W ostatnim czasie sporo się dzieje wokół UKS-u Gryf Świdnica. Doszło nawet do walnego zgromadzenia, podczas którego dotychczasowy wiceprezes Radosław Żukowski zarzucając prezesowi Dariuszowi Jaworskiemu destrukcyjne działanie na klub próbował pozbawić go stanowiska. Wojnę przegrał, tracąc swoje stanowisko, podobnie zresztą jak trener Marcin Karaś. Prezes Jaworski wszelkie zarzuty uważa za śmieszne i bezpodstawne twierdząc, że od zawsze interesowało go dobro zawodników i całego klubu. Jak zakończy się cała sprawa i jak wpłynie na młodych piłkarzy trenujących w Gryfie? Z doświadczenia wiemy, że takie „burze” często mają negatywny wpływ na wizerunek klubu i atmosferę wokół niego.
– W klubie wszystko idzie w kierunku komercjalizacji. Zanika rodzinna atmosfera, która zawsze towarzyszyła i była kojarzona z Gryfem. Prezes Jaworski zaczął przedkładać własne interesy nad dobro dzieci i rodziców. Od jakiegoś czasu działania prezesa, sposób zarządzania oraz forma stały się niezgodne z moją wizją działalności Gryfa. Najbardziej boli to, że cierpią na tym dzieci. Od dłuższego czasu prezes działa destrukcyjnie na klub – wyznaje dotychczasowy wiceprezes UKS-u Gryf Świdnica Radosław Żukowski.
Radosław Żukowski to jednak nie jedyna osoba, która nie współpracuje z UKS-em Gryf Świdnica, bo jak twierdzi miała inną wizję działalności klubu niż prezes Jaworski. Z funkcji trenera został bowiem zwolniony Marcin Karaś. – Jakieś dwa tygodnie temu nagle dowiedziałem się, że nie będę już trenerem w Gryfie. Prawda jest taka, że prezes dba bardziej o dobro własnej firmy niż o prawidłowe funkcjonowanie klubu. Kiedyś potrafił zadbać o dobrą atmosferę, o wytworzenie jakichś więzi między członkami klubu. Teraz już tego nie ma. Na niedawnym walnym zgromadzeniu dobrał tylko takich ludzi, którzy podzielają jego poglądy. Nie ma mowy o jakiejkolwiek innej wizji czy sprzeciwie. Wygląda to jak autorytarne rządy. Obowiązuje tylko jeden słuszny pogląd, który podziela prezes Jaworski. Jestem mu wdzięczny za stworzenie Gryfa, bo sam byłem jego zawodnikiem, ale teraz nasz pogląd na dalsze funkcjonowanie klubu jest diametralnie inny, dlatego nie mogę dalej w nim działać. Żeby coś zmieniło się na lepsze, musi zmienić się prezes – dodaje Marcin Karaś.
Zupełnie innego zdania jest prezes UKS-u Gryf Świdnica Dariusz Jaworski, który uważa zarzuty za bezpodstawne i twierdzi, że cała sprawa zakończy się w sądzie. – To ja byłem założycielem klubu i przez dziesięć lat wraz z trenerami dbałem o to, aby funkcjonował jak najlepiej. Poświęciłem na to swój prywatny czas, jak i pieniądze więc oskarżenia o to, że chcę go nagle zniszczyć uważam za śmieszne, bezpodstawne i skandaliczne. Szczerze mówiąc, do momentu, w którym pan Żukowski pojawił się w klubie, wszystko funkcjonowało dobrze, a teraz człowiek, który nie ma dla tego klubu praktycznie żadnych zasług chce mnie pozbawić stanowiska, na które tak długo i ciężko pracowałem, knując intrygi za moimi plecami. Najgorsze jest to, że najbardziej cierpi na tym klub i dzieci. Boli mnie to, że pan Żukowski zdołał przekonać do swoich racji kilku trenerów, którzy jako mali chłopcy byli moimi wychowankami w czasach kiedy trenowałem jedną z grup młodzieżowych jeszcze w Polonii Świdnica. Nie pozwolę się oczerniać. Ta sprawa znajdzie swój finał w sądzie – twierdzi prezes klubu Dariusz Jaworski.
Pozostali członkowie klubu nie chcieli się wypowiadać do czasu wyjaśnienia sprawy.
/M.Rodziewicz/