Chcą tego rodzice najmłodszych świdniczan i prowadzący prywatne placówki dla dzieci w wieku do 3 lat. Miasto ma jeden żłobek, ale to za mało. – W naszym „Bajkowym Domku, mimo że opłaty nie są niskie, jest stała kolejka oczekujących. Dopłaty pozwolą na nowe inwestycje i obniżenie czesnego – mówi dyrektor prywatnego żłobka, Monika Baranowska. Problemem jest brak uchwały Rady Miejskiej o dotacjach. I taki projekt przygotowało Świdnickie Forum Rozwoju w porozumieniu ze stowarzyszeniem świdnickich mam „Mamy co kochamy”.
Zdjęcie wykonane w Miejskim Żłobku nr 1 w Świdnicy
W Świdnicy w 2013 roku urodziło się 433 dzieci, w 2012 – 478, w 2011 – 507. Można więc przyjąć, że maluchów spełniających kryteria wieku żłobkowego, jest około 1500. Tymczasem w Świdnicy jest jeden publiczny żłobek na 85 miejsc. Łatwo wyliczyć, że zabezpiecza zaledwie kilka procent potrzeb. – W tej chwili wszystkie miejsca są zajęte. Przyjmujemy zgłoszenia na wrzesień i zwykle jest ich o około 20 więcej niż możemy zaoferować – mówi dyrektorka Żłobka Miejskiego nr 1, Beata Łopatowska. – W ciągu roku jest jednak spora rotacja i czasem trudno nam znaleźć chętnych na wolne miejsca. Oceniam więc, że zainteresowanie jest średnie, choć oczywiście znacznie wyższe niż jeszcze np. 9 lat temu, gdy mieliśmy tylko 35 dzieci i baliśmy się likwidacji. Nie umiem ocenić, jak długo będzie trwało obecne zainteresowanie. Jednak jesteśmy w stanie utworzyć dodatkowe 10 miejsc. Po remoncie żłobka zwolniła nam się część pomieszczeń. W tej chwili przygotowuję dla Urzędu Miasta koncepcję ich zagospodarowania.
Inaczej sytuację ocenia Monika Baranowska, dyrektorka Niepublicznego Żłobka „Bajkowy Domek”, który działa w Świdnicy od 4 lat. – Zaczynałyśmy od 13 dzieci, w tej chwili jest ich już 20, a ponad 10 czeka w kolejce – mówi i dodaje, że od rodziców stale słyszy, że miejsc żłobkowych w Świdnicy jest zdecydowanie za mało. – Mamy możliwość adaptacji kolejnych pomieszczeń i utworzenia dodatkowych miejsc. Jest jednak bardzo poważna bariera – finansowa.
Pieniądze są tu kwestia kluczową dla wszystkich stron. Opłata za dziecko w Żłobku Miejskim to maksymalnie 350 złotych (przy założeniu, że maluch przez 23 dni jest po 10 godzin w placówce) plus 7 złotych dziennie za wyżywienie. Natomiast w „Bajkowym Domku” miesięczne czesne wynosi 550 złotych, a dzienna stawka żywieniowa to 8,50 złotych. Skąd taka różnica? Żłobek miejski utrzymywany jest z budżetu Świdnicy. Otrzymuje od miasta około 1 miliona złotych rocznie. Prywatne żłobki muszą utrzymywać się z wpłat rodziców.
– Od trzech lat składam pisma z prośbą o dotację. Samorząd ma prawo jej udzielić, ale nie jest to obowiązek jak w przypadku przedszkoli prywatnych. Co roku dostaję odmowę od prezydenta, argumentowaną faktem, że Rada Miejska nie podjęła uchwały o dotowaniu prywatnych żłobków – mówi Monika Baranowska.
Niechęć do takich dotacji wynika też stąd, że pieniądze w całości musiałyby pochodzić z dochodów miasta. W przypadku przedszkoli znaczna część to rządowa subwencja. – Miasto może otrzymywać na zorganizowanie opieki nad dzieckiem do lat 3 dotację, jednak nie więcej niż 50 proc. ponoszonych kosztów. W 2012 r. dotacja rządowa wyniosła 15 tys. zł (co stanowiło 1,65 proc. kosztów utrzymania placówki), a w 2013 r. 119 tys. zł (11,83 proc kosztów). O zewnętrzne wsparcie podmioty inne niż gmina mogły się ubiegać do kwietnia w ramach ministerialnej puli środków – wyjaśnia Stefan Augustyn, rzecznik prasowy UM w Świdnicy.
„Bajkowy Domek” upatrywał szansy na rozwój w programie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej pn. „Maluch”, który zakłada wsparcie finansowe na rozwój prywatnych placówek opieki nad małymi dziećmi. Warunkiem jest jednak partnerstwo miasta, które na czas trwania projektu musi gwarantować zatrudnienie dla opiekunów, gdyby żłobek np. został zlikwidowany (w ramach tegoż projektu). Na to zgody również nie było.
– Najlepszym rozwiązaniem będzie ustalenie dotacji do dziecka dla prywatnych placówek żłobkowych – mówi Marcin Paluszek ze Świdnickiego Forum Rozwoju. Dlatego ŚFR, po konsultacjach i akceptacji stowarzyszenia świdnickich mam, przygotowało gotowy projekt uchwały. Zakłada on przekazywanie co miesiąc 200 złotych dotacji do dziecka w prywatnym żłobku i 100 złotych do dziecka w klubiku dziecięcym. Projekt trafił do prezydenta z prośba o przedstawienie go Radzie Miejskiej. – Nie skorzystaliśmy z inicjatywy uchwałodawczej, czyli bezpośredniego przedłożenia Radzie obywatelskiego projektu uchwały, ponieważ ta droga wyklucza inicjatywy związane z ponoszeniem przez miasto kosztów finansowych. Sprawa jednak naszym zdaniem musi być jak najszybciej rozwiązana, bo jeden żłobek w naszym mieście to zdecydowanie za mało. Liczymy na to, że prezydent przychyli się do prośby i jak najszybciej przedstawi projekt uchwały radnym – dodaje Paluszek. – To byłoby świetne rozwiązanie – mówi Monika Baranowska. – Po pierwsze natychmiast obniżymy czesne i zapewnimy dopłaty do posiłków. Stać nas będzie na remonty i zatrudnienie dodatkowych opiekunek, a co za tym idzie, stworzenie dodatkowych miejsc. Już w tej chwili robimy, ile w naszej mocy, by ulżyć rodzicom. M.in. uczestniczymy w programie Karty Dużej Rodziny z wysokimi bonifikatami, obniżamy czesne dla samotnych rodziców czy na kolejne dzieci. Jednak pole manewru jest bardzo małe, bo utrzymanie żłobka to bardzo kosztowna sprawa.
Czy jest szansa na przedłożenie projektu uchwały Radzie Miejskiej? – Dziękujemy za głos w sprawie, w której od kilku lat prowadzony jest lobbing przez prywatne podmioty zajmujące się opieką nad dziećmi do 3 lat. Monitorujemy wydarzenia na bieżąco, a najważniejsza w tej sytuacji jest odpowiedź na pytanie, o ile zmniejszy się liczba dzieci w przedszkolach publicznych po tzw. reformie sześciolatków – odpowiada zastępca prezydenta Waldemar Skórski. – Ostateczna decyzja o przedłożeniu stosownej uchwały będzie zależeć od oceny, w których z przedszkoli publicznych będziemy tworzyć oddziały żłobkowe i jak to wpłynie na spadek zapotrzebowania na tego typu usługi. Musimy też być przekonani, że podjęcie uchwały doprowadzi do istotnego rozwoju inicjatyw opiekuńczych w stowarzyszeniach i fundacjach oraz wpłynie na znaczące obniżenie czesnego płaconego przez rodziców, a nie będzie służyć, spodziewanemu przez prywatne podmioty, spadkowi kosztów funkcjonowania ich placówek w zamian za udział środków publicznych.
/asz/