Zastępca prezydenta Świdnicy ucina wszelkie spekulacje w sprawie rzekomego przyznania mieszkania gwałcicielowi i mordercy 5-miesięcznego chłopca. – Henryk Z. ma prawo do lokalu, ale nie złożył wniosku, a policja przekonała go, by nie wracał do Świdnicy – mówi Swidnica24.pl Marek Suwalski.
Powrót na wolność Henryka Z., który w 1989 roku zgwałcił i zabił w Świdnicy 5-miesięczną dziewczynkę, wywołała poważny niepokój. – Informacje o tym, że zamieszka w Świdnicy w lokalu przyznanym przez miasto, nie są prawdziwe – mówi zastępca prezydenta Świdnicy Marek Suwalski. – W chwili rozpoczęcia kary 25 lat więzienia, Henryk Z. zrzekł się na rzecz miasta mieszkania, które posiadał w Świdnicy. W umowie zapisano, że wraz z zakończeniem kary miasto przyzna mu inny lokal. Już na początku stycznia kontaktowaliśmy się z Zakładem Karnym w Sztumie, gdzie odbywał karę, czy będzie chciał skorzystać z tego prawa. Usłyszeliśmy zarówno od przedstawicieli zakładu, jak i policji, że Henryk Z. został przekonany do tego, by nie wracać w rodzinne strony, bo to małe miasto i ludzie pamiętają tamtą zbrodnię. Tak więc mieszkania na pewno nie przyznaliśmy, ale trudno nam wyrokować, co będzie w przyszłości.
Jak podaje portal tvn24.pl, Henryk Z. już jako nastolatek dopuszczał się gwałtów na dzieciach. – Dotarliśmy do kryminalnej kartoteki Henryka Z. Pierwszy raz zgwałcił, będąc w ósmej klasie szkoły podstawowej. Jego ofiarą był 10-latek. Z. trafił za to do schroniska dla nieletnich.W 1975 roku został skazany na pięć lat więzienia za zgwałcenie 10-letniej dziewczynki. Wolność odzyskał po zaledwie dwóch latach odsiadki. Miesiąc później skrzywdził 15-letniego chłopca. W 1980 roku ponownie wyszedł na wolność. Milicjanci zatrzymali go podczas dokonywania gwałtu na 10-latku. Po trzech latach z więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego, skąd uciekł. Tym razem jego ofiarą padł 8-letni chłopczyk. Henryk Z., złapany, wrócił do szpitala, skąd również udało mu się uciec. W 1989 roku brutalnie zgwałcił 5-miesięczne niemowlę – chłopca, którego następnie zabił. Sąd orzekł karę 25 lat więzienia. Mężczyzna skończył ją odsiadywać 17 stycznia 2015 roku – podaje autor artykułu Robert Zieliński.
Mimo że Zakład Karny jeszcze w lipcu 2014 roku skierował do Sądu Okręgowego w Gdańsku wniosek o izolację Henryka Z. (na mocy obowiązującej od roku ustawy o o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzającymi zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób), decyzja nie zapadła – jak tłumaczy w tvn24.pl rzecznik sądu – bo biegły nie wydał jeszcze opinii. Tymczasem przez kilkadziesiąt ostatnich lat takich opinii było wiele i wszystkie jednoznaczne – Henryka Z. nie da się wyleczyć. Można wiec podejrzewać, że po wyjściu na wolność znów dopuści się podobnych przestępstw. Co się w tej chwili dzieje z Henrykiem Z.? – Wiemy, że taka osoba znalazła się na wolności. O tym, w jaki sposób działamy, nie mogę jednak mówić. Dokładamy starań, aby z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo społeczeństwu, a z drugiej strony samemu byłemu więźniowi, by nie padł ofiarą zemsty – mówi tvn24.pl inspektor Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji. – Oczywiście wiedzieliśmy ze znacznym wyprzedzeniem, że ten mężczyzna opuści więzienie. Sprawę pilotuje Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu. Natomiast z całą pewnością mogę uspokoić mieszkańców: ten mężczyzna nie przebywa na terenie Świdnicy – zapewnia mł. inspektor Marek Cupiał.
Agnieszka Szymkiewicz