Przyznam się nieskromnie, że udało mi się przygotować jedzenie w takiej ilości, że po obfitych Świętach Wielkanocnych w zasadzie niewiele pozostało. Nie ma jednak szans przy najlepszym apetycie domowników i gości, by jakaś reszteczka nie poniewierała się w lodówce. Ponieważ sama przygotowuję większość świątecznych wędlin w postaci pieczonych lub gotowanych mięs, tym bardziej żal, by się zmarnowało! Tak więc zmieliłam pozostałości domowych wędlin, by przygotować farsz do pasztecików, które podałam z czerwonym barszczem.
Zużyłam:
kawałek pieczonego boczku
kawałek gotowanej szynki
kawałek pieczonej szynki
1 upieczoną białą kiełbasę
1 cebulę
2 łyżki oleju
kilka ząbków czosnku
świeżą natkę pietruszki
czarny świeżo mielony pieprz, sól
1 ciasto francuskie
Mięsa i kiełbasę zmieliłam. Cebulę obrałam, posiekałam drobniutko i podsmażyłam na złoto. Dodałam do mięsa. Dorzuciłam też przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku. Doprawiłam czarnym pieprzem. Posiekałam natkę pietruszki i dorzuciłam do reszty towarzystwa. Wymieszałam, sprawdziłam czy smak mi odpowiada. Ciasto francuskie rozłożyłam na stolnicy. Mięsny farsz rozsmarowałam na cieście. Ciasto zwinęłam w roladę wzdłuż krótszego boku. Skleiłam rozbełtanym jajkiem. Roladę również potraktowałam rozbełtanym jajem.
Następnie pokroiłam ją w dwu centymetrowe plasterki i rozłożyłam je na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Patrząc na blachę widziałam „ślimaczki” z ciasta francuskiego i farszu. Upiekłam na złoto w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.
Można oczywiście paszteciki zrobić w innym kształcie np. pierogów czy sakiewek.
Smacznego!
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch