Dzisiaj rano do siedziby Nadleśnictwa Świdnica trafiła ranna pustułka. – W zasadzie nie powinniśmy się zajmować takimi przypadkami, ale wychodzę z założenia, że las to i drzewa, i zwierzęta. Tych chorych, rannych, nie możemy zostawiać bez pomocy, nawet jeśli są znajdowane w mieście – tłumaczy nadleśniczy Jan Dzięcielski i dodaje, że ta pomoc nie rozciąga się na zwierzęta hodowlane.
Zdjęcie Nadleśnictwo Świdnica
Pustułka ma złamane skrzydło i wymaga pomocy weterynarza. – Jutro rano zostanie przewieziona do zaprzyjaźnionego ośrodka Uniwersytetu Przyrodniczego pod Oleśnicą – mówi nadleśniczy. – Tam na pewno uzyska właściwą pomoc. Zresztą już od dawna korzystamy ze wsparcia uniwersyteckiego ośrodka. Tam też kierujemy osoby, które znalazły ranne dzikie zwierzęta, potrącone przez samochody lub ranne w innych okolicznościach. Do leczenia u innych zaprzyjaźnionych fachowców przekazujemy też nietoperze i drobne, dzikie ssaki. Wszystko to dzieje się na zasadzie przyjacielskich kontaktów.
Jak zapewnia nadleśniczy, każdy, kto się o to zwróci, otrzyma adres odpowiedniej instytucji. Nadleśnictwo planuje w przyszłości stworzenie własnego azylu dla dzikich zwierząt. Ma powstać przy ośrodku hodowli muflonów koło Bielawy. Termin realizacji jest uzależniony przede wszystkim od finansów.
– Apelujemy przy tym, by nie przynosić do nas chorych świnek morskich, chomików czy gołębi, co niestety, zdarza się coraz częściej – dodaje Jan Dzięcielski.
asz