Strona główna Magazyn Kuchnia Czary Penelopy: Jagodzianki

Czary Penelopy: Jagodzianki

0

W miniony weekend wybraliśmy się z rodzinką w góry. Na szlaku było sporo jagodowych krzaczków i moja młodsza córeczka zbierała do woreczka kuszące czarne kuleczki. Nie było ich dużo, bo niemal każdy z przechodniów obskubywał przydrożne szpalery. Uzbierana ilość była, delikatnie mówiąc, symboliczna. Całe szczęście miałam w lodówce zakupione na targu jagody, które po powrocie do domu wyciągnęłam i zabrałam się za obiecywane już od jakiegoś czasu jagodzianki.

buleczki

A oto i one. Moja wersja tych bodaj najpopularniejszych letnich owocowych słodkości. Po wyczerpującym marszu smakowały wyśmienicie.

Potrzeba:

ciasto drożdżowe:

saszetka suchych drożdży

4 łyżki cukru

3/4 szklanki mleka

3 i 3/4 szklanki mąki

szczypta soli

1 1/2 łyżeczki skórki z cytryny

1/4 kostki masła

2 jajka

Nadzienie:

1/4 kostki masła

4 łyżki brązowego cukru

1 łyżeczka skórki z cytryny

2 szklanki jagód

kruszonka:

1 porcja (np. 100g) masła

1 porcja (np. 100g) cukru

2 porcje (np. 200g) mąki

kilka kropel esencji waniliowej

Drożdże połączyłam z 1 łyżką cukru i połową przygotowanego mleka. Odstawiłam na jakieś 10 minut. Mąkę wymieszałam z resztą cukru, solą, i skórką z cytryny. Dodałam drożdże, resztę mleka, rozpuszczone masło i jajka. Wyrabiałam około 15 minut. Gdy ciasto było sprężyste, gładkie i błyszczące włożyłam je do miski, przykryłam ściereczką i pozostawiłam na 1 godzinę do wyrośnięcia. Następnie na omączonej stolnicy rozwałkowałam wyrośnięte ciasto na spory kwadrat, rozsmarowałam na nim masło, posypałam jagodami i cukrem wymieszanym ze skórką cytrynową. Zwinęłam w roladę i pokroiłam na 2 centymetrowe plastry. Powstałe „ ślimaczki” ułożyłam na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce (na płasko), przykryłam i odstawiłam do wyrośnięcia na jakieś 15 minut. W tym czasie przygotowałam kruszonkę (wymieszałam wszystkie składniki, uperfumowałam wanilią) i układałam grudki kruszonki na ślimaczkach. Piekłam w nagrzanym do 180° piekarniku przez 20 minut. Aromat cytryny, wanilii oraz drożdżowego ciasta przywołał wspomnienia o mojej ukochanej babci Heli, która była mistrzynią drożdżowych wypieków.

Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch

Poprzedni artykułMałki w podróży: Jedziemy na Maltę cz.3
Następny artykułPiękniejszy świat Beaty: Podlaski tygiel