Ludzie z pasją: Adam Mroziuk

    1

    Gdy jego koledzy marzyli o zawodach strażaka czy policjanta, on wiedział, że chce być zegarmistrzem. – Moją ambicją jest odtworzenie budzika, który był pierwszym królikiem doświadczalnym i dla którego moje „naprawy” skończyły się kompletną katastrofą – śmieje się do wspomnień sprzed lat. Adam Mroziuk dziś jest mistrzem, który odratował zegary na Poczcie Polskiej i ratuszu w Świebodzicach. Do życia przywraca nie tylko czasomierze, ale także ich historię.

    Urodził się, wychował i mieszka z rodziną w Świebodzicach. – To moje miejsce na ziemi – mówi z przekonaniem. – Trochę podróżowałem, na przykład do Szwajcarii, gdzie pracowałem w fabryce zegarków, ale nie wyobrażam sobie życia poza moim miastem. Tu jestem szczęśliwy.

    Dziecięce marzenia realizował konsekwentnie. Skończył klasę wielozawodową z nauką zegarmistrzostwa, później praktykował u mistrza Mariana Andrzejewskiego. Pierwszym dużym wyzwaniem był zegar z Poczty Polskiej w Świebodzicach, który nie tylko przywrócił do życia, ale o który dba nieustannie. Najważniejsza okazała się jednak operacja „zegar ratuszowy”. Zegar na wieży świebodzickiego ratusza pojawił się w 1876 roku, a jego budowniczym był Carl Weiss z Głogowa. Ostatnią gruntowną naprawę czasomierz przeszedł w 1978 roku. Był kompletnie zaniedbany, straszył zniszczonymi przez czas i aurę tarczami. – Mechanizm przeszedł zadziwiające przeróbki – opowiada. – Ktoś zmienił konstrukcję ręcznego napędu na elektryczny, ale była to prowizorka. Odnalazłem w nim nawet ramę starej pralki!


    W 2010 roku przez pół roku rozebrany na części zegar oczyszczał, oliwił, dorabiał brakujące części,  składał. – Cztery razy kursowałem swoim samochodem, by dowieźć wszystko do mojego warsztatu w garażu – opowiada. W pracach dzielnie pomagał mu wówczas synek Szymon. Dziś 3-letni chłopiec chętnie z tatą odwiedza „swój zegar na swojej wieży” i dziwi się, że nie można już nic ruszać, a wokół brakuje narzędzie do naprawy…

    Zegar ratuszowy chodzi jak w zegarku. – Żałuję tylko, że nie było szans na odtworzenie napędu ręcznego. Choć z drugiej strony, gdyby się udało, musiałbym co dwa dni zegar nakręcać. Z naprawionych tarcz zegara zachował fragmenty z dziurami po kulach.

    Pan Adam ma już gotowy kolejny czasomierz. – Na starych zdjęciach widać zegar umieszczony w rozecie nad drzwiami wejściowymi do Szkoły Podstawowej nr 3 przy ulicy Świdnickiej. Od lat w tym miejscu jest tylko szyba. Do tej szkoły chodziłem ja, moja siostra. Zawsze marzyłem, by znów na budynku zegar pokazywał dzieciom godziny i minuty.

    Dzięki współpracy z dyrekcją Adam Mroziuk wreszcie swoje marzenie zrealizuje. – Znalazłem właściwy mechanizm w Szwajcarii, mam już tarczę. Praktycznie wszystko jest gotowe, czekam tylko na zaplanowaną renowację drzwi i rozety nad nimi. Mam nadzieję, że plan uda się zrealizować jeszcze w tym roku.

    Pan Adam nie koncentruje się wyłącznie na zegarach. Naprawia również barometry. Z pasją dokumentuje historię zegarów. – W Świebodzicach przed wojną było 30 fabryk zegarów, a wśród nich ta najsłynniejsza, Gustawa Beckera. To one wyznaczały poziom dla całej Europy. Produkowane tu zegary szafowe należały do najsłynniejszych i najbardziej pożądanych.

    Jest autorem jednego z rozdziałów książki „Dawne i nowsze zegary w Polsce”, wydanej przez Toruński Oddział Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Był współorganizatorem wystawy „Powojenne zegary w Świebodzicach”, zgromadził też bogatą dokumentację fotograficzną, którą dzieli się ze światem w Internecie (http://sites.google.com/site/amroziuk/home, http://picasaweb.google.com/amroziuk).

    Adam Mroziuk przyznaje z żalem, że nie może łączyć swojej pasji z pracą zawodową. – Tak naprawdę w Polsce potrzebnych jest może 3, 4 zegarmistrzów, zajmujących się ratowaniem zegarów wieżowych. Mam rodzinę i muszę uczestniczyć w jej utrzymaniu. Pan Adam pracuje w zakładzie produkującym części do maszyn… do produkcji części zegarków. Każdą wolną chwilę spędza jednak w garażowym warsztacie. Wkrótce będzie realizował zlecenie z Górnego Śląska. Żona zaakceptowała jego wieczne „znikanie”. – Jak bardzo, niech świadczy fakt, że pożyczyła mi pieniądze na zakup kolejnego zegara, który odrestauruję i zamontuję na naszym domu!

    Wysłuchała Agnieszka Szymkiewicz

    Zdjęcia pochodzą z archiwum Adama Mroziuka.

    [photospace]

    Poprzedni artykułCzary Penelopy: Torcik na Dzień Kobiet
    Następny artykułMagazyn Swidnica24.pl na czas