Wspólne posiłki z moją rodziną to czas, który bardzo lubię. Ulubionym, który spożywamy nieśpiesznie, jest kolacja. Wtedy przy blasku świec możemy spokojnie porozmawiać, pośmiać się, zrelaksować i nacieszyć sobą. Moje córeczki bardzo lubią te chwile i są smutne, jeśli z jakichś powodów nie możemy zjeść razem. Teraz już czekamy na moment, gdy kolacje będziemy jeść na świeżym powietrzu – na naszym otoczonym zielenią tarasie. Na to jednak jeszcze musimy poczekać. Jednak by stworzyć namiastkę wiosennego posiłku, przygotowałam ostatnio lekką sałatkę: totalny misz-masz, którą moi domownicy bardzo lubią. Posiłek lekki i smaczny. I choć bardzo często go serwuję, za każdym razem smakuje inaczej, komponowany z innych dodatków. Mnie osobiście sałatka na kolację nigdy się nie nudzi i z radością patrzę, jak dzieci przejmują ten schemat i nie marudzą, że znowu „zielone” na talerzu.
Zazwyczaj przygotowuję gotowe porcje na talerzach. Taką sałatkę komponuję z tego, co akurat mam w lodówce. Prócz warzyw mogą pojawić się plasterki np. dobrej suchej kiełbasy, szynki prosciutto, ser camembert czy mozzarella. Jednak te dodatki mają jedynie wzbogacić smak sałatki, ale nie zdominować warzyw!
A więc do dzieła!
Najpierw na talerzach wylądowała sałata. Podzielona na małe kawałki, rozrzucona niedbale niczym zielony kobierzec. Można zastosować dowolną, ulubioną lub po prostu miks wielu sałat. Ja najbardziej lubię zwykłą zieloną sałatę np. masłową. Świetnym dodatkiem do takiej sałaty jest rukola. Następnie wyłożyłam pokrojone w ćwiartki zielone ogórki, i plasterki zielonego dojrzałego awokado (skropiłam je solidnie cytryną, by nie ściemniało). Potem przyszła kolej na świeże pieczarki, pokrojone w plasterki i ułożone niczym płatki kwiatów. Następnie cząstki pomidorków koktajlowych, wiórki czerwonej cebuli, poszarpana na kawałeczki szynka serrano oraz dla zaostrzenia smaku przetwory ze spiżarni. Kilka plasterków ogórków curry i cukinia w zalewie. Promieniście rozłożyłam słupki twardego sera w typie stary oleander. Ponieważ ja bardzo lubię chilli, pokroiłam do swojej i męża porcji 1 niewielką sztukę.
Do tego podałam sos:
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki cukru lub łyżeczka miodu
sok z 1/2 cytryny
łyżeczka musztardy
oliwa
do wyboru:
posiekana drobno szalotka (styl francuski)
lub posiekany drobniutko 1 ząbek czosnku (styl włoski)
Sypkie składniki sosu wg w/w kolejności wsypałam do filiżanki. Najpierw sól, cukier i sok z cytryny (zamiast cukru można dać łyżeczkę miodu). Dokładnie rozmieszałam, tak by sok z cytryny rozpuścił kryształki soli i cukru. Następnie dodałam musztardę i znowu dokładnie rozmieszałam. Przyszła kolej na oliwę, którą wąskim strumykiem wlewałam do musztardowej mikstury i mieszadełkiem mieszałam aż powstała gęsta, jednolita emulsja. Wtedy pokroiłam jedną szalotkę i dodałam do sosu. Dokładnie wymieszałam. Sos wystawiłam na stół i każdy z biesiadników polewał sobie swoją porcję sałaty tuż przed spożyciem.
Smacznego!
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch
Pobierz przepis w PDF
Penelopa Rybarkiewicz-Szmajduch – projektant wnętrz, architekt, właścicielka i szefowa studia architektury wnętrz ARCHIDEKOR, niewielkiej pracowni projektowej mieszczącej się na poddaszu jednej z kamienic świdnickiego starego miasta. Pracownię prowadzi wspólnie z mężem – również architektem. Mama dwóch cudownych córeczek. W kuchni – czarodziejka. O jej wyjątkowym talencie przekonali się znakomici goście bankietów, urządzanych przy okazji Festiwalu Bachowskiego.