POLECAMY: Agata Tuszyńska „Oskarżona: Wiera Gran”

    2

    Każda jej nowa książka to wydarzenie. Pewnie dlatego, że sięga po bohaterów, którzy nie przystają do swoich czasów. Są niepokorni, kontrowersyjni, zawsze budzili i budzą niebywałe emocje. Ale i sama autorka jest kimś niezwykłym. Sporą część swojego życia spędziła w cieniu znanego ojca – Bogdana Tuszyńskiego.  Bardzo znanego dziennikarza sportowego, sprawozdawcy Polskiego Radia, historyka prasy i sportu. Pomysłodawcy Studia S-13.  Redaktora Przeglądu Sportowego. W latach 1953-1981 sprawozdawcy sportowego w Polskim Radiu. Jego głos zawsze kojarzy mi się ze sprawozdaniami z Wyścigu Pokoju. Kiedy była dojrzałą kobietą, dowiedziała się od matki o swoich żydowskich korzeniach. W kraju, w którym przyznanie się oficjalne do bycia „innym” (Żydem czy gejem) stanowiło akt cywilnej odwagi, był dowodem jej niezwykłej wewnętrznej siły. Później był jeszcze niezwykle dramatyczna miłość i śmierć świeżo poślubionego męża.

    Wg wikipedi w 1993 otrzymała nagrodę im. Ksawerego Pruszyńskiego PEN Clubu. Jej biografie i reportaże wydano w Stanach Zjednoczonych i we Francji, a jej wiersze publikowano w przekładach na język angielski, francuski, rosyjski, hebrajski i hiszpański. Prowadzi zajęcia z reportażu literackiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Obecnie mieszka w Toronto.

    W 2010 roku w październiku nakładem Wydawnictwa Literackiego, Agata Tuszyńska wydała książkę pt. „Oskarżona: Wiera Gran”. Książka oparta jest m.in. na wywiadach z Wierą Gran, materiałami opublikowanymi (m.in. autobiografią Wiery Gran „Sztafeta oszczerców”), oraz innymi wywiadami i materiałami źródłowymi.

    Książka wywołała reakcję Andrzeja Szpilmana (syna znanego pianisty Władysława Szpilmana, bohatera filmu „Pianista” Romana Polańskiego), który sprzeciwił się zawartym jego zdaniem w książce sugestiom, jakoby jego ojciec współpracował z gestapo i policją żydowską. Adwokaci Szpilmana żądali przeprosin i zakazu dystrybucji książki, bądź usunięcia z książki fragmentów godzących w dobra osobiste Władysława Szpilmana.

    Jak jest książka Tuszyńskiej? Świetnie pisze o niej Jacek Żakowski na łamach „Polityki” –

    Ale to nie jest książka o Wierze Gran. To jest książka o losie. O jego bezrozumnej potędze. O słabości tego, kto się z nim zmaga. Los i bezsilność to Wiera Gran. Los sprawił, że urodziła się Żydówką u progu epoki, w której oznaczało to śmierć. Na to nic nie mogła poradzić. Mogła najwyżej (bez trudu) ukryć się po aryjskiej stronie. Ale bez jej talentu i bez jej pieniędzy matka i siostry nie dałyby rady. To była jej decyzja. A los sprawił, że nie umiała nic poza śpiewaniem. Więc w getcie też śpiewała. Była gwiazdą, gdy obok ludzie umierali z głodu. Było w tym dużo losu i mało wyboru. Pomagała. Uratować nie mogła.

    Niewinna oskarżona

    Nie ma dowodów, że zrobiła coś jednoznacznie złego. Oskarżono ją. Formalnie uniewinniono (dwa razy). Dalej ją oskarżano. Mgliste zarzuty, które szły za nią do końca, pierwszy raz usłyszała od słynnego „Pianisty” – Władysława Szpilmana. W getcie „Pianista” był jej akompaniatorem. W nowym porządku stał się luminarzem muzyki popularnej. Usłyszał coś od kogoś, kto też coś od kogoś usłyszał. Uniewinniające wyroki jej nie uniewinniły. Powtarzano, plotkowano, wierzono, że w getcie zadawała się z Niemcami albo z żydowską policją.

    Mając za sobą epokę lustracyjnej wiary, łatwiej możemy zrozumieć siłę wiary w winę Wiery Gran. Ta wiara dopadała ją w Polsce, w Izraelu, w Wenezueli, w Anglii. Bez dowodów. Wbrew uniewinnieniu. Mimo że świadkowie diametralnie zmieniali zeznania – zwykle na jej korzyść. Niezniszczalność tej wiary daje się wyjaśnić potęgą traumy, w cieniu, której wyrosła. Wiara skazała ją, jako gestapowską kurwę, agentkę, przynajmniej kolaborantkę.”

    Agata Tuszyńska napisała mocny akt oskarżenia przeciw okrucieństwu losu. Nie sądzi tych, którzy są jego narzędziem. Nas też do łatwego sądzenia nie zachęca. Ale trudno się oprzeć. Bo tajemnice zostają.

    Wacław Piechocki

    Agata Tuszyńska, „Oskarżona: Wiera Gran”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 456

    Poprzedni artykułDziało się w powiecie…
    Następny artykułKrew Ciechowskiego w żyłach Kowalskiej