Długie dwa lata i dwadzieścia dwa mecze nie przegrali we własnej hali gracze Zewu Świebodzin. Kapitalną serię rywali przerwał w sobotę ŚKPR Świdnica. Świdniccy piłkarze ręczni wygrali na ziemi lubuskiej 28:24 (14:13) i po siedmiu kolejkach mają na swoim koncie siedem zwycięstw!
Ekipa trenera Grzegorza Garbacza zwyciężyła pewnie, ale gospodarze dość wysoko zawiesili poprzeczkę. Stawili czoła pomimo braku w składzie kilku ważnych graczy, w tym jednego z najlepszych swoich strzelców – Kamila Nogajewskiego. To nie przypadek, że w Świebodzinie punkty traciły w poprzednim sezonie takie firmy jak Grunwald Poznań czy AZS Zielona Góra. Ambitna gra poparta fantastyczną atmosferą i dopingiem kibiców to duże atuty Zewu. Te najważniejsze, sportowe były jednak po stronie graczy ŚKPR-u, którzy bardzo szybko zaznaczyli swoją przewagę i już po trzynastu minutach prowadzili 7:3. Przeciwnik łatwo się jednak nie poddał i do przerwy zmniejszył straty do zaledwie jednego gola.
Kluczowy dla losów spotkania był pierwszy kwadrans po zmianie stron. Z piłką wreszcie zaczął zderzać się Tomasz Wasilewicz w bramce, Piotr Kijek świetnie rozgrywał i sam kończył akcje, a raz po raz udanymi rzutami popisywał się Patryk Rogaczewski. W 45. minucie Szare Wilki prowadziły już 24:17 i trener Garbacz mógł rozpocząć hurtowe roszady w składzie. Tradycyjnie już na parkiecie zameldowali się wszyscy zawodnicy. Każdy dołożył swoją cegiełkę. Wspomnieć wypada o Piotrze Kurasińskim, który tym razem nie spędził na parkiecie wielu minut, ale zdążył zapobiec stracie bramek z dwóch rzutów karnych. W samej końcówce przewaga nieco stopniała, ale zwycięstwo 28:24 pozostało niezagrożone. Kolejny mecz wyjątkowo już w czwartek, 10 listopada. O godzinie 19.00 w hali na osiedlu Zawiszów świdniczanie podejmą coraz lepiej spisującą się Spartę Oborniki Wielkopolskie.
– Jechaliśmy tutaj po dwa punkty, chociaż oczywiście wiedzieliśmy, że nie jest to łatwy teren. Cieszę się ze zwycięstwa, a cały zespół zasłużył na pochwałę. Miło było patrzeć na zaangażowanie chłopaków. Wszystkich – tych na boisku i tych na ławce. Wszyscy żyli meczem i wszyscy zagrali, choć tym razem niektórzy więcej, a inni mniej. Od poniedziałku zabieramy się za pracę, bo czeka nas kolejny ważny mecz – skwitował trener ŚKPR-u Grzegorz Garbacz. – Świebodzin postawił się – szczególnie w pierwszej połowie. Potrafiliśmy jednak narzucić swój styl gry i kontrolowaliśmy mecz. To wielka zasługa Piotrka Kijka. Zagrał świetne zawody, na boisku był profesorem! – powiedział Andrzej Brygier. – Mamy swój cel i znamy swoją wartość. Jeśli jesteśmy na 100 procent skoncentrowani to wiem, że ten cel zawsze osiągniemy. To prawda, że przy wysokim prowadzeniu ciężko utrzymać koncentrację i zespołową grę – w pewnym momencie każdy chce rzucić bramkę, wpisać się w protokół. Tak też było dzisiaj w końcówce meczu. Trochę szkoda tej końcówki, ale myślę, że w sumie było ok. Graliśmy to, co sobie założyliśmy z trenerem, powinien być z nas zadowolony. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że na trybunach gra orkiestra. Atmosfera była bardzo fajna, naprawdę wszystko dobrze było zorganizowane, a nam dobrze się grało. Podobało mi się też docenienie wysiłku zawodników i nagrodzenie najlepszych graczy obu drużyn. U nas nagroda poszła do „Miśka”. Cieszę się, bo fajnie bronił – dodał Piotr Kijek.
Zew Świebodzin – ŚKPR Świdnica 24:28 (13:14)
ŚKPR: Wasilewicz, Kurasiński, Bajkiewicz – P. Rogaczewski 6, P. Kijek 5, Piędziak 4, K. Rogaczewski 3, Yefimenko 3, Chaber 2, Brygier 2, Adamek 2, Bieżyński 1, Mieczkowski, Rzepecki, D. Kijek, Czerwiński
/ŚKPR/