Mija pół roku działalności Schroniska dla Zwierząt w Świdnicy. Pracownicy i wolontariusze, których jest coraz więcej, nie tracą zapału w niesieniu pomocy i opiece nad skrzywdzonymi czworonogami trafiającymi z ulicy lub z interwencji. Na wielkie wsparcie bezdomne psiaki i kociaki mogą liczyć również od mieszkańców Świdnicy, którzy nie tylko przekazują dary, ale zabierają je do swoich domów.
Do końca czerwca świdnickie schronisko przyjęło 229 zwierzaków, z czego adoptowanych zostało 109 czworonogów, a do właścicieli wróciły 52 zguby. W tej chwili pod opieką pracowników i wolontariuszy instytucji są 43 psiaki, 24 kociaki i dwa króliki. – Z liczbą miejsc na razie sobie radzimy ze względu na prowadzone adopcje i dużą rotację zwierząt. Mamy też pewien zapas na przyjęcie kolejnych czworonogów – mówi Adrianna Kaszuba, zastępca kierownika świdnickiego schroniska.
Schronisko przy ul. Pogodnej 3, sprawujące opiekę i pomagające bezdomnym zwierzakom, prowadzi Fundacja „Mam Pomysł” z Bielawy. – Przez pół roku zmieniła się liczba lokatorów i od kwietnia zaczęło do nas trafiać więcej podopiecznych. Pierwsze trzy miesiące były walką o przetrwanie. Nie wiedzieliśmy, co nas czeka i poniekąd byliśmy pod „ostrzałem”. Kierowano do nas milion pytań, mieliśmy mnóstwo telefonów, pojawiały się też zarzuty pod naszym adresem. Nikt nas przecież nie znał. Ludzie nie wiedzieli, dlaczego nagle się zajęliśmy schroniskiem. Po kilku miesiącach wszystko jednak zaczęło dobrze funkcjonować, a mieszkańcy z czasem nabrali do nas zaufania – podsumowuje Adrianna Kaszuba z Fundacji „Mam Pomysł”.
Sam budynek nie uległ zmianie, choć cały czas jest doposażany. – Musieliśmy zadbać o miejsca do przechowywania akcesoriów zwierzęcych – regały i meble. Ściany budynku nieznacznie się zabrudziły. Zwierzaki mieszkają tutaj wszędzie, więc wszędzie też zostawiają swój ślad. Nie mniej jednak budynek nadal prezentuje się okazale i spełnia swoją funkcję – zauważa Adrianna Kaszuba i jak zdradza, w przyszłości schronisko będzie chciało przyszykować teren pod budowę kojców awaryjnych. – Miejsca wystarcza, a my mamy dużo pracy w formie wyjazdów interwencyjnych i codziennej opieki nad zwierzętami, więc odsunęliśmy ten pomysł na przyszłość – dodaje.
Obecnie w schronisku zatrudnionych jest pięciu pracowników i weterynarz. – Na początku było czterech pracowników i musieliśmy zatrudnić jeszcze jednego. Jest to technik weterynarii, będący cały dzień z nami na miejscu, który dodatkowo dogląda zwierząt. Mamy też więcej wolontariuszy i obecnie podpisaliśmy 83 porozumienia wolontariackie, z czego jedno jest grupowe i jest to wolontariat szkolny. Uczniowie podjęli decyzję, że chcą w wakacje dalej przychodzić – mówi Adrianna Kaszuba. Wolontariusze zajmują się przede wszystkim socjalizacją zwierząt – od oswajania po zabawę i spacery z czworonogami. – Kilka osób zawsze rezygnuje, bo bywa tak, że ich oczekiwania mijają się z rzeczywistością. Takie sytuacje się zdarzają, ale zawsze można się zaangażować chociażby w zbiórki czy ogłaszanie adopcji. Nie zawsze trzeba być tutaj na miejscu, by wesprzeć te zwierzaki – zauważa Adrianna Kaszuba. Nabór na wolontariuszy jest ogłaszany co kilka miesięcy na stronie internetowej schroniska.
Porzucone zwierzaki mogą liczyć na mieszkańców Świdnicy. – Najwięcej otrzymaliśmy wszelkiego rodzaju karmy, także specjalistycznej. Dzięki temu nie tylko zapewniona jest karma w schronisku, ale także dokarmiane są chociażby koty wolno żyjące w Świdnicy. Dostaliśmy koce i ręczniki, a nawet jeden z darczyńców przekazał nam pralkę, która umożliwia na miejscu pranie i dezynfekowanie posłań. W darach przekazane zostały również żwirki, kuwety oraz niezwykle potrzebne klatki kennelowe – wymienia Adrianna Kaszuba. – Mamy ogromne wsparcie od mieszkańców. Różne placówki organizują dla nas pomoc. Ludzie chcą aktywnie się włączać w promowanie adopcji. Jesteśmy ogromnie wdzięczni i cieszymy się, że w Świdnicy jest tyle osób o gorących sercach, które chcą przychodzić do nas, poświęcać swój czas i angażować się w działalność schroniska – dodaje.
Schronisko ma stały kontakt ze Strażą Miejską i Urzędem Miejskim w Świdnicy. – Można powiedzieć, że Straż Miejska to już nasi przyjaciele. Każdy bezdomny zwierzak podlega zgłoszeniu najpierw do Straży Miejskiej, która weryfikuje informacje. Jeśli opiekun się nie odnajdzie, to zwierzak przyjeżdża do nas i my szukamy jego właściciela. Zdarzają się też sytuacje, że dostajemy wniosek szczególny o przyjęcie psa ze względu na trudną sytuację opiekuna – tłumaczy Adrianna Kaszuba. Świdnickie schronisko współpracuje również z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej oraz TOZem ze Świdnicy. – Nie odmawiamy pomocy i jeśli mamy możliwość, to wspieramy ich działania. Sami nie mamy wiele interwencji, a większość ogranicza się do sprawdzenia sytuacji zwierząt w okolicy Świdnicy lub powiatu dzierżoniowskiego, skąd się wywodzimy. Nasze interwencje raczej polegają na pouczeniu właścicieli niż odbiorze zwierząt z powodu drastycznych zaniedbań – wyjaśnia.
Działalność świdnickiego schroniska finansowana jest przez Świdnicę, a także dzięki umowom z gminami – Jaworzyna Śląska, Bolków, Głuszyca, Rudna, Żarów i Lubin. – 230 tys. zł rocznie to dotacja przekazywana w czterech transzach przez Świdnicę. Zapewnia nam ona utrzymanie obiektu i realizację podstawowych zadań. Świdnica finansuje także w 100 proc. sterylizację kotów wolno żyjących. Natomiast dzięki współpracy z innymi gminami finansowane są dodatkowe zadania. Dzięki nim przeprowadzane są ponadplanowe zabiegi, na przykład w sytuacjach, gdy zwierzak wymaga wykonania badań krwi, odrobaczenia lepszym środkiem czy zakupu szczególnego preparatu na nieodpchlenia. Nie chcemy oszczędzać na zwierzakach, które raz już zostały skrzywdzone – mówi Adrianna Kaszuba. Jak twierdzi zastępca kierownika schroniska, sam wynik finansowy nie jest ujemny. – Nie mamy żadnych długów. Oprócz mediów, opłacamy także pracowników, a są to ludzie z pasją, którzy nie tylko zostają po godzinach, ale także przyjeżdżają w nocy do zwierzaków, gdy jest taka potrzeba. Jeśli natomiast podopieczni źle się czują i wymagają opieki całodobowej, to działamy również na zasadzie domów tymczasowych i zabieramy je do siebie – opowiada Adrianna Kaszuba. W sumie miesięczny koszt działalności schroniska w podstawowym zakresie wynosi około 30 tys. zł. – Jeżeli trzeba dokupić narzędzi czy innych rzeczy to jest to dodatkowa pula. Wszystko jednak zależy od tego, co jest nam aktualnie potrzebne. Jest to więc kwestia ruchoma i może wynieść dodatkowe kilka tys. zł – wyjaśnia Adrianna Kaszuba.
Oprócz pomocy i opieki nad zwierzętami schronisko prowadzi także akcje edukacyjne. – Odwiedziło nas wiele szkół z całego powiatu świdnickiego. Zostaliśmy zasypani gradem propozycji. Uczniowie przeprowadzają zbiórki i promują adopcje. My sami również dojeżdżamy do placówek oświatowych i opowiadamy o swojej pracy – mówi zastępca kierownika schroniska. Akcje edukacyjne mają nie tylko uwrażliwić dzieci na krzywdę zwierząt, ale także stanowią naukę odpowiedzialności za pupila. – Poruszamy również tematy bezpiecznego obchodzenia się ze zwierzakiem. Przekazujemy podstawową wiedzę i mamy nadzieję, że będzie mniej przypadków, że zwierzaki do nas później trafiają – mówi Adrianna Kaszuba.
– Po pół roku działalności myślę, że radzimy sobie całkiem nieźle. Do ideału jeszcze nam brakuje, ale uczymy się od najlepszych. Wzorujemy na innych schroniskach i nie uważamy się za nieomylnych. Jesteśmy otwarci na sugestie i rozmowy. Nieustannie staramy się dążyć do doskonałości – dodaje.
***
Projekt budowy schroniska znalazł się wśród zwycięskich zadań II edycji budżetu obywatelskiego i na inwestycję przeznaczonych zostało 600 tysięcy złotych. W listopadzie 2015 roku po wykonaniu projektu okazało się, że te środki nie wystarczą na jego realizację. Dlatego Rada Miejska postanowiła dwukrotnie zwiększyć pulę na tę inwestycję. Przypomnijmy, że w ramach inwestycji przy ul. Pogodnej powstał budynek główny z segmentem administracyjnym i socjalnym, segmentem weterynaryjnym (sala zabiegowa, sala operacyjna, pomieszczenia dla kotów, izolatka dla chorych zwierząt), segmentem gospodarczym (kuchnia i pomieszczenie na zapasy karmy), pawilon dla psów, chłodnia, śmietnik, dojazd oraz parking. Koszt budowy schroniska to ok. 1 800 tys. zł.
Tekst: Agnieszka Nowicka
Zdjęcia: Dariusz Nowaczyński