Przebywają na klatkach schodowych, w miejscach publicznych i za nic nie chcą pomocy. W Świdnicy jest kilkunastu bezdomnych, którzy nie chcą zamieszkać w schronisku, nie chcą jedzenia, kąpieli, ani czystej odzieży. Czasem jednak udaje się przełamać tę niechęć.
Dzisiaj około 9.00 strażników miejskich wezwała pasażerka oczekująca na dworcu autobusowym na swój kurs. Prosiła o pomoc, bo na podłodze poczekalni położył się brudny, zaniedbany człowiek. – Okazało się, że to dobre nam znany bezdomny – mówi Jacek Budziszewski ze Straży Miejskiej. – Wiele razy oferowaliśmy mu pomoc, nocleg w schronisku. Zawsze odmawiał. Niestety, podobne sytuacje są codziennością, ale gdy zwłaszcza teraz, gdy jest zimno, nie możemy mówić „nie chce, to nie”.
Z inicjatywy strażników zostało zorganizowane spotkanie z innymi służbami i instytucjami, które w takich sytuacjach mogłyby współdziałać. I ta współpraca dzisiaj przyniosła efekt. Na miejscu pojawiła się pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. dzięki wspólnej perswazji po raz pierwszy mężczyznę udało się przekonać do tego, by skorzystał z pomocy w schronisku dla bezdomnych. Został tam przewieziony, umył się, otrzymał czystą odzież i został nakarmiony.
– Nie mamy żadnej gwarancji, ze długo tam zostanie, ale nie możemy bezczynnie przyglądać się, jak na własne życzenie umrze na ulicy – dodaje Jacek Budziszewski.
/red./