Strona główna Bez kategorii Jest do czego wracać z „metropolii”?

Jest do czego wracać z „metropolii”?

8

Niech się tam wyuczą, wyszaleją, a potem wracają do swoich rodzinnych miast – taką tezę postawiła prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska podczas dyskusji „Miasta między gigantami” w ramach projektu „Pracownia miast”. Tylko do czego młodzi mają wracać? Między innymi o tym we wtorek, 9 czerwca w świdnickim teatrze mówili – obok prezydent Świdnicy – Beata Klimek, prezydent Ostrowa Wielkopolskiego, Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha i Robert Biedroń, prezydent Słupska.

10

Beata Klimek i Beata Moskal-Słaniewska

Jak powinny się rozwijać miasta średniej wielkości, by skutecznie konkurować z metropoliami? Dla prowadzącego panel Grzegorza Piechoty, dziennikarza Gazety Wyborczej, która zorganizowała w Świdnicy „Pracownię Miast”, metropolią jest już 600 tysięczny Wrocław. Główny ośrodek na Dolnym Śląsku stał się punktem odniesienia. – Nie możemy porównywać się z Wrocławiem, bo nim nie będziemy – stwierdziła Beata Moskal-Słaniewska. Uznała za zupełnie naturalny fakt, że młodzież świdnicka na studia wyjeżdża do stolicy regionu. Jej zdaniem najważniejszą kwestią jest stworzenie warunków do powrotu i wymieniła dwie, jej zdaniem, podstawowe kwestie – pracę i mieszkania. – Być może dobrym pomysłem byłoby stworzenie puli mieszkań komunalnych dla absolwentów – dodała. Pytana o bezpośrednie korzyści płynące z Wrocławia wskazała dwie – planowane nawiązanie współpracy przy Europejskiej Stolicy Kultury oraz powrót do Świdnicy koncertów Wratislavia Cantans.

Robert Biedroń

Robert Biedroń

Winowajcę kłopotów średnich miast bez zastanowienia wskazał prezydent Słupska. – Model polaryzacyjno-dyfuzyjny się nie sprawdził, czyli że jak metropolie się najedzą i będą tłustymi kotami, to my też się wyżywimy z okruchów. To nieprawda! Likwidowane są szkoły, apteki, małe sądy, nasze miasta się wyludniają. Problem tkwi w Warszawie, w rządzie, parlamencie. Nasze miasta są traktowane jak Polska B. Znikają połączenia kolejowe, autobusowe. Przed wojną Słupsk miał 3 lotniska, a dziś marzy po prostu o zwykłej egzystencji – wyliczał Robert Biedroń dodając, że prezydenci średnich miast powinni zawiązać sojusz i stworzyć silne lobby na rzecz swoich miejscowości i zabiegać o zrównoważony rozwój dla wszystkich, bez względu na rozmiary miejscowości.

9

Roman Szełemej

Ostro kwestię życia w cieniu wielkich miast postawił prezydent Wałbrzycha. – Proces metropolizacji dotyczy całej Europy i świata. Wszędzie ludzie dążą do mieszkania w dużych ośrodkach. A naszym problemem nie jest praca czy brak mieszkań, nie jest infrastruktura, place zabaw, szkoły. Wkrótce nie będą nikomu potrzebne, bo dotknęło nas zjawisko depopulacji. Po prostu wymieramy. I naszym zadaniem jest powstrzymać ten proces. Szybko nie da się tego zrobić, ale starania trzeba podjąć – przekonywał Roman Szełemej. O skromnych krokach Ostrowa Wielkopolskiego w tej kwestii mówiła Beata Klimek. – Trzeba inwestować w rodzinę, nawet małymi krokami. W naszym mieście rodzice nowo narodzonych dzieci dostają 500 złotych, a od września wszystkie miejskie przedszkola będą bezpłatne – wyliczyła.

Osobnym problemem są środki unijne z obecnego budżetu UE. Jak stwierdziła prezydent Klimek, samorządowcy są petentami, a nie partnerami, w urzędach rozdzielających środki, a najczęściej decyzje o tym, na co wydawać dotacje, zapadają niemal bez udziału lokalnych władz. Jak się okazało, w wyjątkowej sytuacji jest Aglomeracja Wałbrzyska, skupiająca 22 gminy z terenu dawnego województwa wałbrzyskiego, która jako jedyna w Polsce będzie sama dzielić przyznane środki europejskie. – W piątek podpiszemy z marszałkiem województwa dokument, sankcjonujący przyznanie Aglomeracji 1 miliarda złotych na ten okres budżetowy (do 2020 roku, przyp. red.) – poinformował Roman Szełemej.

Dyskusja o pieniądzach była głównym tematem ostatniego panelu, poświęconego relacji samorządu, lokalnego biznesu i inwestorów. Wojciech Pelowski do rozmowy zaprosił Barbarę Kaśnikowską, prezes WSSE „INVEST-PARK”, Michała Zastawnego, szefa świdnickiego Stowarzyszenia Kupców, Restauratorów i Przedsiębiorców „Kaduceusz”, Janusza Szostaka, wiceprezesa Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Kupców Świdnickich i Marka Suwalskiego, zastępcę prezydenta Świdnicy. Zabrakło zapowiadanej wiceminister gospodarki Ilony Antoniszyn-Klik. Uczestnicy debaty przekonywali, że w Świdnicy są dobre warunki do prowadzenia biznesu, zarówno dużego, jak i w skali mikro. Największym problemem dla tych najmniejszych jest brak parkingów. Natomiast dla największych – brak wykształconych kadr, przede wszystkim technicznych.

Do zakończenia maratonu otwartych dla wszystkich chętnych konferencji dotrwało kilkadziesiąt osób, głównie urzędników i przedstawicieli stowarzyszeń.  Jak zapowiedział w podsumowaniu świdnickiej edycji „Pracowni Miast” Grzegorz Piechota, ma nadzieję na kolejną edycję. Na organizację wydarzenia wydano z budżetu Świdnicy 80 tysięcy złotych.

/asz/

Poprzedni artykułŚKPR z nowym zarządem
Następny artykułSpłonął w samochodzie