Nowe miłości Pauliny Lendy

    4

    Właścicielka niesamowitego głosu, zdobywczyni laurów na skalę ogólnopolską i przede wszystkim świdniczanka, opowiedziała nam o swojej drodze do kariery. Jak z perspektywy czasu ocenia swoje dotychczasowe osiągnięcia i jakie ma plany na przyszłość?

    Byłaś w programie TVN „Mam Talent”, jak wspominasz tę przygodę?

    Od programu „Mam Talent” tyle się zmieniło… we mnie samej, w mojej głowie, w życiu. Mogłabym już chyba nawet powiedzieć „Kiedy to było…”, ale wspomnienia pozostają, nie ma co się oszukiwać – przygoda życia.

    Czy czułaś wsparcie ze strony świdniczan? Pomogli ci zajść tak daleko w tym programie?

    Na pewno. Wsparcie od wszystkich przyjaciół, otaczających mnie na co dzień ludzi, czy Prezydenta miasta.

    Śledziłaś ostatnią edycję tego programu? Miałaś swoich faworytów?

    Niestety, nie śledziłam jej już tak uważnie, jak poprzednich, ale faworytów swoich oczywiście miałam. Przede wszystkim fenomenalny Piotr Lisiecki, później Kamil Bednarek, Me Myself And I, Sabina Jeszka i Kasia Sochacka (w tej właśnie kolejności 🙂 ). Jak widać, sami muzycy, ale o dziwo SMS, do którego wysłania byłam najbardziej przekonana, był na formację UDS w półfinale. Pierwszy raz w życiu taniec wywołał we mnie takie emocje. Zbierałam szczękę z podłogi przez kilka minut po ich występie, a przecudowne „Voodoo People” (The Prodigy) chodziło za mną przez parę dni. Muzyka dobrana genialnie.

    Oprócz programu „Mam Talent” brałaś również udział w programie „Szansa na Sukces”. Gdybyś miała porównać, w którym czułaś się lepiej?

    Na pewno „Mam talent”, ponieważ nadal mam w głowie pewne niemiłe wydarzenie, które zaszło w „Szansie”. Ale wspomnieć muszę o znajomych z „Szansy na Sukces”, z którymi czułam się najlepiej.

    Jesteś bardzo młodą artystką, która już dużo osiągnęła. Czy któryś z tych programów sprawił, że czułaś się spełniona?

    Jeszcze nigdy tak naprawdę do końca nie czułam się spełniona. Na pewno szczęśliwa, w pewnym sensie dumna, ale nie spełniona.

    Jak oceniasz z perspektywy czasu ludzi, z którymi miałaś przyjemność pracować tuż po programie „Mam Talent”?

    Niedawno dostałam pocztą kolczyki, które zostawiłam te kilka lat temu w Warszawie, nie myśląc o niczym innym poza występem finałowym. Ekipa programu wysłała mi je pocztą z dołączonymi pozdrowieniami. To tak jeszcze w związku z ludźmi, z którymi miałam przyjemność pracować w trakcie programu. Z perspektywy czasu naprawdę bardzo mile wspominam całą ekipę. Wszyscy byli wsparciem dla uczestników, za co należą im się wielkie ukłony. Szczególnie pani Kasi, producentce. Natomiast jeśli miałabym mówić o ludziach, z którymi pracowałam po zakończeniu show, to uczucia mam mieszane. Jednak cieszę się, że dzięki nim wyrobiłam sobie pewną opinię na temat całego tego „biznesu”, uodporniłam się na przyszłość, czy też po prostu zobaczyłam, jak to tak naprawdę wygląda…

    Jak udaje ci się pogodzić obowiązki szkolne z karierą muzyczną?

    A tam! Dla chcącego – nic trudnego. Poza tym muzyka nie jest aż tak absorbująca. Lepiej zapytaj, jak udaje mi się pogodzić obowiązki szkolne z życiem, lenistwem i uprzedzeniem do nauki 🙂

    Jest w Polsce jakiś artysta, który jest dla ciebie wielki?

    Jeżeli chodzi o całokształt, to bez dwóch zdań Kayah. Jest dla mnie największą polską artystką. Jej muzyka, teksty, pomysł na siebie, wiele twarzy, itd. Na pewno też wpisanymi na moją prywatną „złotą listę” są: KasiaNosowska, P. Rogucki, Grabarz, Bukartyk, G. Ciechowski i wielu innych.

    Ale jeżeli miałabym mówić tylko i wyłącznie o tym, o czym najbardziej lubię, czyli o głosie ludzkim, to przede wszystkim Edyta Górniak.

    Czy inspirujesz się kimś tworząc własną muzykę?

    Oczywiście! Inspiruję się wszystkimi ludźmi, których dotąd poznałam. Wszystkimi dźwiękami, które dotarły do mych uszu. Życie inspiruje!

    Paulina, mieliśmy przyjemność poznać się osobiście. Zapamiętałem cię jako szaloną, pogodną nastolatkę, która najchętniej grałaby rock’n’rolla. Szerszej publiczności prezentowałaś się w subtelnym i niszowym repertuarze. Czy ta muzyka odzwierciedla jakąś inną stronę twojego charakteru?

    Z tą „pogodną” to bym nie przesadzała. To chyba będzie moje ulubione pytanie! Ciężko mi się wbić w pewne ramy. Boję się panicznie tego, co czeka mnie w przyszłości, bo z jednej strony będę musiała się wreszcie na coś zdecydować, a z drugiej jest coraz gorzej. Z dnia na dzień mam coraz większe wahania i nadal nie potrafię wejść na którąś drogę. Nie chciałabym się zamykać na jakiś gatunek muzyczny. Jednak nie wiem, jak pogodzę swoją „pierwszą miłość” – czarnego mężczyznę z afro na głowie, z „aktualnym kochankiem” – rock’n’roll’owcem w podartych jeansach, grającym mi wieczorami na gitarze akustycznej. Kiedyś, kiedy podchodziłam do swej świętej półki, ręka automatycznie sięgała po Alicię Keys, Lennego Kravitz’a, czy Erykę Badu. Teraz na tych wszystkich, tak często odtwarzanych płytach, ostał się kurz, a ręka sięga w drugą stronę, po Damiena Rice’a, Placebo, i wiele, wiele innych. Myslovitz, czy Coma wygrywa z Poluzjantami, czy chociażby Sistars 2:1 .Zobaczymy co będzie się działo dalej, ilu jeszcze „mężczyzn” stanie na mej drodze i czy któryś wreszcie mnie usidli 🙂

    Kiedy płyta i jakiej muzyki będzie można tam posłuchać?

    Mam nadzieję, że płyta już na pewno ukaże się w 2011 roku. Niestety, ciężko będzie mi się teraz rozdwoić, bo w głowie, jak wcześniej już wspomniałam , muzycznie coś nowego, a na krążku początki poszukiwania czarności w samej sobie. Sekcja dęta, solo fletu, magiczny hammond, trochę sztucznych brzmień, przełamanych perkusją. Pojawi się kawałek, który ukaże moją fascynację gitarą basową, Barry’m White’m, ale i moją miłością, Ray’em Charles’em. Do tego na dokładkę czarny duet i deser – niespodzianka, czyli mój ulubiony kawałek z całej płyty! Nagrany w niecałe 5 minut, przed skończeniem sesji nagraniowej, bo blues w człowieku po prostu jest i kropka.

    Masz jakieś nowe plany, które chciałbyś zdradzić czytelnikom Swidnica24.pl?

    W niedalekiej przyszłości pojawię się, obok wspaniałych muzyków, w projekcie „Music Master: Chopin”, który powiązany będzie z grą komputerową. A reszta to tajemnicze marzenia, które powoli, krok po kroczku, zaczynam spełniać 🙂

    Czego mogę Ci teraz życzyć?

    SIŁY, WIARY I SZCZĘŚCIA, bo ostatnio mi ich brakowało, a do tego może jeszcze samych dobrych ludzi na mej drodze.

    W takim razie tego Ci życzę i przede wszystkim – POWODZENIA!

    Poprzedni artykułTkanie życia: Artur Janicki
    Następny artykułMagazyn – poczytaj w weekend!