Strona główna Magazyn Kino Z wypożyczalni: Truman Show

Z wypożyczalni: Truman Show

0

Są filmy wstrząsające ilością rozlanej na ekranie krwi, wzruszającymi wątkami  miłosnymi czy mrożącymi krew w żyłach scenami. „The Truman Show” poraża całą swą wymową. Jest to jedna z tych produkcji, gdzie widz  jest utrzymywany w takiej samej niewiedzy, co bohater znajdujący się w centrum wydarzeń, a co za tym idzie – emocje przeżywane przez odbiorcę są bardziej intensywne, a czasami: bardziej prawdziwe.

                Truman Burbank żyje w sielskim, geometrycznie idealnym miasteczku Seaheaven. Kochają go sąsiedzi, rodzina, pracodawca. Pod wpływem szeregu niepokojących wydarzeń odkrywa, iż jest bohaterem nadawanej dwadzieścia cztery godziny na dobę opery mydlanej. Chociaż teraz wiele dziwnych zdarzeń w jego życiu rozjaśnia się, Truman popada w paranoję.

                Peter Weir wydał na świat film przerażający, nietuzinkowy, szalenie oryginalny. Nie przeraża on jednak krwią czy agresją, ale, jak wcześniej wspomniałam, fabułą splecioną z kuriozalnych wątków, których sama wizja wywołuje w odbiorcy niepokój. Sposób montażu i  pomysł na formę produkcji potęguje uczucie niepokoju aż do rozwiązania akcji, co dzieje się zaledwie kilkanaście minut przed końcem filmu. Aż do tego momentu emocje widza są stopniowo podkręcane, napięcie na bardzo wysokim poziomie jest utrzymane przez znakomitą część obrazu.

                Film ten obfituje w elementy znakomite – począwszy od samego scenariusza, przez grę aktorską, reżyserię po montaż i muzykę. „The Truman Show” to triumf między innymi Jima Carrey’a. Aktor ten kojarzony jest przede wszystkim z rolami niezbyt błyskotliwych mężczyzn w niezbyt ambitnych komediach i za te wcielenia zgromadził sobie chyba równe ilościowo grona fanów i ‘wrogów’. Dla mnie w filmach takich jak „Bruce Wszechmogący” był szalenie drażniący, a tu prezentuje wachlarz swoich szlachetniejszych umiejętności grając rolę głęboko dramatyczną. Co prawda, do „Trumana…” przenosi pierwiastek charakterystycznej dla jego komediowych wcieleń szalonej paranoi, jednak robi to na potrzeby kreacji i w sposób niezwykle smaczny i wyważony. Polecam wszystkim, którzy chcą odczarować sobie wizerunek Carrey’a, ale przede wszystkim – osobom pragnącym wspaniałego, niebanalnego kina.

Adrianna Woźniak

Poprzedni artykułZnaneNieznane.pl: Dolnośląskie TOP 10
Następny artykułCzary Penelopy: Crumble na niepogodę