Życie w wielu domach rozgrywa się wokół stołu. Przy nim gromadzimy się przy obiedzie. Tu dzieci odrabiają lekcje. Wiele ważnych decyzji podejmujemy z łokciami opartymi o blat.
Dlatego gdy przeprowadzałam się do nowego mieszkania, najważniejszym z postanowień było: „kupię stół”. Miejsce, w którym spędzałam lata życia, nie pozwalało na ustawienie takiego mebla. A ja po cichu marzyłam o barwnych obrusach, o wazonach z kwiatami, o rozmowach z przyjaciółmi przy trunkach i słonych przystawkach.
Stół kupiłam. Drewno jasne – sosnowe. Obrusy uszyłam. Wazony ustawiłam. Ale stół niczym byłby bez krzeseł. Dlatego wraz ze stołem przyjechały do nas krzesła. Aby jednak wielogodzinne przesiadywanie było bardziej komfortowe, szyję wygodne siedziska.
Gąbkę przycinaną pod wymiar obszywam barwnymi tkaninami. Wykorzystuję głównie lny i grube mięsiste bawełny. Na wierzchu umieszczam misterne aplikacje – kolorystycznie i stylistycznie dobrane do pory roku i nastroju. Poduchy wyposażam w troczki, aby trzymały się stabilnie na krzesłach.
Ich wykonanie wymaga trochę pracy, ale efekt zadowala. Długie przesiadywanie nie sprawia dyskomfortu. Gdy więc przychodzą goście, siedzimy długo, rozmawiamy, pijemy… aż dopalą się świece.
Beata Norbert