją Pani Prezydent, jak również Pani Dyrektor, jest wzrost wynagrodzeń pracowników naszego ośrodka.

Wojciech Burdek

/Sprostowanie opublikowane 4 grudnia 2017 roku, przyp. Redakcja portalu Swidnica24.pl/

Poprzedni artykułSieć kanalizacyjna w Bartoszówku gotowa
Następny artykułJedna trzecia Polaków wciąż akceptuje bicie dzieci