Rozpoczynający się rok przyniesie miłośnikom astronomii i okazjonalnym obserwatorom nieba sporo ciekawych zjawisk – informuje Tomasz Lewicki, pomysłodawca przenośnego planetarium Bajkonur.
Przebojem roku będzie z pewnością tranzyt Wenus – przejście planety na tle tarczy Słońca. To bardzo rzadkie zjawisko, widoczne z Ziemi w dość skomplikowanym schemacie: 121,5 lat + 8 lat + 105,5 lat + 8 lat + 121,5 lat itd. Ostatnio mogliśmy oglądać je z Polski 8 czerwca 2004 roku (był to pierwszy tranzyt od 1882 roku), a w 2012 roku obejrzymy je 6 czerwca (środa).
– Miałem okazję obserwować to niezwykłe zjawisko 8 lat temu i prowadzić publiczny pokaz nieba w jednej ze szkół podstawowych – wspomina Lewicki. Tak to wyglądało na zdjęciu.
Dobrą wiadomością jest to, że tranzyt będzie widoczny w naszym kraju i że do jego obserwacji nie będą potrzebne kosztowne instrumenty optyczne – wystarczy szybka do maski spawalniczej. Złą wiadomością natomiast jest ta, że trzeba będzie wstać bardzo wcześnie, by stać się świadkiem tego rzadkiego wydarzenia. Ponieważ zjawisko rozpocznie się około północy czasu polskiego i potrwa niemal 7 godzin, w Polsce obejrzymy jego ostatnie 2-2,5 godziny. Słońce wzejdzie bardzo wcześnie, a na jego tle, blisko górnej krawędzi tarczy, można będzie dostrzec Wenus w postaci ciemnej kropki.
2012 rok przyniesie też dwa zaćmienia Słońca oraz jedno zaćmienie Księżyca – niestety, żadne z tych zjawisk nie będzie widoczne w Polsce. Inne interesujące wydarzenia na niebie, mogące skłonić do podniesienia głowy i spojrzenia w górę, to koniunkcje (spotkania, zbliżenia) planet ze sobą oraz z Księżycem.
W połowie marca nasze oczy ucieszy spotkanie Wenus i Jowisza na wieczornym niebie. Kilka dni później, w pierwszy dzień obowiązywania czasu letniego, do dwójki planet dołączy sierp młodego Księżyca.
W połowie kwietnia Saturn znajdzie się w opozycji – będzie wschodził w chwili, gdy Słońce będzie zachodzić, a schowa się pod horyzontem w momencie wschodu Słońca. Będzie zatem widoczny przez całą noc.
W połowie lipca Wenus, Jowisz i Księżyc ponownie spotkają się na niebie – tym razem przed wschodem Słońca.
Pierwsza połowa sierpnia to tradycyjnie czas na oglądanie „łez świętego Wawrzyńca”, czyli meteorów z roju Perseidów, nazywanych najczęściej „spadającymi gwiazdami”. Nazwa Perseidy pochodzi od gwiazdozbioru Perseusza – mitycznego bohatera, znanego z pokonania straszliwej Meduzy, spojrzeniem zamieniającej w kamień.
Połowa listopada to kolejny rój meteorów – Leonidy (od łac. Leo, czyli Lew) potrafią sprawiać niespodzianki, dając prawdziwe deszcze spadających gwiazd. Jak będzie w tym roku?
Koniec listopada przyniesie piękną koniunkcję Wenus i Saturna, widoczną przed wschodem Słońca. Planety będą na niebie bardzo blisko siebie, w odległości równej dwóm średnicom tarczy Księżyca.
Na początku grudnia największa planeta Układu Słonecznego – Jowisz – znajdzie się w opozycji i podobnie jak Saturn kilka miesięcy wcześniej będzie widoczny na niebie przez całą noc. Będzie też pełnił zaszczytną rolę gwiazdy wigilijnej.
Połowa grudnia to maksimum meteorów z roju Geminidów (nazwa pochodzi od gwiazdozbioru Bliźniąt – łac. Gemini).
Poza zjawiskami, które można obliczyć na wiele miesięcy, a nawet lat naprzód niebo przynosi również niespodzianki. Obserwatorzy z północnej półkuli Ziemi, a zatem i z Polski, z utęsknieniem czekają na jasną kometę. Ostatnie piękne komety mogliśmy oglądać z naszego kraju w 1996 i 1997 roku. Apetyt zaostrzyła wspaniała kometa Lovejoy widoczna w grudniu 2011 roku na południowej półkuli.