Policja z posterunku w Marcinowicach skierowała do sądu rejonowego wniosek o ukaranie kierowcy karetki świdnickiego pogotowia ratunkowego. Pół roku funkcjonariusze ustalali, kto spowodował kolizję.
Do zdarzenia doszło 22 czerwca 2016 roku na skrzyżowaniu w Marcinowicach. Zderzyły się osobowy ford i karetka jadąca na sygnale. – Tak długotrwałe postępowanie spowodowane było zupełnie rozbieżnym wersjami, podawanymi przez obu kierowców – wyjaśnia Grzegorz Oleśkiewicz, oficer prasowy KPP w Świdnicy. – Dość długo trwały oczekiwania na monitoring przemysłowy, z kamery zamontowanej nieopodal miejsca zdarzenia, przesłuchania wymagali wszyscy świadkowie, a część z nich pochodziła z odległych miejscowości. Policjanci musieli skorzystać z pomocy prawnej, by odebrać od nich zeznania.
Postępowanie zakończyło się wnioskiem o ukaranie kierowcy karetki w sprawie spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym. – Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że przed przejściem dla pieszych w Marcinowicach stanęła kolumna samochodów, które przepuszczały pieszych. Pierwszy przy przejściu stał Ford. Jego kierowca po przepuszczeniu pieszych rozpoczął manewr skrętu w lewo i wówczas został uderzony przez karetkę pogotowia, która na sygnale wymijała pozostałe auta. Samochód osobowy miał zniszczone koło i błotnik z lewej strony, karetka – z prawej – opisuje oficer prasowy.
Kierowca karetki nie przyznaje się do spowodowania kolizji. Sprawę rozstrzygnie sąd. Kierowca Forda otrzymał w postępowaniu status pokrzywdzonego.
Karą za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym jest grzywna.
/asz/